poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 2

Miałam zamknięte oczy ale poczułam że ktoś kładzie się obok mnie na łóżku. W powietrzu unosił się zapach dobrze znanych mi perfum.
- Co jest doktorku? - spytał chłopak głosem królika Bugsa przegryzając marchewkę
- Lou co ty robisz w moim łóżku?
- Leżę?
- To wiem, ale dlaczego budzisz mnie z samego rana i nie dasz pospać?
- Z rana? Już nawet Zayn nie śpi. Dziesiątą dwadzieścia ... trzy... - powiedział zerkając na wyświetlacz w telefonie - nazywasz rankiem ?
- Dziesiątą dwadzieścia?! - krzyknęłam zrywając się z łóżka
- Dziesiąta dwadzieścia pięć! - poprawił mnie Marchewkowaty - swoją drogą to czemu się tak spieszysz? - spytał widząc jak szukam ciuchów w walizce, której swoją drogą wczoraj nie chciało mi się wypakować
- Bo na dwunastą umówiłam się z Alex w Milk City - powiedziałam w końcu znajdując szukany strój
- To może Cię podwieźć?
- Byłbyś tak dobry? - spytałam robiąc oczy kota ze Shreka
- No nie wiem, nie wiem... A co bym z tego miał?
- Worek marchewek - wymyśliłam an poczekaniu
-Dobra! - krzyknął i wybiegł z mojego pokoju.
- Jak z dzieckiem - powiedziałam sama do siebie i poszłam do łazienki
Po, od jakiegoś czasu znienawidzonym, prysznicu wysuszyłam włosy pozwalając im się naturalnie pofalować, nałożyłam delikatny makijaż, założyłam wcześniej uszykowane ubranie i byłam gotowa. Wychodząc z łazienki zerknęłam na zegarek. Była jedenasta trzydzieści. Zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było więc poszłam do kuchni. Tam jak się spodziewałam zastałam Nialla przy jedzeniu.
- Witaj głodomorze
- Hej - powiedział z pełną buzią czym wywołał uśmiech na mojej twarzy - ty nie jesz? - spytał widząc jak wyciągam z lodówki jogurt
- Jem, nie widzisz? - spytałam pokazując na butelkę
- To nawet nie jest przekąska
- Dla mnie to sycące śniadanie - powiedziała pijąc mleczny produkt - Dobra ja muszę uciekać. Pa - chłopak tylko mi pomachał i wrócił do konsumowania naleśników
Pobiegłam szybko na górę i bez pukania wpadłam do pokoju Lou
- Jedziemy! - krzyknęłam. Chłopak który do tej pory stał do mnie tyłem wpatrując się w szafę podskoczył przestraszony
- Nie strasz mnie tak! - powiedział odwracając się w moją stronę
- Czemu jeszcze nie gotowy? - spytałam podpierając się na bokach
- Bo nie wiem którą założyć - powiedział zrezygnowanym głosem. Zerknęłam do szafy. Na wieszakach wisiały dwie bluzki. Jedna z nich była biała w granatowe paski a druga miała czerwone paski. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Lou, jest trzeci grudnia, na dworze cholernie zimno więc nie ważne którą bluzkę założysz i tak nikt jej nie zobaczy, a jeśli za dwie minuty nie będziemy wsiadać do samochodu to zamknę Ci twój schowek na marchewki kluczem - powiedziałam wychodząc z pokoju. Zeszłam an dół i założyłam płaszczyk - pelerynę . Gotowa czekałam na pasiastego który zbiegł po chwili ze schodów. Zdecydował się na granatowe paski. Pokręciłam z politowaniem głową gdy ten zakładał kurtkę i buty. Po chwili był gotowy więc udaliśmy się do samochodu. Po drodze rozmawialiśmy ale Lou o dziwo zachowywał troszkę powagi. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Zdążyłam w samą porę. Boo Bear powiedział że musi coś załatwić na mieście i jak skończę to mam zadzwonić to po mnie przyjedzie. Weszłam do lokalu i od razu rzuciła się na mnie Alex
- Jak ja się stęskniłam! - Alexandra w właściwie Ola Michalik to dwudziestoletnia Polka. Poznałyśmy się dwa lata temu na mistrzostwach Europy. Zajęłam na nich pierwsze miejsce a Alex była zaraz za mną. To właśnie po tych zawodach najlepszy Londyński klub zaproponował jej współpracę. Tak więc przeprowadziła się tu aby realizować marzenia. Zaprzyjaźniłyśmy się i byłyśmy w stałym kontakcie. Ostatnio rozmawiałyśmy dwa miesiące temu, mówiła że jedzie do Polski do rodziców bo 23 grudnia ma ważne zawody więc nie będzie mogła spędzić z nimi świąt.
- Ja też - powiedziała przytulając dziewczynę
- Chodź do stolika - pociągnęła mnie za rękę - wyobrażasz sobie że poleciałam do Polski i zapomniałam wziąć ze sobą telefon i laptopa? To dlatego się nie odzywałam ale nawet tam dochodziły do mnie plotki na twój temat. Na początku nie chciałam w to wierzyć ale w końcu weszłam na jakąś polską stronę plotkarską i tam zobaczyłam filmik jak Liam rozmawia z kimś przez telefon a potem krzyczy "To nie może być prawda!" i zaczyna płakać, pod tym filmikiem były jeszcze twoje zdjęcia z zawodów jak płaczesz. - gadała jak najęta - i właśnie wtedy zrozumiałam że to nie są plotki. Tak mi przykro - zakończyła przytulając mnie
- Dziękuję - powiedziałam - idę zamówić sobie coś dopicia
Po pięciu minutach wróciłam z koktajlem mlecznym. Przegadałyśmy dwie godziny. Opowiadała mi jak jest w  Polsce. Pamiętam jak dwa lata temu zaraz po tym jak się przeprowadziła do Wielkiej Brytanii była zdołowana bo dowiedziała się że jej dom jak i miliony innych w całym kraju znalazł się pod wodą. Wtedy to ja ją wspierałam a teraz ona odciąga moje myśli od tragedii jaka miała miejsce miesiąc temu.
- Dobra ja muszę się zbierać bo za godzinę mam trening - powiedziała dopijając swój napój - a pro po. Mój trener chciał do Ciebie dzwonić z propozycją współpracy po tym jak rozniosła się wieść że zerwałaś umowę z tamtym ale powstrzymałam go bo wiedziałam że na razie chcesz odpocząć. Mówię to żebyś wiedziała że możesz spodziewać się telefonów z takimi propozycjami nie tylko od mojego klubu ale od wszystkich znajdujących się na terenie Wielkiej Brytanii - powiedziała zakładając płaszcz - Do zobaczenia - powiedziała przytulając mnie
- Paa
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Lou, który przyjechał po mnie dziesięć minut później.

~~~
Przyjaźń nie potępia w chwilach trudnych, nie odpowiada zimnym rozumowaniem: gdybyś postąpił w ten czy tamten sposób... Otwiera szeroko ramiona i mówi: nie pragnę wiedzieć, nie oceniam, tutaj jest serce, gdzie możesz spocząć
~~~

