niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 16

Po weekendzie spędzonym w rodzinnym mieście na wspomnieniach musiałam wrócić do domu. Czy ta krótka wizyta coś mi dała? Tak, zrozumiałam parę rzeczy ale cały czas z związku z Lou serce i rozum prowadziły zaciętą wojnę. Serce mówiło że powinnam dać nam szansę a rozum że do końca życia powinnam być starą panną. Gdy leciałam samolotem do Londynu myślami byłam na wspomnieniach rozmowy ze starszą panią. Pani Morgan wiele przeszła ale nadal była radosną kobietą. Również musiała uporać się ze stratą ale szybko znalazła kogoś kto wypełnił miejsce po jej pierwszym mężu. Twierdzi że powinnam dać szansę Lou ale czy ja jestem na to gotowa? Aby już więcej nie myśleć zamknęłam oczy i postanowiłam się zdrzemnąć. Sen o dziwo przybył szybko i już po chwili znajdowałam się w objęciach Morfeusza.
Nie wiem ile spałam ale obudziła mnie stewardessa prosząc abym zapięła pasy bo będziemy za chwilę podchodzić do lądowania. Kiedyś bałam się latać ale teraz kiedy mam do wyboru kilkugodzinną drogę samochodem do mojego rodzinnego miasta a trzy razy krótszy czas podroży samolotem wybieram tą drugą opcję  Nie chodzi tu tylko o czas podroży ale o środek transportu. Pamiętam pierwszy tydzień po wypadku jak nikt nie potrafił zmusić mnie abym wsiadła do samochodu i gdziekolwiek pojechała. Potrząsnęłam głową aby wyrzucić wspomnienia i zapięłam pas. czekałam kiedy samolot wyląduje abym mogła pojechać do domu i odpocząć. Ten weekend bardzo mnie zmęczyła. Co prawda nie fizycznie ale psychicznie a to jest o wiele trudniejsze. Gdy w końcu opuściłam samolot i odebrałam swoje bagaże ruszyłam ku wyjściu. W połowie drogi zobaczyłam stojącego na uboczu Lou. Włosy miał postawione na żel a dwudniowy zarost dodawał mu uroku. Na sobie miał jeansy, białą podkoszulkę i beżową kurtkę.
- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona
- Ktoś przecież musiał Cie odebrać a z Zaynem mamy mały problem i Liam stara się z tym uporać - wyjaśnił wzruszając ramionami i odbierając ode mnie torbę. Udawał że między nami wszystko jest w jak najlepszym porządku ale ja wiedziałam że to tylko gra. Teraz jednak bardziej niepokoiło mnie co innego.
- Jak to macie problem z Zaynem? - spytałam zaniepokojona opuszczając jednocześnie budynek lotniska
- Właśnie największy problem w tym że nie wiemy do końca bo nie chce wyjść z pokoju a my od rana powinniśmy być na planie. Paul jest wściekły i chce już wyważać drzwi
- Dobra, jedźmy już lepiej do domu - powiedziałam wsiadając szybko do samochodu  Nie gadaliśmy już więcej. Miałam wrażenie że Lou coś gryzie ale nie chciałam go naciskać.
Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy już pod naszą willą. Wysiadłam szybko z samochodu zostawiając Lou z moją torbą z tyłu. Wpadłam do domu. Na parterze nikogo nie było więc pobiegłam na górę. Pod drzwiami Zayna stali wszyscy a manager walił w nie pięściami. Gdy mnie zobaczyli wszyscy zamilkli i przywitali się ze mną.
- Idźcie na dół a ja zorientuje się co jest grane. Dajcie mi pięć minut - wszyscy zgodzili się i bez słowa zeszli na dół, został tylko Liam - ty też - zwróciłam się do niego.
- Dobrze ale potem musimy poważnie porozmawiać - oznajmił po czym zniknął na schodach
- Zayn? - zapukałam delikatnie w drzwi - to ja, wpuścisz mnie? Proszę - po chwili słyszałam jak podchodzi do drzwi i przekręca kluczyk. Szybko wślizgnęłam się do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Chłopak stał do mnie tyłem - odwrócisz się w moją stronę? - spytałam go po chwili lekko zirytowana.
- Ale nie będziesz się śmiać? - spytał niepewnie
- Przyrzekłam - powiedziałam  Chłopak odwrócił się w moją stronę a ja musiałam ugryźć się w język aby nie wybuchnąć śmiechem. Ciało Zayna pokrywały tysiące małych, czerwonych kropek - ty masz ospę wietrzna - powiedziałam dokładnie oglądając chłopaka. Był w samych bokserkach więc dokładnie mogłam ocenić szkody.
- Ale popatrz jak ja wyglądam! - pisnął wściekły
- Jak nie będziesz drapał to za kilka dni nie będzie śladu. Za chwilę wracam. Wyślę kogoś do apteki po maści, Paulowi powiem że z nagrań na razie nici, dowiem się czy wszyscy mieszkańcy tego domostwa przechodzili już ospę no i pogadam z Liamem. Potem my musimy pogadać - powiedziałam an jednym wdechu
- Dobrze - powiedział smutny. Przed wyjściem potargałam mu jeszcze włosy i opuściłam pokój.
Zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy siedzieli na kanapach w ciszy patrząc się każdy w inny punkt.
- Hazza, Lou - zwróciłam się do dwójki przyjaciół. Dopiero wtedy zorientowali się że przyszłam - Pojedziecie do apteki po maści ale najpierw mi powiedzcie. Czy ktoś z was nie przechodził jeszcze ospy? Jeśli tak to łapa do góry - jedyną osobą która podniosła rękę był Paul - no to Paul, przykro mi to mówić ale won z domu. Musicie zrobić przerwę w nagraniach bo Zayn ma ospę wietrzną a jeśli nie chcesz się zarazić to radzę ci nas nie odwiedzać w najbliższym czasie. Chłopaki - zwróciłam się do Larry'ego - pojedziecie do apteki i kupicie kilka rodzai maści na ospę wietrzną - gdy to powiedziałam chłopaki razem z Paulem zerwali się z miejsca i już ich nie było - Li chciałeś pogadać? - spytałam brata. Ten tylko pokiwał głową i pociągną mnie do kuchni - o co chodzi? - spytałam zdziwiona i poddenerwowana.
- Myślę że Zayn cie zdradza - powiedział na co mimowolnie wybuchnęłam śmiechem - to nie jest śmieszne. Wczoraj gdy wychodził spytałem się go gdzie idzie i powiedział że na zakupy do galerii ale potem widziałem go w kawiarni jak przytulał się z jakąś dziewczyną
- Dobrze - powiedziałam starając się opanować - wyjaśnię to z nim.
Opuściłam kuchnię i poszłam do pokoju mojego "chłopaka". Weszłam do środka i położyłam się koło Zayna.


