niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 14

Wiele razy widzi się takie sceny na filmach. Widzi się jak najlepszy przyjaciel, chłopak który wie o tobie chyba wszystko, z którym dzielisz się każdym sekretem, wyznaje ci miłość. Ja nigdy nie kochałam Zayna w ten szczególny sposób, po prostu nie potrafiła. Za pewne wiele osób na moim miejscu bałoby się usłyszeć co ma im do powiedzenia, bo bałyby się, że to zniszczy ich przyjaźń. Ja się tego nie bałam. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale miałam stuprocentową pewność, że on nie powie tych dwóch słów, które mogłyby zaprzepaścić wszystko.
- Zayn co się dzieje? - spytałam się gdy chłopak nagle urwał i osunął się po ścianie windy, siadając na ziemi.
- Tydzień temu spotkałem Nicki Collins - To wszystko tłumaczyło. Nicki była pierwszą miłością Zayna. Nigdy nie poznałam jej osobiście a znałam tylko z opowiadań chłopaka. Zerwała z nim gdy zajęli trzecie miejsce w X Factor. Próbował się z nią skontaktować ale ona go ignorowała. Podłamał się, chciał nawet odejść z zespołu bo myślał, że to dlatego. Tak naprawdę nikt nie wie dlaczego ona go rzuciła. Bała się jego sławy? Rozłąki? - a wiesz co jest najgorsze? Że myślałem, że o niej zapomniałem ale... ale kiedy zobaczyłem ją, to wszystko wróciło. Chyba można to porównać do tego co ty czujesz do Davida tylko... z tą różnicą, że ona żyje i odeszła ode mnie z własnej woli.
- Gdzie ją widziałeś? - spytałam przytulając przyjaciela
- Tu
- Jak to tu? - spojrzałam na niego zdziwiona
- Przed ośrodkiem jak przyjechałem po ciebie. W pierwszej chwili chciałem do niej podjeść ale potem... po prostu nie mogłem
- Dlaczego?
- Bo podszedł do niej jakiś facet i ją przytulił - To właśnie w takich chwilach widać jaki Malik jest naprawdę. Fani, obcy ludzie a nawet niektórzy znajomi mają go za tego "niegrzecznego". Czasem wydaje mi się, że postrzegają go jako bezuczuciowego gwiazdora. Ale on taki nie jest. Jest zupełnym przeciwieństwem tego stereotypu - a tak właściwie to co robi u nas Kate? - spytał aby zmienić temat
- Zaproponowałam jej żeby z nami zamieszkała. Mam nadzieję że nie macie nic przeciwko? - spytałam się niepewnie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie spytałam o zdanie właścicieli domu.
- Nie, spokojnie - powiedział już weselszym głosem - wszyscy się ucieszyliśmy. Zawsze mało czasu z nią spędzaliśmy a teraz będziemy widywać się częściej. Martwię się tylko jednym
- Czym?
- Wiesz, czy ona z nami nie zawaruje?
-  No cóż, studiuje psychologię. Musi mieć jakąś zaprawę zanim zacznie pracować w tym zawodzie. Poza tym, ona wie, że my udajemy
- Co?! - spytał mnie zdziwiony
- Domyśliła się - wzruszyłam ramionami - obiecała, że nikomu nic nie powie - zapewniłam na koniec po czym uruchomiłam ponownie windę - muszę wracać do pracy
- Jasne - powiedział przytulając mnie - dziękuję - powiedział tuż nad moim uchem
- Za co?
- Za to że jesteś
- O, jak słodko! - powiedziałam ze śmiechem i opuściłam windę


