czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 6

~ZAYN~



Od siedmiu dni dziewczyny były na wakacjach. My postanowiliśmy przyspieszyć tempo żeby przed świętami wszytko nagrać i mieć z głowy. Niestety praca nie była taka jak zawsze. Lou od pamiętnej nocy z Vic chodzi poddenerwowany i przygaszony. Biedactwo nie wie na czym stoi. Chyba już wszyscy zauważyli że coś jest nie tak. No prawie wszyscy bo Harry od imprezy urodzinowej zachowuje się jakby był zahipnotyzowany a że ma tendencje do gadania przez sen wszyscy wiemy że zakochał się w Alex. Biedak myśli że my nic nie wiemy i ukrywa telefon jak pytamy z kim tak pisze. Postanowiłem sprawdzić co słychać u naszych dziewczynek ale że zawsze gdy dzwonię do Victorii słyszę zawsze tą samą, moim zdaniem nie do końca szczerą, śpiewkę "Jest super" wybrałem numer jej najlepszej przyjaciółki. 
- Siemka Alex! - powiedziałem gdy usłyszałem po drugiej stronie głos dziewczyny
- Hej
- Co tam u was słychać?
- Poczekaj - powiedziała. Usłyszałem otwieranie drzwi i po chwili szum oceanu. Widocznie wyszła na balkon.
- Co jest? - spytałem lekko zaniepokojony
- Ja i Dan martwimy się o Victorie
- A co się dzieje?
- Po pierwsze jak jesteśmy na plaży to ona w ogóle nie odchodzi do wody. Omija ją szerokim łukiem, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Ale jest coś gorszego. Wiedziałeś że co noc rzuca się przez sen po całym łóżku i krzyczy że to jej wina? Że to ona powinna zginąć a nie oni. Ja się o nią martwię.
- Słyszałem coś kilka razy ale myślałam że któryś nie może spać i ogląda film. 
- Może po powrocie zapisać ją do psychologa na rozmowy? Liam tego tak nie przeżywa.
- Nie mam pojęcia. Wiesz każdy przeżywa to na swój sposób. Liam się podłamał ale my byliśmy przy nim, Daniell przy nim była a ona... Ona była sama, my byliśmy daleko kiedy to się stało, poza tym ona ma inny charakter. Daddy odreagowywał podwajając opiekę nad nami, nad nią. Ona kumuluje emocje w sobie, woli radzić dobie z problemami sama.
- Musimy coś zrobić
- Na razie spróbuj żeby się wyluzowała a ja będę myślał co dalej.
- Dobrze ale ja się boje że to może się na niej odbić, na jej psychice. Dan zauważyła kiedyś ślady cięć na nadgarstku, stare ale są
- O tym wiedziałem, zauważyłem jakiś czas temu ale powiedziała że już z tym skończyła a ja wieżę jej na słowo. Posłuchaj kończy nam się przerwa więc muszę kończyć. Po pierwsze jak wrócicie to wyleję na nią kubeł zimnej wody i spróbuje ją ogarnąć. Na razie
- Mam nadzieję Zayn. Pa
- Co tam u dziewczyn? - spytał Niall
- Dobrze - nie chciałem martwić Liama czy dołować jeszcze bardziej Lou - Weźmy się do roboty bo dziewczyny wracają za trzy dni a trzeba jeszcze ozdobić dom.
- Lou! Harry! Spokuj, wracamy do pracy! - krzyknął w stronę Larry'ego Liam
- Dobra Daddy! - powiedzieli ze spuszczonymi głowami - Mam świetny pomysł na kawał dla Liama - usłyszałem jak Tommo szepcze do Harry'ego


~VICTORIA~

- Jakie mamy na dzisiaj plany? - spytała Daniell
- Może zakupy świąteczne? - podsunęłam. Miałam dość siedzenia na plaży i prowadzenia wewnętrznego monologu w którym serce kłóciło się z rozumem. Rozum wygrał i nie chce by zmienił zdanie.
- W sumie dobry pomysł, w końcu dzisiaj jest 17 grudnia.
- To dzisiaj galeria! - powiedziałam radośnie Alex

- Musimy kupić prezenty dla: całej piątki wariatów, Perry no i oczywiście dla siebie nawzajem - powiedziałam wyliczając na placach
- Dobra to najpierw może kupimy prezenty dla nich a potem się rozdzielimy żeby kupić sobie na wzajem. Co wy na to? - zaproponowała Dan
- Jestem w 100% za - powiedziała Alex ciągnąc nas do pierwszego sklepu.