~LOU~
Zjeździliśmy chyba z pół miasta w poszukiwaniu otwartej apteki. Jak ja kocham robić zakupy w niedzielę - pomyślałem z sarkazmem. Gdy znaleźliśmy w końcu czynną aptekę zrobiliśmy potrzebne zakupy i wróciliśmy do domu. Pobiegłem na górę aby zanieść rzeczy choremu i już miałem pukać do drzwi kiedy usłyszałem ich kłótnie. głosy stawały się coraz bardziej podniesione. Po chwili z dołu przybiegła reszta przyjaciół.
- Musimy im powiedzieć! - usłyszałem wściekły głos Vic 
- Jak ty to sobie wyobrażasz? - odparł jej równie zdenerwowany głos Zayna
- Nie wiem! Może nas znienawidzą ale przez to co teraz robimy niszczymy nam życie! Liam myśli że mnie zdradzasz! Kiedyś to był dobry pomysł ale teraz to się pokomplikowało!Ja sama nie wiem czego chce! To jest zbyt skomplikowane a my sami jeszcze bardziej to komplikujemy! Przez ten nasz związek rozpada wiem się zespół! Nie pozwolę na to!
- To co chcesz zrobić?! 
- Najpierw powiedzieć im prawdę bo oni powinni wiedzieć a potem może wyjadę. Tak będzie najlepiej - usłyszałem już spokojny głos Vic
- O nie, nie pozwolę jej wyjechać - usłyszałem szept Liama który właśnie otwierał drzwi sypialni Mulata - co tu się dzieje? - spytał wchodząc do środka.
- My ten... -zaczęła drżącym głosem jego siostra
- Wszystko słyszeliśmy wiec nie kłam - przerwał jej Niall 
- Chodzi o to że nasz związek to jedna wielka ściema - powiedział Zayn opadając na łóżko - Zadowoleni? Znacie prawdę. - byłem wściekły że mnie okłamywali ale jednocześnie w środku skakałem z radości. Może mam jeszcze szansę być z Victorią? 