~LOU~

Obudziły mnie promienie słońca. Mogłem opuścić wczoraj te pieprzone rolety. Głowa mi pękała a światło potęgowało ból. Każdy, nawet najcichszy, dźwięk był nie do zniesienia. Kac. Skutek uboczny wspaniałych chwil stanu nieświadomości w jakim znajdowałem się wczoraj pod wpływem zakamuflowanego alkoholu Malika. Niechętnie wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem bokserki służące mi za piżamę i wszedłem pod prysznic. Puściłem ciepłą wodę, która miała za zadanie mnie uspokoić i sprawić bym poczuł się rozluźniony. Umyłem moje ciało i włosy po czym dokładnie spłukałem pianę. Następnie wyszedłem z kabiny i wytarłem się ręcznikiem. Na suche ciało założyłem czyste bokserki, szare spodnie dresowe i biały podkoszulek. Włosy zostawiłem wilgotne. Gotowy zszedłem na dół gdzie panowało totalne zamieszanie.
- Co tu się dzieje? - spytałem Nialla niosącego jakieś wielkie kartonowe pudło
- Kate się wprowadza - odpowiedział za niego Harry, stojący za moimi placami
- Supcio - powiedziałem kierując się do kuchni
- Nie masz nic przeciwko? - spytała Kate siedząca przy wyspie w kuchni
- Błagam ciszej i nie mam nic przeciwko - powiedziałem szykując sobie kanapkę. Gdy posiłek był gotowy zabrałem talerz ze sobą i udałem się do mojego pokoju. 
- Nie ma jej - na schodach zatrzymał mnie Hazza - zjedz chodź raz z nami
- Nie mam ochoty - powiedziałem wymijając go
- Nie udawaj że nie istnieje - powiedział wchodząc za mną do pokoju
- Nie udaje - powiedziałem opadając na łóżko - mnie z nią nic nie łączy
- Mówisz, że masz ją w dupie, ale na dźwięk jej imienia skręca Ci kiszki - Podsumował Harry


~ZAYN~

Czy jest możliwe, że  kocha się kogoś równie mocno pomimo upływu lat? Pomimo, że ta osoba jasno dała ci do zrozumienia, że z wami koniec? Wcisnąłem guzik z cyfrą "0" i winda ruszyła w dół. Cieszyłem się, że mam przy sobie Vic. Tylko ona rozumiała mnie tak naprawdę. To jej mogłem powiedzieć o wszystkim. Naszych stosunków nie zmienił nawet udawany związek. Wysiadając z windy zderzyłem się z jakimś chłopakiem. Na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost. Na sobie miał garnitur i wyglądał na przygaszonego. 
- Przepraszam - powiedział patrząc na mnie
- Nic się nie stało - powiedziałem posyłając mu uśmiech. Nie wyobrażam sobie co on musiał czuć. Zapewne szedł do kogoś z rodziny, do kogoś kogo kocham, na kim mu zależy, do kogoś kto leży na sali chory na raka. Nagle za sobą usłyszałem tak dobrze znany mi głos 
- Paul! Zaczekaj! - chłopak z którym się zderzyłem stanął tak aby zablokować drzwi windy - patrz co kupiłam naszemu aniołkowi - pomachała ręką w której trzymała pluszowego delfina. Szybko opuściłem klinikę nie oglądając się za sobą. Nicki miała nowe życie. Chłopaka, dziecko i była szczęśliwa. 

Do domu wróciłem akurat na obiad przygotowany przez dziewczyny. 
- Hej Zayn - przywitała się Dan - Byłeś u Vic?
- Hej, tak, tak
- Jedliście coś?
- Nie, miała dużo pracy - powiedziałem siadając do stołu w jadalni. 
- Lou, Harry! - wydarł się Li na cały dom. Po chwili, o dziwo, zbiegli obaj na dół
- Dzwonił Paul - powiedział gdy wszyscy siedzieli już przy stole i zjadali się naleśnikami zrobionymi przez dziewczyny
- Czego chciał? 
- Jak to czego? Kończy nam się urlop. Wracamy do pracy
- Trasa? - spytał Hazza ukradkiem patrząc na Alex 
- Na razie nagrywamy w studiu i rusza praca nad filmem który skończy się równo z powrotem do domu po trasie. Na razie nagrywamy wszystko w studio - wyjaśnił wszystko. 
- Aha - powiedział Niall z zapchaną buzią. Odkąd zacząłem "chodzić" z Victorią, właśnie tak wyglądały nasze rozmowy. Sprawy służbowe i w sumie nic więcej. Gdybym wiedział że tak będzie nie zgodził bym się na to. Już sto razy bardziej wolę gdy to fani mają mnie za dupka a nie przyjaciele. 