Normalnie teraz pewnie siedziałabym w swoim starym pokoju z czekoladą w ręce i oglądała filmiki wideo z dzieciństwa. Do tego beczała jak małe dziecko zastanawiając się dlaczego to spotkało akurat mnie ale przy nich po prostu się tak nie da. Ci wariaci są nie możliwi. Teraz postanowili przeprowadzić jeden ze swoich eksperymentów ( na pomysł wpadł "najstarszy" z całej bandy ). Przywiązali Nialla do krzesła czterema grubymi sznurami. Nie przerywaliśmy im z Liamem i Danielle zabawy bo byliśmy ciekawi jak to się rozwinie. Harry pobiegł do kuchni a po chwili wrócił ze słoikiem Nutelli i trzema łyżkami. Lou, Hazza i Zayn zaczęli jeść czekoladowy krem na oczach blondaska. Ten z kolei szarpał się na wszystkie strony i jakimś cudem udało mu się uwolnić. Podbiegł do chłopców i wyrwał im słoik.
- Dobra wiemy że to go nie powstrzyma, teraz sprawdzamy drugie nurtujące nas pytanie - powiedział "fachowo" Lou notując coś w zeszycie. Malik i Loczek znów zaczęli go wiązać na obrotowym krześle. Po pięciu minutach chłopak nie mógł się ruszyć. Marchewkowaty zaczął kręcić w kółko krzesło
- Co w chcecie tym sprawdzić? - spytałam przyglądając się tym cyrkom z niedowierzaniem.
- Na kolacje zjadł całą lazanię, poprawił ciastem i pepsi. Chcemy zobaczyć po jakim czasie się zrzyga
- Nie wieżę - powiedziałam załamując ręce