Po pięciu godzinach miałyśmy już wszystko. Kupiłam prezent nawet Perry, co było nie lada wyczynem. Postanowiłam kupić jej perfumy bo od tych co używa mnie mdli. 
- Dzień uważam za udany - powiedziałam opadając na jedno z krzeseł w kawiarni
- Nom. Co mi kupiłyście?!
- Uspokój się. Dowiesz się 25 grudnia rano  gdy rozpakujesz prezenty - powiedziała Dan i posłała jej złośliwy uśmiech

_____________________
________
 Trochę krótki ale zaraz wyjaśnię dlaczego. 
1. Miałam wcale nie dodawać rozdziału bo bardzo mało komentarzy znajdowało się pod ostatnim rozdziałem ale stwierdziłam że byłoby to nie w porządku do tych co skomentowali
2. Miałam sporo nauki i brak czasu aby pisać więcej
Mam nadzieję że rozdział jednak się spodoba. Do następnego. XoXo

PS: 12 kom = nn 
Dlaczego tak dużo? Bo jesteście do tego zdolni i pod jednym rozdziałem pojawiło się tyle komentarzy. Od dzisiaj jestem konsekwentna i jeśli nie będzie tej ilości komentarzy nie będzie nowego rozdziału. A jeśli ta ilość komentarzy znajdzie się pod postem nn może być nawet w sobotę

PS2: Rozdział dedykuję Medicatus_Hope  która ma dzisiaj urodziny;) Sto lat kochana ty moja i DUUUŻOOO weny Ci życzę ;*:*:*

PS3: Dla zachęty powiem że w następnym rozdziale Vic podejmie decyzje co będzie dalej z nią i Lou.... Jeśli macie jakieś pytania to zadawajcie w kom albo na gg. Odpowiem na wszystkie

PS4: Po bokach pojawiły się ankiety i poprosiłabym abyście zagłosowały w nich. W ankiecie odnośnie Zayna i Perry i ich związku to oczywiście w sensie czy w opowiadaniu mają być dalej razem;)

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 5


Obudziły mnie pierwsze promyki słońca wpadające przez niezasłonięte okno. Czy pamiętałam co się wczoraj wydarzyło? Tak. Czy żałowałam? Oczywiście że nie, ale... Właśnie zawsze jest jakieś ale. Mam wątpliwości. Czy jestem gotowa na nowy związek? Lou od samego początku zdobył moje serce. Jeszcze podczas programu X Factor. Miałam wtedy Davida ale wiedziałam że gdybym nie była zakochana po uszy w nim Lou byłby idealnym kandydatem. Popatrzyłam w stronę chłopaka który właśnie otwierał oczy. W pierwszej chwili uśmiechnął się do mnie a w drugiej. W drugiej chwili jak petarda wystrzelił z łóżka i zaczął mamrotać coś pod nosem
- Lou co się stało? - bałam się że żałuje, że mnie nie kocha, że był pijany ale przecież wczoraj wydawał się mega trzeźwy
- Liam mnie zabije - powiedział głośniej tak abym zrozumiała co powiedział
- Dlaczego?
zakochani- Wykorzystałem to że byłaś pijana, przespałem się z tobą chociaż ty nic do mnie nie czujesz - mówił dalej przeczesując dłonią włosy
- Lou - podeszłam do chłopaka - nie byłam pijana i dobrze wiedziałam co robię. Kocham Cię ale...
- Ale? - przerwał mi
- Ale nie wiem czy dla Ciebie to coś znaczyło
- Znaczyło wiele - powiedział podchodząc do mnie i delikatnie całując moje usta - nie wiem czy to dla Ciebie nie za wcześnie ale zostaniesz moją dziewczyną? - spytał patrząc mi w oczy
- Daj mi trochę czasu - powiedziałam znów całując chłopaka - idę się ogarnąć - powiedziałam zarzucając na siebie koszulkę chłopaka i wychodząc z pokoju. Udałam się do siebie ale gdy tylko otworzyłam drzwi ledwo co powstrzymałam się od wychudnięcia śmiechem i wróciłam do pokoju Lou - chodź musisz coś zobaczyć -powiedziałam ciągnąc za rękę chłopaka który właśnie był w trakcie ubierania. Zaprowadziłam go do siebie do pokoju i wskazałam ręką legowisko Nory. Spał sobie słodko na nim Harry. Lou zaśmiał się pod nosem i zrobił śpiącemu chłopakowi zdjęcie.
- Weź po cichu swoje ubrania i chodź do mnie, nie będziemy go budzić - zrobiłam tak jak kazał mi chłopak i po chwili brałam ciepły prysznic w jego łazience.