~VICTORIA~

Było po siedemnastej gdy opuszczałam mury kliniki. To chwile spędzone w tym miejscu uświadamiają mi że nie tylko ja dostałam kopa od życia. Że na świecie jest pełno cierpiących ludzi. Ale dzisiaj uświadomiłam sobie coś jeszcze. Każdy w swoim życiu odnajduje coś, co daje mu siłę do walki. A właśnie tą, jakże ważną rzecz uświadomiła mi sześcioletnia dziewczynka. Przed budynkiem czekał na mnie Zayn w swoim samochodzie. 
- Nie sądziłam, że po mnie przyjedziesz - powiedziałam witając się z nim całusem
- Zabieram swoją dziewczynę na kawę i ciacho 
- Czyli innymi słowy bombę kaloryczną? Z wielką chęcią! - powiedziałam siadając na miejscu pasażera. 

Resztę dnia spędziłam w jego towarzystwie. Opowiedział mi o ponownym spotkaniu Nicki a ja zastanawiałam się jak mogę mu pomóc. Jest moim przyjacielem a ja w tej sytuacji czułam się bezradna. Zastanawialiśmy się też, co zrobimy z trasą która ma nadejść. Bo jeśli przez cały czas będziemy odgrywać zakochanych to powinnam na niej być. Zayn odkrył, że jego zapasy najlepszego alkoholu zaczęły stopniowo maleć i oboje wiedzieliśmy kto jest tego sprawcą.  Lou ostatnio zaczął nadmiernie pić ale ani Zayn, ani ja nie chcemy zwracać mu o to uwagi bo oboje dobrze wiemy, że przyniosłoby to odwrotny skutek. Przyszedł czas aby poważnie porozmawiać z Harrym.  

- W przyszłym tygodniu lecę do domu - oznajmiłam gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie. O dziwo odłączył do nas Lou i czuję, że to sprawka Harry'ego który sprawiał wrażenie wyraźnie zadowolonego z siebie.
- Przecież jesteś w domu - powiedział po chwili zastanowienia Loczek
- Nie Hazza, chodziło mi o mój rodzinny dom
- Ale po co? - zainteresowała się Alex 
- Dziesiątego marca są urodziny Davida. Chcę tam być
- Chcesz żebym pojechał z tobą? - spytał Zayn a w jego głosie dało się wyczuć troskę 
- Nie Zayn, muszę pojechać tam sama a poza tym wy zaczynacie pracę nad płytą 

Muszę tam pojechać aby wszystko przemyśleć. Poukładać sobie w głowie co dalej. Coraz bardziej oswajam się z myślą, że on odszedł na zawsze a ja muszę zacząć żyć na nowo. Wiele razy przekonałam się, że życie nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina filmu. W filmie ludzie grają według scenariusza i wiedzą co będzie za chwilę a tu, w prawdziwym życiu, trzeba cieszyć się chwilą bo za chwile to szczęście może zniknąć, pęknąć niczym bańka mydlana zabierając ze sobą całe szczęście. Tego dni nauczyłam się jednego. Tak jak ja jestem światełkiem w tunelu dla sześcioletniej Emmy tak Liam, Zayn, Lou i reszta naszej paczki są tym światełkiem dla mnie i nie mogę ich odtrącać  Nie mogę pozwolić aby przeze mnie Lou znienawidził Zayna. Po powrocie, ostatecznym pożegnaniu z Davidem, postaram się wszystko naprawić. 


______________________
_____________
Hej! Powiem wam jedno. To chyba najgorszy rozdział jaki napisała.... kompletnie nie miałam weny i musiałam się zmusić aby tu cokolwiek naskrobać.... 
Ostateczną krytykę pozostawiam wam

PS: Trójkę nowych bohaterów znajdziecie <tu>
Macie pytania? To zadawajcie je w komentarzach a na pewno odpowiem. Możecie pytać mnie, albo któregokolwiek z bohaterów ;)  