__________________________
_____________

Zaskoczyliście mnie bo pod pierwszym rozdziałem znalazło się 6 komentarzy ;) Jestem wam bardzo za to wdzięczna i zachęcam aby dodawać mojego bloga do obserwowanych. Czy macie jakieś rady dla mnie? Może coś powinnam zmienić? Jeśli tak to piszcie do mnie na gg lub w kom.
PS: 8 komentarzy = nowy rozdział
Do napisania XoXo

czwartek, 18 października 2012

Rozdział 1


Siedziałam na kanapie, oglądałam albumy ze zdjęciami i płakałam. Bo co mogłam innego robić? Trzy tygodnie temu trumny z ciałami trzech najważniejszych osób w moim życiu zostały zakopane kilka metrów pod ziemią. Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego to ja jednocześnie straciłam tyle bliskich mi osób? Z zamyślania wyrwał mnie dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Nie obchodziło mnie kto przyszedł, jeśli to jakiś złodziej to niech weźmie sobie co chce i przy okazji może mnie zabić. Nie mam po co żyć. Z zaskoczeniem poczułam że ktoś mnie przytula.
- Przepraszam - usłyszałam głos ostatniej bliskiej mi osoby
- Za co?! To nie na twój występ jechali i nie przez Ciebie nie żyją! - powiedziałam podniesionym głosem a kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. To była prawda, oni zginęli przeze mnie.
- Przepraszam że zaraz po pogrzebie wraz z chłopakami wyjechaliśmy i zostawiliśmy Cię samą. I to nie twoja wina. Nie twoja wina że zgięli akurat jadąc na twoje zawody - powiedział gładząc mnie po plecach w geście uspakajającym.
- Ale gdybym nie poprosiła ich żeby przyjechali na te zawody dalej by żyli, on też dalej by żył
- Nawet gdybyś ich nie poprosiła to i tak pojechaliby na te zawody. Chcieli zobaczyć jak wygrywasz. A teraz pakuj się - powiedział wstając z kanapy
- Po co? - spytałam nie zmieniając pozycji
- Jak to po co? Myślisz że zostawię Cię tu samą?! Zabieram Cie do siebie - powiedział zamykając albumy
- Ale nie możesz
- Dlaczego? - spytał zdezorientowany
- Bo nie mieszkasz sam a ja nie chce wam wchodzić w drogę
- Chłopcy powiedzieli żebym przyjechał tu i nie ważył się wracać bez ciebie. Oni kochając Cie tak mocno jak ja więc nie gadaj bzdur i spakuj wszystkie najważniejsze rzeczy a jutro ekipa tu przyjdzie, spakuje resztę i wyśle do Londynu. No już - powiedział ściągając ze mnie koc i ciągnąc do pokoju. To by wyjaśniało fakt że nie miał ze sobą żadnych walizek. Wspólnie spakowaliśmy wszystkie najważniejsze rzeczy i pojechaliśmy na lotnisko. Odprawa odbyła się szybko i teraz siedzieliśmy w samolocie do Londynu.
- Wiesz - przerwał ciszę chłopak - na pewno klub w Londynie Cie przyjmie, przecież rok temu proponowali Ci współpracę - powiedział patrząc w moją stronę
- Liam ja już nigdy nie będę pływać. Skończyłam z tym raz na zawsze
- To jest twoje życie! Odkąd pamiętam kochałaś morze, basen wszystko co kojarzyło się z wodą - powiedział próbując mnie przekonać
- Nie, Liam posłuchaj, to już jest koniec. Nigdy nie wejdę do morza czy basenu. Ja się muszę zmuszać żeby wejść do wanny czy pod prysznic - powiedziałam znów płacząc
- Rodzice by tego nie chcieli, David by tego nie chciał - powiedział ocierając moje łzy - Victoria nie powinnaś rezygnować, byłaś najlepsza. Wygrałaś mistrzostwa
- Nie! Wygrałam te przeklęte mistrzostwa ale co ty sobie myślisz! Najpierw przed startem rozglądam się po trybunach ale ich nie było! Nigdzie nie mogę ich dostrzec i płynęłam z tą świadomościom ale mimo to wyrywam. Wychodzę z wody i znów zerkam na trybuny, przychodzi czas na rozdanie medali a ich miejsca dalej puste. Stoję na podium z medalem na szyi i czekam aż reporterzy zrobią zdjęcia gdy podchodzi do mnie obcy facet i oznajmia że oni nie żyją. Jedyne zdjęcia jakie zrobili dziennikarze to takie na których leże i płaczę krzycząc że to nie może być prawda!