_________________________
______
Mogę powiedzieć tylko: PRZEPRASZAM WAS!

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 15

OBEJRZYJ ZANIM PRZECZYTASZ ROZDZIAŁ!
I PRZECZYTAJ WIADOMOŚĆ POD ROZDZIAŁEM! 




- Ile to razy się kłóciliśmy? Zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie? Zawsze mówiłam w żartach, że komplikujesz mi życie. Pamiętasz jak mówiłam, że fajnie byłoby zobaczyć jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy nie byli razem? Wcale tak nie jest. Nie jest fajnie. Życie bez ciebie jest trudniejsze. Żałuję, że odszedłeś, zostawiłeś mnie samą. Nie wiem co mam zrobić. Gdybyś tu był, to miałabym ciebie i nie musiałabym wybierać. Nie miałabym tych problemów co teraz. Zapewne w tej chwili świętowalibyśmy twoje urodziny na jeziorem w letniskowym domku moich rodziców. Teraz ten domek należy do mnie i Liama ale jeszcze tam nie byliśmy. Li jakoś się trzyma, ale nie wiem co dzieje się w jego wnętrzu. Przecież też stracił rodziców ale ma Dan, a ja? Ty też odszedłeś. Co mam zrobić? Czy jest jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji? Miałbyś mi za złe gdybym związała się z Lou? Nigdy nie potrafiłeś dogadać się z moim bratem i jego przyjaciółmi. Zawsze myślałam, że wynikało to z zasady. Liam od zawsze zachowywał się jak mój starszy brat a nie młodszy i chyba jego obowiązkiem jest nie znosić chłopaka swojej siostry, prawda? Ale przecież teraz "jestem" z Zaynem i mu to nie przeszkadza. Czasem zastanawiam się czy nie lepiej by było gdybym to ja miała wypadek a wy bylibyście bezpieczni. Liam miałby rodziców, twoja rodzina ciebie. Z moją śmiercią pewnie szybko byś się uporał i nie grzebał w przeszłości. Koło ciebie zawsze kręciło się pełno dziewczyn. Na pewno z którąś byłbyś szczęśliwy. Dlaczego wybrałeś mnie? Co takiego mam w sobie, że ci się spodobałam? Chciałabym żebyś powiedział mi co mam robić. Proszę, daj mi jakiś znak - już kilka godzin siedziałam nad grobem Davida i mówiła. Próbowałam wyobrazić sobie, że tu siedzi i mnie przytula. Wierzchem dłoni otarłam policzki po których płynęły łzy. Gdybym mogła tylko coś zrobić, co przywróciłoby mu życie, to zrobiłabym to. Oddała nawet własne, dużo mniej ważne od jego czy moich rodziców. 
- Co ty tu robisz o tej prze moje dziecko? - dobiegł mnie znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą panią Morgan. To kobieta koło osiemdziesiątki. Kiedyś, gdy ja i Liam byliśmy mali a rodzice pracowali, opiekowała się nami. Była dla nas jak członek rodziny. 
- Przyszłam w odwiedziny - powiedziałam wstając. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo moje kończyny są zdrętwiałe a ciało zmarznięte. 
- Chodź tu moje dziecko - powiedziała wyciągając ręce - pójdziemy do mnie i napijesz się ciepłej herbaty. Taka pogoda jest zdradliwa. Niby zima się skończyła ale nadal jest zimno. Jeszcze mi się rozchorujesz i co będzie? - mówiła gdy szłyśmy w stronę jej domu. Mieszkała na tej samej ulicy co kiedyś ja ale na drugim jej końcu. Gdy byłyśmy na miejscu, kobieta otworzyła drzwi kluczem i wpuściła mnie do środka. Wszystko było takie, jak zapamiętałam. - Zrobię herbatkę i zaraz przyjdę a ty się rozgość.
Oglądałam zdjęcia stojące w salonie na kominku. Znalazło się nawet zdjęcie mojej rodziny. Ja i Liam jeszcze dość mali i uśmiechnięci rodzice na tle choinki. Przejechałam palcami po zdjęciu. Chciałabym żeby tu byli. Po chwili kobieta wróciła z dwoma kubkami z parującą cieczą. Wzięłam jeden od niej i usiadłam na kanapie.
- Myślałam, że jesteś w Londynie z Liamem - zaczęła kobieta siadając na przeciw mnie
- Tak, teraz tam mieszkam ale dzisiaj są urodziny Davida i chciałam tu być.
- Rozumiem cię dobrze. Ja też w każde urodziny, obu moich mężów odwiedzam ich groby - Tak, kobieta była dwukrotnie mężatką. Jej pierwszy mąż zmarł dwa lata po ślubie a drugi siedem lat temu. - słyszałam, że masz kogoś nowego - zagadała niespodziewanie. Nie sądziłam, że interesuje się takimi plotkami 
- To nie jest tak - zaczęłam biorąc łyk gorącej cieczy. Wiedziałam, że to co jej powiem zostawi dla siebie - pomagam mu. Ostatnio rozstał się z dziewczyną a to źle wpłynęło na jego popularność i fani zaczęli mu ubliżać bo uwierzyli w plotki które nie mają ani krzty prawdy. Tak naprawdę to jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A nie spotkałaś kogoś innego? Kto mógłby zastąpić Davida? 
- Nie wiem czy powinnam. Przecież od jego śmierci nie minął jeszcze rok.  
- Myślę, że nie powinnaś patrzeć na to w ten sposób. Zastanów się, jak dużą różnicę zrobi ci to, że zwiążesz się z kimś za rok? Ja poznałam mojego drugiego męża trzy lata po śmierci Edwarda i pół roku później byliśmy już małżeństwem. Wiedziałam, że Edward chciałby żebym była szczęśliwa. Popatrz na to też z innej perspektywy. Chyba dostrzegłaś jak bardzo życie jest ulotne. W jednej chwili jest a w drugiej już go nie ma. Powinnaś cieszyć się szczęściem puki możesz. 