XoXo

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 13

Na dworze było jeszcze szaro i zimno gdy taksówka zatrzymała się pod kamienicą w której mieszka studentka psychologi. Wysiadłam z pojazdu, ówcześnie płacąc kierowcy za przejazd. Weszłam do kamienicy i wbiegłam na trzecie piętro. Zapukałam do drzwi a po chwili zobaczyłam swoją przyjaciółkę.
- Mogę wejść? - spytałam niewinnie
- Wiesz, właściwie to źle się czuję i... - próbowała się wymigać i zamknąć mi drzwi przed nosem.
- Wiem że Blondyn tu jest. Ja chcę z wami porozmawiać - trochę zdziwiona wpuściła mnie do środka. Skierowałam się do salonu gdzie słyszałam dźwięki dochodzące z telewizora. Była godzina siódma rano a Niall już znikł z domu, nawet nie jedząc śniadania dlatego domyśliłam się że przybył tu. Wyszłam wcześniej z domu żeby przed kliniką podjechać tu i załatwić tą całą szopkę raz na zawsze. Gdy weszłam do pomieszczenia, zszokowany moim widokiem chłopak poderwał się z kanapy.
- Spokojnie - powiedziałam nieco rozbawiona ich minami - przyszłam pogadać. Niall - zwróciłam się do chłopaka - przejdź się na zakupy aby uzupełnić lodówkę - powiedziałam wypychając go z pokoju
- Ale... - zaczął protestować
- Nie ma żadnego "ale". Nie chcesz być świadkiem tego co tu się za chwile wydarzy i prawdopodobnie nie powinieneś słyszeć o niektórych rzeczach które za chwilę padną z naszych ust - powiedziałam, dosłownie wypychając go za drzwi.
- Kate! - krzyknęłam nie widząc nigdzie dziewczyny. Po chwili pojawiła się w pokoju - siadaj i mnie słuchaj. Przymykałam oko na twoje problemy finansowe tak jak mnie prosiłaś. Zgadzałam się, gdy nie chciałaś mojej pomocy bo rozumiałam jakbyś się wtedy czuła ale nie możesz postępować tak, jak postępujesz teraz - powiedziałam, podniesionym głosem ale nie krzyczałam - nie domyślasz się jak musi czuć się Niall gdy musi okłamywać przyjaciół bo ty nie chcesz ujawnić waszego związku?  Jak cierpi gdy musi się wymykać i zmyślać gdzie idzie? Jak czuje się gdy Harry dogryza mu, że nie ma dziewczyny? Ale znosi to bo ty tego chcesz. Wiem że go kochasz. Rozumiem że nie chcesz aby media się dowiedziały ale my do cholery jesteśmy waszymi przyjaciółmi ! A czy Niall wie że grozi ci eksmisja bo zwlekasz z czynszem pół roku?! Pewnie nie, bo nie chcesz żeby za ciebie zapłacił tak jak nie chciałaś żebym ja to zrobiła. Nie możesz wszystkich w koło wiecznie okłamywać! - powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Teraz się dopiero zacznie.
- I kto to mów?! Co?! - spytała trochę wkurzona - osoba która okłamuje cały świat łącznie z bratem i przyjaciółmi?  Która udaje związek z przyjacielem? Tak, dobrze wiesz że cię zgryzłam. Jestem studentką psychologi i znam się na ludziach. Widzę jak patrzysz na Zayna a jak na Lou i nie wmawiaj mi że się mylę. Nie rozumiem tylko, dlaczego? Chcesz żeby Lou był zazdrosny? To się nie trzyma kupy bo on i tak poza tobą świata nie widzi. Chcesz go zranić? To nie leży w twojej naturze, wiec co do cholery?! - czułam że domyśla się prawdy. Że wie, że mój związek z Zaynem to jedna wielka szopka ale nigdy nie odważyłam się podjąć tego tematu.
- Zróbmy tak. Ja powiem Ci całą prawdę ale ty nie powiesz o tym nikomu i przeprowadzisz się do nas sprzedając to mieszkanie. Jeśli tego nie zrobisz to i tak bank za niedługo je przejmie. Przy najbliższej okazji powiesz też całą prawdę o waszym związku reszcie naszej paczki. Umowa?
- Umowa

Gdy ona się pakowała ja opowiedziałam jej o wszystkim  Zaczęłam od samego początku czyli od nocy spędzonej z Lou a kończąc na umowie z Paulem. O moich uczuciach i wewnętrznej walce. Cieszyłam się że w końcu powiedziałam komuś o tym wszystkim a nie tylko Zaynowi. Gdy wszystko było spakowane a na zegarze pojawiła się godzina dziesiąta zadzwoniłam do Nialla że może już wrócić informując aby skołował od razu samochód do przeprowadzek po czym sama pojechałam do kliniki aby spędzić tam resztę dnia.