- A myślisz że jak ja się czuje? - też był zdenerwowany ale nie krzyczał - mam koncert ale na scenę wychodzi mój ochroniarz podaje mi telefon i mówi że to ważne. Odbieram i słyszę Twój zapłakany głos oznajmiający mi że nasi rodzice nie żyją. Myślisz że ja nie tęsknie? Że nie jest mi smutno? Że nie rozpłakałem się przed milionami ludzi? Ale nie zrezygnowałem, zrobiłem przerwę ale nie zrezygnowałem - powiedział spokojnie przytulając mnie
- Ale ja nie potrafię, zrozum - powiedziałam spokojnie
- A co z twoimi planami? Kochałaś w lato pracować jako ratownik, robiłaś to mimo że wakacje były jedynym dłuższym okresem wolnym od treningów na pływalni.
- Nie, nie przekonasz mnie. Przynajmniej nie teraz. A co z waszą trasą? - spytałam uświadamiając sobie że mój brat powinien być teraz w Stanach i dawać koncerty
- Została odwołana, zagraliśmy te najważniejsze i wróciliśmy. Teraz będziemy dawać pojedyncze koncerty w Londynie - powiedział przeczesując włosy ręką
- A fani?
- Fani rozumieją sytuacje i nie mają nam tego za złe a Ci co kupili bilety na kocert w USA albo dostaną zwrot pieniędzy albo wymianę na bilet na kocert w Londynie - wyjaśnił
- Proszę zapiąć pasy za chwile lądujemy - usłyszałam głos stewardessy więc wykonałam jej polecenie
Po dziesięciu minutach odbieraliśmy bagaże. Zastanawiałam się kto po nas przyjedzie. Liama odpadło kilka fanek z prośbą o autograf. Stałam i czekałam aż mój brat skończy gdy usłyszałam głos dobrze mi znanej dziewczyny.
- Dan! - krzyknęłam i podbiegłam do dziewczyny
- Vici - szepnęła przytulając się
- A o mnie zapomniałaś? - spytał Liam ale w jego głosie brakowało rozbawienia jakie zawsze było słychać gdy droczył się ze swoją dziewczyną
- Pamiętam, pamiętam - powiedziała przytulając go - chłopcy chcieli przyjechać ale stwierdziłam że bez nich dotrę tu szybciej, czekają w domu - powiedziała kierując się z nami do wyjścia. Gdy wyszliśmy z budynku zamurowało mnie. Wszędzie byli fani chłopaków z transparentami typu: JESTEŚMY Z WAMI, TRZYMAJCIE SIĘ, MOŻECIE NA NAS LICZYĆ. Mimowolnie moje oczy się zeszkliły. Fani o dziwo nie rzucali się na młodego prosząc o autografy a po prostu stali i mówili że są z nami, żebyśmy byli silni, że damy sobie radę. To było piękne. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu chłopaków, a od dzisiaj także mojego. Na wejściu rzuciło się na mnie czterech wariatów. Wszystcy dali mi coś na poprawę humoru. Od Hazzy dostałam żelki, Niala nutelle, Zayna lustereczko a Lou marchewkę. Każdy dał mi cząstkę siebie. To było piękne. Chłopcy powiedzieli że zrobili kolacje więc wszyscy udaliśmy się do jadalni
- Ale się wysililiście - powiedziałam widząc 7 dużych pizz z ich ulubionej pizzerii
- A myślisz że łatwo było pilnować Niala żeby nie zjadł ich zanim przyjdziecie ? - oburzył się Loczek
- Victoria może lepiej że nie gotowali sami - powiedział Liam
- No tak, jeszcze nie mielibyśmy gdzie mieszkać - powiedziałam siadając do stołu
- Ej! Nie jesteśmy aż tak źli! - oburzył się Marchewkowaty
- Nie, wcale. A nie pamiętasz jak chciałeś upiec ciasto marchewkowe i po pierwsze cała kuchnia była w mące i cieście a po drugie zapomniałeś wyjąć ciasta po odpowiednim upływie czasu? Oczywiście jeśli to coś można było nazwać ciastem. Podsumowując cały dom był do sprzątania i przez tydzień waliło spalenizną. Dobrze że nie wysadziłeś wszystkiego w powietrze.
- Moja wina że miałem na nie ochotę a w domu nie było nikogo kto umiałby gotować?! - bronił się Lou
- Nie, oczywiście że nie ale nigdy więcej nie gotuj - nałożyłam sobie na talerzyk kawałek pizzy i zaczęłam jeść.
- Czemu ten pierścionek wisi na łańcuszku? - spytał Harry wskazując moją szyję a ja zakrztusiłam się kawałkiem jedzenia. Lou zdzielił przyjaciela po głowie - No co?!
- Nic, Hazzy nic. To pierścionek zaręczynowy - powiedziałam dotykając przedmiotu
- To dlaczego nie nosisz go na palcu? - dopytywał się
- Bo osoba która miała mi go dać już nie żyje - powiedziałam udając opanowanie
- Aaa - chłopak w końcu zrozumiał
- Ja już pójdę do siebie - powiedziałam wstając od stołu i kierując się do mojego nowego pokoju.


