wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 11

- Czy w tym domu nie można nawet w spokoju się wyspać? - mruknęłam podirytowana słysząc że ktoś otwiera drzwi do mojego pokoju i to BEZ PUKANIA. Zerknęłam na zegarek który wskazywał godzinę 3:30 - Czego? - spytałam wkurzona słysząc że ktoś zamyka za sobą drzwi. Usłyszałam tylko jakiś niewyraźny bełkot więc zapaliłam nocną lampkę. Zobaczyłam kompletnie spitego Zayna Malika. Podniosłam się z wygodnego łóżka i podeszłam do chłopaka
- Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju - powiedziałam biorąc go pod rękę
- Ale ja chcę z tobą - powiedział niewyraźnie przytulając się do mnie
- Dobra ale masz siedzieć cicho i pozwolić mi spać - powiedziałam ściągając mu buty i kładąc na moje (na szczęście duże) łóżko. - Gdzieś ty się tak spił?
- W jakimś klubie, świętowałem miesiąc wolności - ta Mulat już miesiąc był kawalerem i powoli stawał się coraz bardziej irytujący. Przynajmniej raz w tygodniu kończył właśnie w takim stanie. Raz tłumaczył się tym że został zdradzony, drugi raz że fani go nie tolerują i posądzając o niestworzone rzeczy względem Perri jakby to była jego wina że ich związek się rozpadł a kolejną jego wymówką bądź co bądź była nieszczęśliwa miłość o której na trzeźwo nic nie chce mi powiedzieć. Po jakimś czasie udało mi się zasnąć.

Dlaczego ludzie nie potrafią zapanować nad snami? Gdybym tylko to potrafiła to zabroniłabym sobie śnić o Lou lub Davidzie chociaż o tym drugim coraz rzadziej śnie. Co z tym pierwszym? Panuje między nami cholernie niezdrowy układ. On obserwuje każdy mój ruch, szczególnie to jak zachowuję się przy Zaynie, gdy oglądamy film czy w pizzerii a ja staram się go unikać co nawet nieźle mi wychodzi zważywszy na to że sporo czasu spędzam na uczelni a wieczory przesiaduję w klinice onkologicznej. 
Mój piękny sen bez Lou w roli głównej przerwało wtargnięcie do mojego pokoju. Czy ci ludzie nie nauczą się pukać?!
- Victoria! Paul kazał Cie obudzić a poza tym nie widziałaś Zay.... - słowa padały z Lou jakby były wystrzelone z pistoletu maszynowego ale urwał gdy zobaczył kto leży na łóżku. Widziałam jak mina chłopaka rzednie - zejdźcie na dół - powiedział i opuścił mój pokój.


"Prawdziwa miłość jest zawsze chaotyczna. Gubisz się, tracisz trzeźwy osąd. Nie umiesz się bronić. Im większa miłość, tym większy chaos."



Niechętnie wstałam z łóżka i zaczęłam budzić śpiącego chłopaka.
- Zayn! Zayn! Wstawaj! - zero reakcji - Zayn! Cholera Lou zabrał ci żel do włosów! - krzyknęłam na co zerwał się z łóżka z zdezorientowaną miną - A tak na serio to Paul czeka na nas na dole więc idź się ogarnąć
- Ciszej - powiedział szeptem i opuścił mój pokój.