Weszłam do budynku i udałam się w stronę windy. Nacisnęłam klawisz z numerem odpowiedniego piętra. Cała klinika zajmowała się leczeniem nowotworów ale każde piętro miało innych pacjentów. Ja odbywałam praktyki na oddziale dziecięcym znajdującym się na pierwszym pietrze. Na drugim znajdował się oddział dla ludzi między 15 rokiem życia a 25, na czwartym był oddział na którym leżały osoby między 25 rokiem życia a 50 rokiem życia. Piąte piętro zajmowały osoby po 50-ce. Na parterze mieściła się przychodnia, izba przyjęć i stołówka. Gdy winda się zatrzymałam od razu skierowałam się do gabinetu lekarskiego. Przebrałam się w biały kitel, przez szyję przewiesiłam słuchawki. Postanowiłam że zanim wyjdę do pacjentów napiję się jeszcze kawy i zjem śniadanie. Nigdy nie potrafiłam jeść przed godziną dziesiątą rano. Gdy byłam w trakcie picia życiodajnego napoju i konsumowania kanapki z serem żółtym i pomidorem do pomieszczenia weszła Megan - świeżo upieczona doktor.
- Siemka Vic - powiedziała na co jej pomachałam - mamy nową pacjentkę. Leczy się już dłuższy czas ale rodzice dopiero teraz ją tu przewieźli. Mysię że będziecie miały wspólne tematy. Leży w sali numer 10 - powiedziała po czym wyszła. Po śniadaniu zaczęłam zaglądać do wszystkich sal po kolei aby przywitać się z dzieciakami. Na końcu weszłam do sali w której leżała nowa pacjentka. Zapukałam do drzwi po czym je cichutko otworzyłam w razie gdyby spała. Zobaczyłam dziewczynkę w długich włosach siedzącą na łóżku z laptopem na kolanach. Gdy zobaczyła że weszłam szybko go zamknęła i patrzyła na mnie jak zaczarowana.
- Cześć - powiedziałam nieśmiało - jestem.... - chciałam się przedstawić ale nie było mi dane dokończyć
- Victoria Payne - powiedziała rzucając się na moją szyję. Zdziwiło mnie troszkę jej zachowanie
- Jesteś fanką mojego brata? - tylko takie wyjaśnienie tej sytuacji przyszło mi do głowy
- Nie - powiedziała kręcąc głową - Twoją!
- Moją? - spytałam zdziwiona
- Tak, to dzięki tobie zgodziłam się na leczenie
- Opowiesz mi o tym? - spytałam siadając koło niej na łóżku
- Jasne. Jestem chora odkąd pamiętam ale nie chciałam się leczyć bo uważałam to za bezcelowe. Ale jakieś półtora roku temu przez przypadek natknęłam się na wywiad z tobą. Zaciekawiłaś mnie więc zaczęłam przeglądać wszystkie twoje wywiady, filmiki z zawodów. Twoje słowa podczas wywiadów zmotywowały mnie do walki. W każdym wywiadzie powtarzałaś dwa cytaty które teraz motywują mnie do walki. Kiedyś nie miały sensu ale ty im go nadałaś. "Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" i
- "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą." - dokończyłam razem z nią. To były moje ulubione cytaty które powtarzałam przy każdym wywiadzie.
- Potem odeszłaś. Zniknęłaś ze świata sportu. Czasem tylko widziałam twoje zdjęcia ale to nie było to samo. Nie miałam już tyle siły do walki co kiedyś ale w myślach powtarzałam sobie że wrócisz. Że musisz się po prostu uporać z tym wszystkim i wrócisz. I wróciłaś - powiedziała przytulając się do mnie

Byłam zszokowana. Tam mała istotka uświadomiła mi właśnie, że kiedyś swoją postawą potrafiłam działać cuda. Dawałam ludziom nadzieję na lepsze jutro. Postanowiłam tylko że jak mała Monic wyjdzie ze szpitala spełnię jej marzenie jednocześnie łamiąc swój lęk.