Po dwugodzinnej rozmowie z panią Morgan wróciłam do domu. Nie było tu tak jak kiedyś. Większość rzeczy zabraliśmy do Londynu a reszta została zapakowana w kartony i zniesiona do piwnicy  Meble zaś przykryte białymi narzutami. Do moich oczu znów napłynęły łzy. Zaczęłam zastanawiać się czy pani Morgan nie była odpowiedzią na moje pytanie. Czy nie był to znak, że powinnam zrobić coś ze swoim życiem. Na pewno wiedziałam jedno. Pomogę małej Emmie spełnić jej marzenia, potem zastanowię się w jaki sposób pomóc Zaynowi i co począć ze swoim życiem.



__________________
____________

Hej! Rozdział jest krótki ale zaraz powiem dlaczego. 
Po pierwsze, jest on punktem zwrotnym. Od teraz nasza bohaterka będzie przechodziła przemiany, wracała do dawnej siebie z przed wypadku. Mam nadzieję że rozdział się spodobał i skomentujecie bo przyznam szczeże że nie mogłam zmotywować się do dodania tej części z braku  mkotywacji. 
Po drugie niubłagalnie, powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania. Piszcie czy chcecie abym zaczynała coś nowego jesli wpadnę na jakiś pomysł, czy też powinnam sobie odpuścić z pisaniem.