Udałam się do łazienki gdzie zrzuciłam z siebie piżamę. Weszłam do kabiny prysznicowej i puściłam zimny strumień wody który szybko mnie ocucił. Umyłam dokładnie ciało i włosy po czym dokładnie spłukałam pianę. Wychodząc owinęłam się grubym, ciepłym ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Umyłam zęby, wyczesałam włosy a następnie wysuszyłam je pozwalając im naturalnie się pofalować. Nałożyłam delikatny makijaż. Przeszłam do garderoby i założyłam na siebie bieliznę. Następnie nałożyłam jeansy przetarte na kolanach i białą bluzkę z rękawem 3/4. Gotowa zeszłam do salonu gdzie byli już wszyscy. Przywitałam się grzecznie i zajęłam miejsce na kanapie.
- Co się stało Paul? Mieliśmy mieć wolne - przerwał ciszę Liam - a jeśli chodzi o tą awanturę w restauracji to nie moja wina.... - zaczął chłopak
- Jaką awanturę? - zdenerwował się manager
- Nie wiedziałeś? - spytał zdezorientowany Li
- Nie? - bardziej zapytał niż stwierdził Paul
- No bo nie chcieli dać mi widelca do zupy..... - zaczął wyjaśniać jąkając się
- Właściwie to nie ważne - zaczął mężczyzna i machnął leceważąco ręką w stronę mojego brata - mi potrzebni są tylko Zayn i Victoria
- Jak to? - spytałam zdziwiona
- Musimy o czymś pogadać, więc jeśli mogę was prosić - zwrócił się do reszty - to zostawcie nas samych a najlepiej, znając wasze skłonności do podsłuchiwania to zabierzcie Nialla do Nando's.
- Tak! - krzyknął szczęśliwy Farbowany i poszedł się ubierać. Reszta ruszyła za nim lekko zdziwiona.

Przez następne kilkanaście minut Paul w milczeniu krążył po pokoju aż w końcu postanowił przerwać ciążącą cisze.
- Najpierw Zayn - powiedział patrząc wprost na Mulata - twoja popularność spada przez co cierpi cały zespół. Wpadłem na pewien pomysł ale wiedz że do niczego cię nie będę zmuszał i jest to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Chodzi o to że mógłbyś zacząć spotykać się z jakąś dziewczyną. Wiem że niedawno zerwałeś z Perri i nie masz nowej dziewczynie więc pomyślałem że można by był zorganizować jakąś ustawkę. Zgodzisz się na to? Chyba że zacząłeś się już z kimś spotykać a ja o tym jeszcze nie wiem
- Nie, zacząłem się z nikim spotykać a jeśli to ma pomóc zespołowi to się zgadzam ale mam nadzieję że będzie możliwość zerwania gdybym się naprawdę w kimś zakochał. I jeszcze jedni. Jak to POZYTYWNIE wpłynie na moją popularność?
- Po pierwsze wiem że nie chciałeś upokorzyć publicznie swojej byłej dziewczyny ale ona zaczęła prać brudy oskarżając ciebie o rozpad związku, po drugie trzeba by było znaleźć dziewczynę której nie brakuje pieniędzy aby nie oskarżono jej o to że chce wyzyskać twoją kasę. Po trzecie musi być znana ale nie może być piosenkarką lub aktorką żeby nie oskarżono was o ustawiany związek dla sławy, no chociaż on taki będzie... - zamyślił się - nie ważne. Chodzi o to żeby był wiarygodny. Teraz zaczynają się schodki. Długo główkowałem z kim mógłbyś się zacząć umawiać i mnie oświeciło. Victoria - zwrócił się do mnie - wiem że przechodzisz trudny czas a ty i Zayn jesteście tylko przyjaciółmi ale pomyślałem że łatwiej byłoby wam udawać parę niż Zayn'owi z jakąś obcą dziewczyną. Po drugie fani cię bardzo lubią i nie raz posądzali was o coś więcej niż przyjaźń.  Oczywiście decyzja należy do was i ja nie zmuszam was do niczego. Vic jeżeli ty masz kogoś to z pewnością odpada ale jeżeli nie i podejmiecie się tej próby to chce żebyście wiedzieli że w każdej chwili będziecie mogli się wycofać bo ja nie każe wam podpisywać żadnej umowy, co to to nie ja tak nie działam jestem waszym przyjacielem - powiedział kończąc swój monolog
- Wow - zaśmiał się Zayn - to chyba najdłuższa twoja wypowiedź bez darcia się na mnie za to że coś przeskrobałem
- Ja się zgadzam, jeśli ma to pomóc Zayn'owi i reszcie to nie mogę odmówić
- W takim razie świetnie. Jest tylko jeszcze jedna sprawa
- Wiedziałem że musi być jakiś haczyk - powiedział Mulat
- Reszta nie może nic wiedzieć bo mają długie języki i mogą się wygadać. Zresztą chyba zauważyliście sami jak Liam się dzisiaj wkopał, po drugie... - zaczął ale przerwał mu Mulat
- Miało być tylko jedno "ale"
- Dzięki tobie będą jeszcze dwa. Po drugie - powtórzył - wy i tak często zachowujecie się jak para więc dużo nie musicie zmieniać wystarczy że zamiast całusów w policzki będą causy w usta
- Beee - powiedziałam mimowolni na co Mulat się zaśmiał
- Na twoje szczęście Vic nie będą to musiały być causy z języczkiem. Po trzecie Zayn ogranicz pice bo twoje wczorajsze zdjęcia jak wychodzisz na czworaka z zabitego dechami baru robią furorę w necie
- Dobra - podsumowałam - czyli chłopakom ani słowa, trochę całusów publicznie i Mulat ma tyle nie pić. Da się zrobić
- Dobra to dzwońcie do chłopaków że mogą już wracać bo boje się że Niall zdążył opróżnić zapasy restauracji - powiedział na zakończenie Paul i opuścił dom
- To co teraz będziesz gotować mi obiadki? - spytał chłopak zabawieni poruszając brwiami
- Chciałbyś - powiedziałam rzucając w niego poduszką