Jakby w amoku bawiłam się z dziećmi na świetlicy. Cały czas myślałam o tym co powiedziała mi dziewczynka. Co gdybym wróciła? Co gdybym pokierowała się tymi cytatami? Gdybym w końcu przestała grać, podniosła się i powiedziała całą prawdę Lou? Z tego stanu wyrwał mnie dopiero głos mojego "chłopaka".
- Możemy pogadać? - spytał. Jego głos brzmiał dziwnie, jakby obco
- Jasne - chłopak poprowadził mnie w stronę windy więc uznałam że chce pójść na stołówkę. On jednak nacisnął guzik z numerem 5 a gdy winda ruszyła zatrzymał ją między piętrami.
- Chyba zauważyłaś że od pewnego czasu zachowuję się dziwnie. Pogubiłem się w swoich uczuciach bo zakochałem się w kimś kogo nie powinienem kochać w ten sposób....


_____________________
_______
Powiem krótko i na temat. Liczba komentarzy spada i jeśli dalej tak będzie to bloga zakończę prawdopodobnie na 15 rozdziale i dodam epilog aby nie zawieść tych co zawsze czytają. Więc do tych co czytają a nie komentują. Jeśli chcecie aby ta historia trwała dłużej to komentujcie od teraz każdy rozdział bo to wiele dla mnie znaczy a wam zajmie tylko chwilkę. Czy żadne anonimy tego nie czytają? Przecież macie możliwość komentowania... Więc ogłaszam wszem i wobec że jeśli nie będzie pod każdym (od tej chwili) rozdziałem minimum 12 kom (tyle ile było najwięcej i tylu ilu jest obserwujących)  to blog zakończy się na 15 rozdziale. 
XoXo

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 12

Nieprzytomna siedziałam w kuchni. W dłoniach trzymałam kubek z parującą, czarną cieczą która miała pobudzić mnie do życia. Dlaczego musiałam zrywać się o ósmej rano chociaż zajęcia zaczynałam o jedenastej? Moja kochana przyjaciółka zadzwoniła ogłaszając, że musi ze mną poważnie porozmawiać i nie może być przy tym chłopaków więc niechętnie zwlokłam się z łóżka. Ostanie dni były dla mnie męczące. ta gra przed fanami, reporterami i co najważniejsze przed przyjaciółmi była męcząca zarówno dla mnie jak i Zayna. Każdy wieczór spędzałam płacząc w objęciach Mulata i  nic nie mogła na to poradzić  On również nie wyglądał najlepiej. Wiedziałam że coś jest nie tak ale czekałam aż sam powie o co chodzi. Kilak zrazy już próbował ale szybko kończył urywając temat. Martwiłam się o niego a wiedziałam tylko tyle, że chodzi o dziewczynę w której to się zakochał. Chciałam mu pomóc ale nie wiedziałam jak. Wiedziałam, że naciski wywołają odwrotny efekt i jeszcze bardziej się w sobie zamknie. Taki miał charakter i nic na to nie mogłam poradzić. Modliłam się tylko w duchu żeby tą dziewczyną nie okazała się Perry która obecnie, na szczęście, przebywa w Nowym Jorku ze swoim zespołem.
- Jestem - powiedziała wchodząc do domu jakby była u siebie
- W kuchni - mruknęłam - co tam? - spytałam gdy siadła na krześle koło mnie ze smutną miną
- Harry - mruknęła
- Co Harry? - chyba każdy wiedział że ta dwójka ma coś do siebie chociaż starali się to zatuszować
- No bo wiesz, ja go kocham ale on...
- Chodzi ci o to że często zmienia dziewczyny? Nie przejmuj się, jak cię skrzywdzi to go wykastruję
- Nie o to chodzi - powiedziała chowając głowę w ręce
- A o co? - spytałam zbita z tropu
- No bo on i Lou są ze sobą blisko - zaczęła tłumaczyć a ja wzięłam kolejny łuk życiodajnego napoju - i czasem mam wrażenie że oni są gejami - dokończyła a cały płyn który znajdował się w moich ustach wylądował na jej bluzce. Mimowolnie zaczęłam się śmiać. Rozbawiła mnie tak bardzo że poczułam jak po policzkach płyną mi łzy - wiesz, nie żebym miała coś do gejów ale.... - zaczęła ignorując mnie i nawet nie przejmując się plamą na koszulce
- Stop - przerwałam jej - Alex oni na pewno nie są gejami! Oni są najlepszymi przyjaciółmi i na pewno nie są ze sobą w TEN sposób! - powiedziałam starając się opanować
- No ale ty przez tyle czasu upierałaś się, że ciebie i Zayn łączy tylko przyjaźń a tydzień temu ogłosiliście światu że jednak jesteście kimś więcej niż przyjaciółmi. Może z nimi też tak jest? - jej głos mówił wszystko. Ona na prawdę się tego bała. Ze stresem przed zawodami radziła sobie bez problemu ale jeżeli chodziło o chłopaka sprawy lekko się komplikowały. Jej odwaga znikała w mgnieniu oka i zawsze gdy miała się zaangażować rozpatrywała najgorsze scenariusze ich związku .. hmmm... kogoś mi to przypomina, tylko że nie mogę przypomnieć sobie kogo.... chwilka... już chyba wiem... ja mam identyczny charakter.
- My to co innego a oni to co innego a teraz chodź się przebierzesz bo przecież nie będziesz chodziła w takiej koszulce - powiedziałam aby odwrócić jej uwagę. Źle czułam się okłamując przyjaciółkę. Zawsze mówiłyśmy sobie o wszystkim a tu nagle muszę ukrywać przed nią coś takiego. Alex poszła do łazienki a ja wróciłam pamięcią do wydarzeń z przed pięciu dni.