- Może umyć Ci plecki - usłyszałam głos swojego chłopaka za drzwi
- Nie musisz się wysilać! - krzyknęłam aby przekrzyczeć wodę
- A może jednak?
- Nie - powiedziałam zakręcając wodę i wychodząc z brodzika. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do umywalki.
- Może zmieniłaś zadanie? - usłyszałam głos Davida i po chwili widziałam jak wkrada się do łazienki
- Przykro mi że Cię zawiodę ale obyłam się bez twojej pomocy - powiedziałam i pocałowałam chłopaka 
- Kocham Cie - szepnął mi do ucha
- A ja ciebie kochanie



Który raz stała tam szukając wspomnień
Obserwując tamtych dni gasnący płomień
Nie ma już i nie będzie tego więcej
Jak rozmawiać z zachodzącym dźwiękiem
Kto wysłucha jej, kto zrozumie
Kto poczuje to co tylko ona czuje
Nie ma szans rozdział trzeba zamknąć
Warto ogrzać się żeby nie zamarznąć
Znaleźć miłość, ruszyć z miejsca, zacząć kochać
Nowa przyszłość ale inna niż wyśniona
Plany jutra – kiedyś dziecko, nowe życie
Lecz z kimś innym niż mówiły obietnice
Trzeba składać to łącznie z sobą samą
By wędrować nawet drogą rozkopaną
Gdzie ma szukać jeśli niebo nie pomaga
Wszystko inne tylko ona taka sama.*




Potrząsnęłam głową chcąc wyrzucić wspomnienia z pamięci. Żeby to tylko działało. Szybko zakręciłam kurki i wyszłam z kabiny. Wytarłam ciało i wysuszyłam włosy. Ubrałam się i nałożyłam delikatny makijaż. Gotowa wyszłam z łazienki.
- Lou, może zjemy na mieście? - spytałam chłopaka siedzącego na łóżku
- Jasne, wszyscy i tak jeszcze śpią bo jest dopiero dziewiąta