- Czego chciał od was Paul? - spytał Li wchodząc do środka. Za nim weszli kolejno: Niall niosący w ręce hod doga i Lou pijący shake'a
- Żebyśmy ujawnili swój związek - powiedział Mulat owijając mnie ręką w pasie i przyciągając do siebie. Z chwilą gdy chłopak wypowiedział te słowa Lou wypluł to co miał w buzi na dywan w salonie
- To już trzeci dywan w tym miesiącu - jęknął Li - a poza tym to gratuluje - uśmiechnął się do nas i zaczął czyścić dywan. Tak na prawdę to raz w miesiącu zmienialiśmy dywan bo mieszkając z takimi świniami co chwila ktoś coś na niego wylewa a plamy często nie da się usunąć.
- To gratuluje! - krzyknął Niall który właśnie skończył swoje jedzenie - trzeba to uczcić pizzą! - zaklaskał w dłonie i po chwili wybierał już numer do naszej ulubionej pizzerii. Gdyby nie to że jeszcze nie jadłam śniadania to powstrzymałabym go przed zamówieniem posiłki gdyż on dopiero wrócił ze śniadania ale byłam strasznie głodna.
- Ta gratuluje - mruknął Marchewkowaty i poszedł na górę. Po chwili w całym domu rozległ się huk zamykanych drzwi, zapewne do jego pokoju

"Czasami pod serdecznym uśmiechem kryją się wielkie doznane krzywdy,niespełnione marzenia i miłość,która zamiast szczęścia ofiarowała ból. "



________________________________
___________________
Hmm... mam nadzieję że się podoba ;)
Dziękuję za komentarze pod ostatnią notką bo to wiele dla mnie znaczy. Liczę że pod tą znajdę taką samą albo większą liczbę szczerych opinii co do tego rozdziału. 
XoXo

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 10

WAŻNE POD ROZDZIAŁEM!!!

Właśnie się pakowaliśmy. Żałowałam że żadna dziewczyna z nami nie może jechać ale Dan miała jakieś występy, Alex zaczynała treningi a Kate musiała iść do pracy. Dlaczego Perrie nie jechała nie wnikałam ale również cieszyłam się z tego powodu. Zeszłam z walizkami na dół i czekałam na resztę. Po chwili do salonu przybiegł Harry
- Hej, widziałaś gdzieś moje szczęśliwe bokserki?! - spytał zdyszany. Ta... szczęśliwe bokserki. Dostał je od Lou pierwszego dnia po tym jak stali się zespołem. Od tej pory Hazza zakłada je na każdy koncert
- Chyba są w kuchni. Widziałam je w szafce z  miskami i swoją drogą to jestem ciekawa skąd one się tam wzięły.
- Nie mam pojęcia ale dzięki - powiedział znikając w kuchni. Pokiwałam z politowaniem głową i opadłam na kanapę