Był wieczór a ja dopiero co wróciłam z wykładów. Studia są męczące ale dają oczekiwany skutek, czyli mniej wolnego czasu na myślenie. Z tego co wiedziałam to dom miał być pusty gdyż Liam ma świętować rocznicę z Dan, Hazza, Zayn i Lou pojechali do swoich rodzin a Niall jak zwykle gdzieś się rozpłyną. W przedpokoju ściągnęłam płaszcz i kozaki. Pobiegłam na górę przebrać się w luźne desy i zostawić torbę. Przy okazji zmyłam makijaż i związałam włosy. Gotowa zeszłam na dół przyszykować sobie jakieś jedzenie. Otworzyłam lodówkę i zaczęłam wyciągać z niej składniki na tortillę. Akurat wyciągałam ostatni potrzebny składnik gdy usłyszałam za sobą czyjeś kroki.
- O Niall nie wiedziałam że jesteś. Też chcesz zjeść? - spytałam nie odwracając się w stronę chłopaka.
- Tak, poproszę - usłyszałam za sobą głos, tyle że jego właścicielem w cale nie był farbowany blondasek a Lou. Moje serce mimowolnie przyśpieszyło ale postanowiłam nie dać tego po sobie poznać. Zaczęłam kroić warzywa i zrobiłam sos czosnkowy. Chłopak przez cały czas siedział cicho ale czułam jego palący wzrok na moim ciele.
- Dlaczego? - spytał nagle, niemal szeptem
- Co dlaczego? - spytałam niby nie rozumiejąc jego pytania
- Dlaczego najpierw spędziłaś ze mną noc po czym powiedziałaś mi że mnie kochasz ale dla ciebie jest za wcześnie na nowy związek a potem zaczęłaś chodzić ze swoim najlepszym przyjacielem,co? A może ty byłaś z nim już wcześniej, przed naszą wspólną nocą i cały czas mnie okłamywałaś? Wszystkich okłamywałaś?! - jak mógł tak pomyśleć? Wpatrywałam się w niego zszokowana nie potrafiąc wydusić z siebie chociaż jednego słowa - Dlaczego?! - jego donośny, wściekły głos rozniósł się po całym domu. Ręka chłopaka jednym sprawnym ruchem zrucił wszystkie rzeczy leżące na blacie kuchennym i z głuchym łoskotem uderzyła o marmurowy blat. Wszystkie rzeczy spadły rozsypując się i tłukąc na drobny mak. Chociaż głos mi się trząsł i byłam przestraszona chciałam mu odpowiedzieć. Pierwszy raz widziałam go tak wściekłego i zranionego. Od tygodnia tłumił w sobie te wszystkie uczucia aż w końcu wybuchł. Otworzyłam usta aby powiedzieć coś, choćby w małym stopniu, sensownego ale ubiegł mnie inny męski głos.
- Co tu się dzieje? - spytał wyraźnie zdezorientowany a zarazem przestraszony Liam