- Gdzie ty mnie ciągniesz?! - spytał po raz dziesiąty Lou
- Znalazłam to miejsce niedługo po tym jak wprowadziliście się do Londynu. Przychodziłam tu pomyśleć i odpocząć od wszystkiego - powiedziała w końcu dochodząc do celu. Droga tu trwała jakieś piętnaście minut od domu chłopaków a i tak mało kto wiedział że istnieje takie miejsce
- Wow - powiedział Marchewkowaty patrząc na widok. Po chwili dołączyła do nas Nora
- Dokładnie
- Victoria, ja nie mam tak dobrej kondycji jak ty. Po co mnie tu ciągnęłaś?
- Chciałam pogadać?
- Ale nie mogliśmy w domu? - co jak co ale on potrafił marudzić
- Tu mi łatwiej zebrać myśli
- Dobrze - powiedział siadając na kamieniu - o czym chciałaś rozmawiać?
- O mnie - powiedziałam odgarniając włosy z oczu - o nas, o mojej przeszłości. Cały czas zastanawiam się czy to nie za szybko się dzieje. Wiesz, my. Jeszcze miesiąc temu byłam z Davidem. Planowałam z nim przyszłość. Ślub, dzieci, starość. Nigdy w tych planach nie uwzględniałam innego mężczyzny. Czasem mam momenty że wspomnienia powracając i z jednej strony cieszę się że nie zapomniałam o nim bo był kimś ważnym, odgrywał ważną rolę w moim życiu ale... Ale wiem że muszę ruszyć dalej, że nie mogę stanąć w miejscu i ciągle oglądać się za siebie.
- Victoria ja cie rozumiem. Nie mam ci tego za złe. Pewnie będą na twoim miejscu czułbym się podobnie. Dlatego nie chcę pod żadnym pozorem na ciebie naciskać. Wiedz tylko że kocham Cie od dawna, nie od dzisiaj czy wczoraj i wiele dla mnie znaczysz. Przemyśl to, dzisiaj jedziesz z dziewczynami na wakacje. Nie będzie was dziesięć dni, masz czas żeby się zastanowić czy jesteś gotowa na coś nowego. Ja uszanuję każdą twoją decyzję i nie będę miał ci jej za złe. Chcę żebyś wiedziała że masz też mnie, nie tylko Liama czy Zayna. Masz mnie, resztę chłopaków i dziewczyny. Nigdy, powtarzam nigdy nie zostaniesz sama - powiedział przytulając mnie czym wywołał uśmiech na mojej twarzy
- Pamiętasz jak byłam u was na wakacjach? - spytałam chłopaka i poczułam jak kiwa głową na TAK - jeszcze wtedy stąd skakałam a teraz nie potrafię - powiedziałam wtulając się w niego jeszcze bardziej
- Skakałaś stąd?! - spytał nie dowierzając
- Jak nie wierzysz to spytaj Zayna był wtedy ze mną. Swoją drogą ty i tak szybciej doszedłeś tu niż on. Jemu zajęło to czterdzieści minut - uśmiechnęłam się na wspomnienie zziajanego Mulata
- To dzięki marchewkom - wypiął dumnie klatę - a Malik za dużo pali.Wracamy? Jest już wpół do pierwszej a o szesnastej masz samolot.
- Tak a nie jestem spakowana bo ktoś usnął w moim pokoju na legowisku psa. Nora choć - wstałam z kolan chłopaka i zapięłam smycz na obroży psa. - wracamy. Z górki będzie łatwiej - powiedziałam widząc niezadowolenie chłopaka - wiesz jest jeszcze jedna opcja - w jego oczach zobaczyłam iskierki nadziei - ja zejdę normalnie a ty możesz skoczyć z klifu. Będziesz dużo, dużo szybciej na dole powiedziałam uśmiechając się i ruszając w drogę
- To ja już wolę na około - powiedział doganiając mnie
 Po dziesięciu minutach byliśmy w domu. Na wejściu rzucił się na mnie Liam
- Gdzieś ty była?! Wiesz jak się bałem?! Budzę się a Ciebie i Lou nigdzie nie ma! Nikt nic nie wie, nie zostawiliście żadnej wiadomości i nie odebraliście telefonu! - on czasem zachowywał się tak jakbym to ja była młodsza od niego
- Spokojnie - powiedziałam klepiąc go po plecach - poszliśmy na śniadanie i nie wzięłam telefonu a nie moja wina że wszyscy spali jak wychodziliśmy - powiedziałam wchodząc do salonu wszyscy siedzieli
- A mówiąc o spaniu - zaczął Lou a moje serce na moment się zatrzymało - Mój Loczusiu - zwrócił się do Harrego - nieźle wczoraj zabalowałeś
- W cale nie byłem aż tak pijany! - oburzył się
- Nie... - zaczął z głupim uśmieszkiem Lou - to powiedz mi dlaczego spałeś na legowisku Nory?
- No bo... no - szukał dobrego usprawiedliwienia - no dobra! Nie wiem jak tam się znalazłem! Nic nie pamiętam! - powiedział uśmiechając się głupkowato
- Biedaczek, biedaczek - powiedziałam poklepując go po plecach - dziewczyny spakowane?
- Jasne - powiedziały jednocześnie
- To ja idę się spakować - wstałam z kanapy i poszłam na górę. Pies pobiegł za mną i już po chwili leżał na swoim legowisku. Wyciągnęłam średniej wielkości walizkę i zaczęłam pakować do niej letnie ciuchy. Po jakichś pięciu minutach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi
- Puka się - odwróciłam się w stronę Mulata - a jak bym była nago?
- A tam widziałem Cie w samej bieliźnie to to czy będziesz miała tylko bieliznę czy będziesz całkiem naga nie robi wielkiej różnicy - gdy skończył swoje stwierdzenie oberwał conversem - A tak na serio. Co jest? - spytał siadając na łóżko i głaszcząc Norę która wskoczyła mu na kolana
- Nic.. nie wiem o co ci chodzi - powiedziałam kontynuując przerwaną przez przyjście chłopaka czynność
- Możesz udawać przed nimi, może nawet udało ci się oszukać Liama ale ja widzę to w twoich oczach. Co się stało?
- Przespałam się z Lou - szepnęłam mu na ucho
- Co?! - w pierwszej chwili na jego twarzy malował się szok który później został zastąpiony głupkowatym uśmieszkiem  Tak nasz kochany Maliczek już dawno obstawiał że kiedyś będziemy razem i szczerze nigdy nie lubił Davida
530726_299273633505954_1158803644_n_large- To co słyszałeś
- Ale jak, gdzie i kiedy?
- Jak to ci chyba nie muszę mówić. Gdzie? U niego w sypialni. Kiedy? Wczoraj w nocy
- Ale jaja.
- Tym mi nie pomagasz - powiedziałam pakując kosmetyczkę
- I co jesteście razem? Bo nie widziałem żebyście się przytulali czy coś
- Nie...
- Jak to nie?! - oburzył się chłopak
- Poprosiłam go o trochę czasu - powiedziałam zapinając torbę
A71xmo1caaaqcc1_large- Ale nad czym ty chcesz się dziewczyno zastanawiać
- Zayn, postaw się na moim miejscu. Wyobraź sobie że twoja dziewczyna zginęła. Co byś zrobił?
- Na pewno byłbym w żałobie bo zginęła osoba którą kochałem ale ruszył bym z miejsca
- Mam dziesięć dni na podjęcie decyzji i nie chce podejmować jej pod wpływem chwili
- Może masz rację