- Co ty na to żebyśmy pojechali do Liama na weekend? - spytał David zajmując miejsce obok mnie
- W sumie to dobry pomysł. Dawno tam nie byliśmy - powiedziałam całując go - Kocham cię wiesz?
- Wiem, ale ja kocham cię bardziej. Może dzisiaj nie pójdziemy na trening? - spytał z nadzieją
- Nie ma mowy! Szykuj się - powiedziałam spychając go z kanapy na co on zaczął atakować mnie poduszką.
- No dobra ale potem idziemy do kina - powiedział łapiąc mnie za ręce i jednocześnie uniemożliwiając mi odwet
- Zgoda, pod jednym warunkiem
- Jakim? - spytał zrezygnowany
- Wyrobisz się w pięć minut z pakowaniem na trening - powiedziałam i ruszyłam do kuchni uszykować nam napoje na trening. 

Otrząsnęłam się ze wspomnień gdy koło mnie zjawił się Zayn
- Wszyscy gotowi? - spytałam chłopaka
- Tak, Li i Larry zanoszą walizki do samochodu a Niall robi jeszcze zapasy na drogę
- Ale przecież w samolocie będzie jedzenie - powiedziałam będąc już w przedpokoju
- Ale droga na lotnisko jest długa - powiedział Horan z pełną buzią. Pokiwałam z rezygnacją głową i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu. Trafiło mi się miejsce przy oknie. Wróciłam pamięcią do wczorajszego dnia i momentu kiedy oznajmiałam im mój plan przyszłościowy. Byli wstrząśnięci bo określenie zdziwieni jest zdecydowanie za słabe. Niall gdy to usłyszał zadławił się jedzeniem które akurat konsumował i musiałam wykonać chwyt Heimlicha. Chłopaki nabijali się z niego przez resztę dnia. Na lotnisko mimo obaw Blondyna dotarliśmy szybko. Przed budynkiem czekało na nas sześciu ochroniarzy którzy pomogli nam przedostać się do środka. Nigdy nie zrozumiem fanek. Potrafią przyjść o czwartej rano żeby zobaczyć swoich idoli. Godne podziwu. Odprawa minęła szybko i już po chwili siedziałam w samolocie. Miejsce koło mnie zajął Zayn, za nami siedział Niall i Liam a kolejkę zamykał Harry i Lou.
- Perrie mnie zdradziła - powiedział po chwili ciszy Zayn
- Co?! - pisnęła cicho podnosząc głowę na Mulata. Wszystkiego mogłam się po niej spodziewać ale nie tego - kiedy?
- Wiesz że pojechałem do rodziny ale my Bożego Narodzenia nie obchodzimy więc postanowiliśmy sobie zrobić "wakacje" i pojechaliśmy do Liverpool'u. Poszedłem do jednego z klubów i zobaczyłem jak obściskuje się z jakimś gościem. Podszedłem zerwałem z nią i czuje się wolny! - powiedział z wielkim wyszczerzem 
- Cieszysz się? - spytałam patrząc podejrzliwie na chłopaka
- Sama wiesz że nam się nie układało a ja dusiłem się w tym związku. Kłóciliśmy się o wszystko, ona urządzała sceny zazdrości po czym sama wskoczyła jakiemuś gościowi do łóżka
- Czemu nie powiedziałeś wcześniej?
- Nie było okazji a poza tym miałem to powiedzieć wam wczoraj ale wszyscy i tak byli już w szoku po tym jak ogłosiłaś nam że zaczynasz studia
- Sami powiedzieliście że muszę w końcu wyjść z domu
- Ale każdy z nas miał na myśli to żebyś wróciła do pływania. Myślałaś o tym?
- Zayn... nie ma dnia żebym o tym nie myślała. O pływaniu, zawodach, rodzicach, Davidzie i wypadku. Myślę o tym codziennie bo inaczej nie potrafię. Zastanawiam się co by było gdyby... - powiedziałam opierając głowę o jego ramię
- A o NIM? - spytał szeptem Zayn
- O nim też myślę ale kazałam mu zapomnieć i chyba to zrobił - powiedziałam i przymknęłam oczy licząc że uda mi się zasnąć

