Nie wiem ile spałam ale obudziła mnie stewardessa prosząc abym zapięła pasy bo będziemy za chwilę podchodzić do lądowania. Kiedyś bałam się latać ale teraz kiedy mam do wyboru kilkugodzinną drogę samochodem do mojego rodzinnego miasta a trzy razy krótszy czas podroży samolotem wybieram tą drugą opcję Nie chodzi tu tylko o czas podroży ale o środek transportu. Pamiętam pierwszy tydzień po wypadku jak nikt nie potrafił zmusić mnie abym wsiadła do samochodu i gdziekolwiek pojechała. Potrząsnęłam głową aby wyrzucić wspomnienia i zapięłam pas. czekałam kiedy samolot wyląduje abym mogła pojechać do domu i odpocząć. Ten weekend bardzo mnie zmęczyła. Co prawda nie fizycznie ale psychicznie a to jest o wiele trudniejsze. Gdy w końcu opuściłam samolot i odebrałam swoje bagaże ruszyłam ku wyjściu. W połowie drogi zobaczyłam stojącego na uboczu Lou. Włosy miał postawione na żel a dwudniowy zarost dodawał mu uroku. Na sobie miał jeansy, białą podkoszulkę i beżową kurtkę.
- Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona
- Ktoś przecież musiał Cie odebrać a z Zaynem mamy mały problem i Liam stara się z tym uporać - wyjaśnił wzruszając ramionami i odbierając ode mnie torbę. Udawał że między nami wszystko jest w jak najlepszym porządku ale ja wiedziałam że to tylko gra. Teraz jednak bardziej niepokoiło mnie co innego.
- Jak to macie problem z Zaynem? - spytałam zaniepokojona opuszczając jednocześnie budynek lotniska
- Właśnie największy problem w tym że nie wiemy do końca bo nie chce wyjść z pokoju a my od rana powinniśmy być na planie. Paul jest wściekły i chce już wyważać drzwi
- Dobra, jedźmy już lepiej do domu - powiedziałam wsiadając szybko do samochodu Nie gadaliśmy już więcej. Miałam wrażenie że Lou coś gryzie ale nie chciałam go naciskać.
Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy już pod naszą willą. Wysiadłam szybko z samochodu zostawiając Lou z moją torbą z tyłu. Wpadłam do domu. Na parterze nikogo nie było więc pobiegłam na górę. Pod drzwiami Zayna stali wszyscy a manager walił w nie pięściami. Gdy mnie zobaczyli wszyscy zamilkli i przywitali się ze mną.
- Idźcie na dół a ja zorientuje się co jest grane. Dajcie mi pięć minut - wszyscy zgodzili się i bez słowa zeszli na dół, został tylko Liam - ty też - zwróciłam się do niego.
- Dobrze ale potem musimy poważnie porozmawiać - oznajmił po czym zniknął na schodach
- Zayn? - zapukałam delikatnie w drzwi - to ja, wpuścisz mnie? Proszę - po chwili słyszałam jak podchodzi do drzwi i przekręca kluczyk. Szybko wślizgnęłam się do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Chłopak stał do mnie tyłem - odwrócisz się w moją stronę? - spytałam go po chwili lekko zirytowana.
- Ale nie będziesz się śmiać? - spytał niepewnie
- Przyrzekłam - powiedziałam Chłopak odwrócił się w moją stronę a ja musiałam ugryźć się w język aby nie wybuchnąć śmiechem. Ciało Zayna pokrywały tysiące małych, czerwonych kropek - ty masz ospę wietrzna - powiedziałam dokładnie oglądając chłopaka. Był w samych bokserkach więc dokładnie mogłam ocenić szkody.
- Ale popatrz jak ja wyglądam! - pisnął wściekły
- Jak nie będziesz drapał to za kilka dni nie będzie śladu. Za chwilę wracam. Wyślę kogoś do apteki po maści, Paulowi powiem że z nagrań na razie nici, dowiem się czy wszyscy mieszkańcy tego domostwa przechodzili już ospę no i pogadam z Liamem. Potem my musimy pogadać - powiedziałam an jednym wdechu
- Dobrze - powiedział smutny. Przed wyjściem potargałam mu jeszcze włosy i opuściłam pokój.
Zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy siedzieli na kanapach w ciszy patrząc się każdy w inny punkt.
- Hazza, Lou - zwróciłam się do dwójki przyjaciół. Dopiero wtedy zorientowali się że przyszłam - Pojedziecie do apteki po maści ale najpierw mi powiedzcie. Czy ktoś z was nie przechodził jeszcze ospy? Jeśli tak to łapa do góry - jedyną osobą która podniosła rękę był Paul - no to Paul, przykro mi to mówić ale won z domu. Musicie zrobić przerwę w nagraniach bo Zayn ma ospę wietrzną a jeśli nie chcesz się zarazić to radzę ci nas nie odwiedzać w najbliższym czasie. Chłopaki - zwróciłam się do Larry'ego - pojedziecie do apteki i kupicie kilka rodzai maści na ospę wietrzną - gdy to powiedziałam chłopaki razem z Paulem zerwali się z miejsca i już ich nie było - Li chciałeś pogadać? - spytałam brata. Ten tylko pokiwał głową i pociągną mnie do kuchni - o co chodzi? - spytałam zdziwiona i poddenerwowana.
- Myślę że Zayn cie zdradza - powiedział na co mimowolnie wybuchnęłam śmiechem - to nie jest śmieszne. Wczoraj gdy wychodził spytałem się go gdzie idzie i powiedział że na zakupy do galerii ale potem widziałem go w kawiarni jak przytulał się z jakąś dziewczyną
- Dobrze - powiedziałam starając się opanować - wyjaśnię to z nim.
Opuściłam kuchnię i poszłam do pokoju mojego "chłopaka". Weszłam do środka i położyłam się koło Zayna.
~LOU~
Zjeździliśmy chyba z pół miasta w poszukiwaniu otwartej apteki. Jak ja kocham robić zakupy w niedzielę - pomyślałem z sarkazmem. Gdy znaleźliśmy w końcu czynną aptekę zrobiliśmy potrzebne zakupy i wróciliśmy do domu. Pobiegłem na górę aby zanieść rzeczy choremu i już miałem pukać do drzwi kiedy usłyszałem ich kłótnie. głosy stawały się coraz bardziej podniesione. Po chwili z dołu przybiegła reszta przyjaciół.
- Musimy im powiedzieć! - usłyszałem wściekły głos Vic
- Jak ty to sobie wyobrażasz? - odparł jej równie zdenerwowany głos Zayna
- Nie wiem! Może nas znienawidzą ale przez to co teraz robimy niszczymy nam życie! Liam myśli że mnie zdradzasz! Kiedyś to był dobry pomysł ale teraz to się pokomplikowało!Ja sama nie wiem czego chce! To jest zbyt skomplikowane a my sami jeszcze bardziej to komplikujemy! Przez ten nasz związek rozpada wiem się zespół! Nie pozwolę na to!
- To co chcesz zrobić?!
- Najpierw powiedzieć im prawdę bo oni powinni wiedzieć a potem może wyjadę. Tak będzie najlepiej - usłyszałem już spokojny głos Vic
- O nie, nie pozwolę jej wyjechać - usłyszałem szept Liama który właśnie otwierał drzwi sypialni Mulata - co tu się dzieje? - spytał wchodząc do środka.
- My ten... -zaczęła drżącym głosem jego siostra
- Wszystko słyszeliśmy wiec nie kłam - przerwał jej Niall
- Chodzi o to że nasz związek to jedna wielka ściema - powiedział Zayn opadając na łóżko - Zadowoleni? Znacie prawdę. - byłem wściekły że mnie okłamywali ale jednocześnie w środku skakałem z radości. Może mam jeszcze szansę być z Victorią?
_________________________
______
Mogę powiedzieć tylko: PRZEPRASZAM WAS!