Wtedy nasz dom podzielił się na dwa fronty. Po jednej stronie Lou i Harry a po drugiej ja, Liam i Zayn. Niall  i dziewczyny byli bezstronni. Po części zgadzali się z obiema stronami więc ogłosili się Szwajcarią. Obwiniałam siebie za tą sytuację. To przeze mnie przyjaciele ze sobą nie rozmawiają a konflikty wpływają także na ich pracę zawodową. Już drugiego dnia od zaistniałego konfliktu chciałam się wyprowadzić ale mi nie pozwolono.

- O czym myślisz? - usłyszałam za sobą głos przyjaciółki
- O Niallu - wymyśliłam na poczekaniu
- A czemu o nim myślisz? - spytała zdziwiona
- Ciągle gdzieś znika i nie mówi gdzie
- Podejrzewam że spotyka się z Kate
- Co?! - automatycznie podniosłam się z łóżka
- Kiedyś jak do niej wpadłam to widziałam jak wychodzi w kapturze i okularach, wtedy myślałam że mi się wydawało ale coraz bardziej nabieram pewności że jednak nie
- Ale dlaczego nam nie powiedzą?
- Hmm, to już kwestia sporna. Wiesz jakiem Kate ma do nas podejście, a raczej do chłopaków.
- Fakt - Kate uważa że nie może się z nami równać. Nie jest bogata czy sławna i dlatego twierdzi że na nas nie zasługuje. To oczywiście jest bzdura bo my nie patrzymy na to ile ma kasy. Przecież cały zespół był kiedyś taki jak ona. Próbowałam jej to wytłumaczyć ale to tak jakby rzucać grochem o ścianę - nic do niej nie dociera - Ale możemy postawić ją przed faktem dokonanym
- Co masz na myśli?
- Ja to załatwię - powiedziałam ucinając temat i układając w głowie cały plan

Reszta dnia minęła mi monotonnie. O jedenastej pojechałam na wykłady a potem do kliniki na praktyki. Spędziłam trochę czasu z dzieciakami i pierwszy raz asystowałam przy zabiegu. W drodze powrotnej pojechałam jeszcze do sklepu na zakupy bo nie za bardzo spieszyło mi się do domu. Wiedziałam co tam zastanę i nie pomyliłam się. Chociaż cała piątka siedziała w salonie to i tak było widać że topór wojenny nie został zakopany. Z lewej strony na trzyosobowej kanapie siedzieli : Liam i Zayn na fotelu po ich prawej siedział Niall opychający się chrupkami i jednocześnie stanowiący granicę między nimi a siedzącymi na kanapie koło Blondyna Louisem i Harry'm. Westchnęłam zrezygnowana i poszłam do kuchni wypakować zakupy. Miałam ochotę na pizzę więc zamówiłam ja na kolację. Następnie udałam się do salonu i siadłam miedzy moim bratem a Mulatem jednocześnie wtulając w tego drugiego. Poczułam na sobie wzrok Pasiastego ale nawet nie odważyłam się spojrzeć w jego stronę. W ciszy oglądaliśmy film i czekaliśmy na zamówienie. 



______________
___

Wiem że dość krótki ale nie mam za bardzo czasu ani motywacji. Liczyłam na to że pod ostatnim postem znajdę więcej komentarzy i czekałam na jakiś cud ale się nie doczekałam... 
Ten rozdział dedykuję wszystkim tym którzy skomentowali poprzedni bo chcę abyście wiedzieli, że tylko dzięki wam dodałam ten 12 rozdział.

PS: Od niedawna zaczęłam pisać sama drugiego bloga http://soul-was--with-him.blogspot.com, znajdziecie tu prolog i 3 pierwsze rozdziały. Zapraszam!

XoXo