- To nie przypomina mi hotelu - mruknęłam gdy zobaczyłam że zatrzymujemy się pod jednym z apartamentowców w centrum LA
- Bo to nie hotel. My za pół godziny zaczynamy próbę a ciebie zostawiamy tu - powiedział rozbawiony wyrazem mojej twarzy Harry
- Tu?
- Tak, tu mieszka Demi - powiedział wysiadając Niall - Powiedziała że chce cię poznać i chętnie dotrzyma ci towarzystwa gdy my będziemy tyrać jak woły.
- Raczej udawać osły - mruknęłam pod nosem
- Chodźce - powiedział Liam ignorując moją wypowiedź

Od godziny siedziałam z dziewczyną w mieszkaniu. Zaczęłyśmy się poznawać i muszę przyznać że ona nie zalicza się do pustych panienek z Disneya jak to kiedyś myślałam. Przyglądałam się zdjęciom stojącym na komodzie.
- Tęsknisz za nim? - spytałam biorąc do ręki jej zdjęcie z Joe Jonas
- Każdego dnia - powiedziała uśmiechając się do mnie.
- Nie myślałaś o tym żeby znów spróbować?
- Wiele razy. Nick twierdzi że Joe ciągle umawia się z nowymi dziewczynami bo chce zapomnieć o mnie
- Może ma raję. Nie dziwi cię to że żadne z was od waszego rozstania nie znalazło partnera na dłuższą metę?
- Sama nie wiem
- Powiem ci coś. Na twoim miejscu pojechałabym do niego i powiedziała co czuję. Nie marnowała ani chwili dłużej bo nigdy nie wiesz co się może stać. Popatrz na mnie. Mój chłopak zginął w wypadku samochodowym. Już nigdy nie będę miała okazji powiedzieć mu co czuję, przytulić się i poczuć bezpiecznie. Większość osób nie docenia tego co ma, nie rozumie że w każdej, nawet najmniej spodziewanej, chwili może to stracić. Dlatego nigdy nie powinniśmy odkładać takich rzeczy na później bo tego "później" może za chwilę nie być. Ty masz jeszcze szansę naprawić wasz związek i nie zmarnuj jej.
- Jak się z tym czujesz?
- Jest ciężko. Dużo wspomnień ale z dnia na dzień jest lepiej. Teraz już coraz rzadziej płaczę gdy coś mi o nich przypomni. Na początku każde wspomnienie kończyło się godzinnym płaczem. Ale ciesze się że gdy zdarzył się wypadek nie byliśmy pokłóceni bo nie wyobrażam sobie sytuacji w której ostatnimi słowami jakie skierowałabym do Davida przed jego śmiercią byłby słowa nienawiści, pretensji czy oskarżeń.
- Ja nie jestem pewna swoich uczuć do Joe'go, po tym co mi zrobił.Niby rozstaliśmy się w przyjaźni bo nie chcieliśmy psuć tego co mieliśmy wcześniej ale jako przyjaciel powinien mnie wspierać w trudnych chwilach a on... On tego po prostu nie robił i już chwilę po naszym rozstaniu miał nową dziewczynę.
- Wyjaśnijmy coś sobie. Po pierwsze nie myślisz że wina za wsze rozstanie leży po obu stronach? I nie chodzi mi o to "nie chce psuć naszej przyjaźni dlatego powinniśmy przestać się spotykać - powiedziałam, a raczej spytałam niepewnie bo nie wiedziałam czy mam prawo ją o to pytać. Znałyśmy się niecałe dwie godziny
- Co masz na myśli?
- Ja nie wiem dokładnie jak to było a mediom nie można ufać w stu procentach ale ja mam swoja hipotezę. Ty miałaś problemy zdrowotne. Bulimia i samookaleczenie. Wiem z własnego doświadczenia - pokazałam nadgarstki na których widniały blizny - że w takich chwilach oddala się od bliskich. Joe nie wiedział co jest grane a jedyne co zauważał to to że nie jesteście już tak blisko i myślał że wasza przyjaźń się niszczy przez to że zaczęliście ze sobą chodzić dlatego postanowił się z tobą rozstać poprzestając na przyjaźni. W tym momencie moja teoria łączyłaby się z teorią Nicka bo Joe który cię kocha po rozstaniu chciał zapomnieć więc zaczął spotykać się z Ashley Greene. Gdy w końcu poznał już przyczynę zmiany twojego zachowania najzwyczajniej w świecie bał się i dlatego nie odwiedzał cię w klinice i unikał spotkań.
- Dobra jesteś, oczywiście jeżeli to co mówisz jest prawdą - powiedziała z uśmiechem Demi - zastanawiam się tylko dlaczego nie zastosujesz tego w swoim życiu?
- Co masz na myśli?
- Ty i Lou. Widzę jak na siebie patrzycie chociaż byliście tu razem zaledwie pięć minut - przez które farbowany opustoszył mi lodówkę - ale oboje udajecie że nic między wami nie ma.
- Udajemy bo kazałam mu zapomnieć
- Jak to?
- Może i już wspomnienia o Davidzie mnie tak nie ranią ale to dopiero drugi miesiąc od jego śmierci. My planowaliśmy ze sobą całe życie. On miał mi się oświadczyć. Nie potrafię tak nagle wpuścić do tego świata innego mężczyzny który miałby zająć jego miejsce. Do nie takie proste. Wyobraź sobie że teraz dostałabyś telefon i dowiedziała się o śmierci Joe'go. O śmierci chłopaka którego kochasz całym sercem i z którym planowałaś całą przyszłość. Czy po dwóch miesiącach potrafiłabyś zacząć umawiać się na randki?
- Raczej bym się kompletnie załamała
- No właśnie. Wiele osób mówi mi co mam robić chociaż same nigdy nie były na moim miejscu i nie wiedzą jak to jest.
- Ale jeżeli za jakiś czas poprosi o szansę to dasz mu ją?
- Nie wiem czy on zaczeka.