Siedziałam na parapecie i patrzyłam na śnieg za oknem. Zawsze kochałam zimy, ten nastrój jaki panował przed świętami. Zawsze siadaliśmy całą rodzinką przy kominku i wspominaliśmy nasze dzieciństwo. Takie chwile już się nie powtórzą. Nic nie będzie takie jak dawniej. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam przenosząc wzrok z okna na drzwi. Po chwili zobaczyłam Mulata
- Przyniosłem gorącą czekoladę - powiedział podchodząc do mnie
- Dzięki - usiadł koło mnie i milczał. Nic nie mówiąc wpatrywał się we mnie czekając aż się otworzę - ironia losu prawda? - spytałam przerywając ciszę
- Co?
- Wiesz że David zamierzał mi się oświadczyć? - spytałam biorąc w rękę pierścionek, Zayn pokręcił przecząco głową - ja też nie wiedziałam - uśmiechnęłam się pod nosem - jego mama podeszła do mnie po pogrzebie i powiedziała że policja znalazła to przy nim. Ten pierścionek należał do jego babci. Podobno miał zabrać mnie nad jezioro po mistrzostwach i poprosić o rękę - powiedziałam a oczy zeszkliły mi się. Swoją drogą to ile można płakać?
- Vici on by nie chciał żebyś płakała. Chciałby żebyś cieszyła się życiem - powiedział przytulając mnie
- Jak mam się cieszyć życiem z myślą że on nie może? Że już nigdy nie wygra zawodów, nie ustanowi rekordu i już nigdy nie będzie odstawiał przeróżnych akrobacji skacząc do wody
- Ale ty dalej możesz to robić. Możesz spełniać marzenia za was dwoje
- Zayn ja już skończyłam z pływaniem - powiedziałam odsuwając się od chłopaka
- Nie powinnaś rezygnować - powiedział wstając - pokażę Ci coś - przyniósł mojego laptopa i włączył go. Po chwili wpisywał jakieś hasło w wyszukiwarce - spójrz - powiedział odwracając go w moją stronę. Był to artykuł na MÓJ temat

Victoria Payne to dwudziestoletnia siostra Liam Payne członka zespołu One Direction. Zaskoczyła nas niejednokrotnie pokazując na co ją stać. W ostatnich mistrzostwach pobiła rekord świata który został ustanowiony dwanaście lat temu. Niestety niedane było jej cieszyć się wygraną bo zaraz po odebraniu medalu dowiedziała się że jej rodzice i chłopak zginęli w wypadku samochodowym. Od tamtej pory dziewczyna nie wzięła udziału w żadnych zawodach. Mamy nadzieję że podobnie jak brat robi przerwę w karierze a nie jest to koniec jej zwycięstw. W internecie można natknąć się na wiele for na których fani wyrażają wsparcie po tragedii jaka spotkała to rodzeństwo. Czekamy z niecierpliwością na jej powrót bo ten sport bez Victorii nie jest już tym samym.

- Właśnie dlatego nie powinnaś się poddawać
- Zayn to nic nie zmieni - powiedziałam odkładając laptopa
- Dlaczego?
- Dlatego że to przywołuje za dużo wspomnień. To na basenie poznałam Davida, na łodzi poprosił mnie o chodzenie, nad jeziorem miał mi się oświadczyć i zginął jadąc na moje zawdy
- Posłuchaj mnie. Może teraz nie potrafisz do tego wrócić ale za jakiś czas możesz spróbować.
- Zayn za wcześnie żeby o tym myśleć, poza tym nie mam już dla kogo planować przyszłości. Zostałam sama na dodatek zwalając się wam na głowę a założę się że...
- Victoria - przerwał mi Mulat chwytając mnie za podbródek zmuszając abym spojrzała mu w oczy - nie zwaliłaś się nam na głowę. My już od dawna chcieliśmy abyś z nami zamieszkała i ten pokój czekał na ciebie od kiedy kupiliśmy ten dom, więc nie mów mi że zwalasz się nam na głowę i pamiętaj - chciał coś powiedzieć ale przeszkodziło mu w tym pukanie
- Proszę
- Hej, podobno jest tu Zayn - usłyszałam głos Perrie a po chwili zobaczyłam jej głowę wychylającą się za drzwi
- Jestem - powiedział chłopak zeskakując z parapetu
- Nie przeszkodziłam?
- Nie, nie - zapewniłam bo wiedziałam że dziewczyna Mulata słynie z zazdrości o niego - dzięki za rozmowę - zwróciłam się do chłopaka
- Nie ma za co i pamiętaj że nigdy nie zostaniesz sama bo zawsze możesz liczyć na mnie i resztę tej ferajny - powiedział wychodząc z mojego pokoju.

Może i im nie przeszkadzam ale oni mają swoje życie. Liam Danielle, Zayn Perrie, Harry co tydzień kogoś innego bo jak twierdzi - szuka taj wyjątkowej, Nial... on ma jedzenie a Lou, Lou nie chce dorosnąć ale za to wszyscy go kochamy. Do tego mają zespół któremu trzeba poświęcić dużo czasu, nie potrzebna im rozchwiana nastrojowo po stracie rodziców i chłopaka dziewczyna. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka w telefonie.
- Halo
- Siemka! - usłyszałam wesoły głos Alex - słyszałam że przeprowadziłaś się do Londynu
- Tak, dzisiaj przyjechała
- To może spotkamy się w Milk City jutro o dwunastej? - spytała z nadzieją w głosie
- Czemu nie
- To do zobaczenia - powiedziała i rozłączyła się
Zerknęłam na zegarek i stwierdziłam że się położę  Była już pierwsza w nocy ale Alexandra przywykła do dzwonienia o późnych porach. Poszłam do swojej łazienki, wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Położyłam do łóżka a mój wzrok zatrzymał się na szafce nocnej. Stało tam zdjęcie moich rodziców i Davida na plaży. To zdjęcie było zrobione w ostatnie wakacje. Samotna łza po raz kolejny tego dnia spłynęła po moim policzku
- Będę tęsknić - szepnęłam przed zaśnięciem


_________________________
___________

Pierwszy rozdział za nami ;) Mam nadzieję że się podobał.... jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach może podać nr gg. Zachęcam do komentowania bo jeśli będzie taka sytuacja że będą czytelnicy a nikt nie będzie komentował zawieszę działalność tego bloga. Czy słuchacie muzyki którą umieszczam na górze? Jeśli nie to po prostu nie będę trudziła się i szukała odpowiednich utworów skoro Wy nie włączacie ich.
PS: 3 komentarze = nowy rozdział
PS2: Rozdział dedykuję Medicatus_hope & Nisia Ewa
Do napisania Xoxo

niedziela, 14 października 2012

Prolog

Dlaczego jedna chwila, błąd, chwila nieuwagi burzy cały nasz dotychczasowy świat? Zabiera nam bliskie osoby bez których nie wyobrażamy sobie życia? Nigdy nie zastanawiałam się nad tym co by było gdybym ich nie miała. Teraz muszę. Musze nauczyć się żyć bez trzech bardzo ważnych dla mnie osób. Jeden wypadek zabrał wszystko co miałam. Radość z życia, plany na przyszłość, marzenia a zostawił za sobą tylko pustkę w sercu. Czy kiedyś ona zniknie? Czy będę cieszyć się życiem jak dawniej?




No więc zaczynamy;) Mam nadzieję że blog się spodoba i będziecie go czytać. Wiem że ten prolog, to tak naprawdę żaden prolog ale ten filmik wprowadza trochę nastroju do pierwszego rozdziału. Zachęcam do komentowania ;) Zapraszam też do obejrzenia zwiastuna