Well I know the feeling
Of finding yourself stuck out on the ledge
And there ain't no healing
From cutting yourself with the jagged edge

I'm telling you that
It's never that bad
Take it from someone who's been where you're at
Lay down on the floor
And you're not sure
You can take this anymore



Później poszłyśmy do centrum na zakupy gdzie dołączyli do nas chłopcy. Zauważyłam że Demi ma podobną manie do zakupów co Daniell i Kate bo Alex potrafiła trochę przystopować. Zauważyłam że rozmowa z Dems pomogła mi i czułam się lepiej. Co do niej do można powiedzieć że złapałyśmy ze sobą dobry kontakt. Miałyśmy niekiedy podobne przejścia w życiu a teraz mogłyśmy sobie nawzajem pomóc. Każda z nas spojrzała na swoje życie z innej perspektywy i mam nadzieję że to nam pomorze. W Los Angeles spędziliśmy jeszcze cztery dni. Finał xFactor był świetny chociaż szkoda że nie wygrała któraś z dziewczyn Demi za które trzymałam wcześniej kciuki. Mimo wszystko wieżę że one podobnie jak moi przyjaciele dzięki programowi jeszcze zabłysną na rynku muzycznym




_____________________
_________


Hej! W ankiecie odpowiedziały już 24 osoby więc moja prośba  Niech wszyscy którzy przeczytają ten rozdział zostawią po sobie ślad w komentarzu. Nie musi być to nawet opinia rozdziału a wystarczy zwykła minka np. :) dla mnie to i tak będzie już naprawdę wielka motywacja. I skoro mam tylu stałych czytelników to spodziewam się że 24 komentarze będą tą dolną granicą. Zostawienie takie go komentarza nie zajmie wam dużo czasu bo wszystkie utrudnienia są zdjęte. Anonimki mogą komentować i nie trzeba wpisywać kodów które niektórych (również mnie) doprowadzają do szaleństwa. 
PS: Jeśli macie jakieś pytania do mnie, do bohaterów czy jakieś uwagi co do rozdziału to zostawiajcie je w komentarzach a ja odpowiem na wszystkie. 
XoXo