___________________
______

Pod tamtym rozdziałem było 7 komentarzy a pod 3 aż 12... miałam nadzieję że liczba komentarzy będzie rosła a nie spadała :( Nie widziałam też żadnego komentarza od anonimów chociaż jest taka możliwość .... Mam nadzieję że blog wam się jednak podoba i pod tym rozdziałem zostawicie więcej komentarzy....
Rozdział miałam dodać później ale jestem chora go napisałam. A co o nim moge powiedzieć. Moim zdaniem jest 100 razy lepszy od tego feralnego 4. Ale ocenę pozostawiam wam
Do następnego XoXo

sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 4

~ LOU ~

Obudziłem się dosyć późno, bo było po jedenastej. Zawsze to ja wstaje najwcześniej, Niall tylko przebudzał się na przekąski. Niechętnie wstałem z ciepłego łóżka i poszedłem się ogarnąć. Po niecałych dwudziestu minutach byłem gotowy. Zszedłem na dół. W salonie siedział Horan jedzący kanapki, Harry z telefonem w ręce i Liam ze swoją dziewczyną. Nigdzie nie było widać Zayna i Victorii. Może jeszcze śpią? A co mnie to interesuje, przecież nie jestem zazdrosny....
- A gdzie reszta? - spytałem przegrywając z ciekawością
- Nie wiem, Vic z samego rana wyciągnęła gdzieś Zayna - powiedział Daddy
To nie możliwe, Malik nie kręci z Victorią - powtarzałem sobie w myślach idąc do kuchni. Czy czułem zazdrość? Tak. Dlaczego? Bo kocham tą dziewczynę od kiedy ją poznałem. Próbowałem zapomnieć, udowodnić sobie że to tylko zauroczenie. To dlatego związałem się z Eleonor. Była ładna, przyjaźniliśmy się. Myślałem że dzięki niej zapomnę o siostrze przyjaciela. Niestety nie udało mi się. Cały czas porównywałem El do Vic. Dlaczego więc nie powiedziałem jej prawdy? Że ją kocham? Po pierwsze miała chłopaka z którym była szczęśliwa, po drugie Liam. Wiedziałem że jeżeli jakimś sposobem by nam nie wyszło zespół mógłby na tym ucierpieć. Li jest blisko ze swoją siostrą i nie wybaczyłby mi tego że ona cierpi. Postanowiłem dzisiaj pojechać do galerii i kupić jej coś na urodziny przecież ma już jutro. Zjadłem kilka kanapek i poszedłem do przyjaciół
- Co Hazzy nowa dziewczyna? - spytałem widząc jak SMS-uje
- Akurat nie - wyszczerzył swoje białe ząbki - załatwiam katering na bibę
- Bibę? - siadłem na oparciu fotela zainteresowany
- No imprezę niespodziankę dla Victorii. Ustaliliśmy wszystko jak ty spałeś - powiedziała Daniell dla wyjaśnienia
- Co jej kupujecie? - spytałem nie mając żadnego pomysłu na prezent
- Ja, Alex, Harry i Niall kupiliśmy jej bilet na Hawaje. Oczywiście ja i Alex lecimy z nią. Wylatujemy jutro popołudniu  - powiedziała Dan
- Pytałem się przecież czy kupujesz prezent z nami ale powiedziałeś że nie - powiedział Harry
- Ja mam dla niej niespodziankę - powiedział Liam, na prawdę mi pomógł. Czyli tylko ja zostałem w kropce bo Zayn już pewnie coś ma.
- To ja lecę szukać prezentu - powiedziałem wystając. Założyłem buty, ciepłą kurtkę i czapkę. Gotowy wyszedłem z domu i udałem się do samochodu. Kierunek galeria.

Czy w tym mieście nie ma jakiegoś sklepu z idealnym prezentem urodzinowym?! - mówiłem, a raczej krzyczałem sam do siebie w myślach. Przez cztery godziny chodziłem po centrum i szukałem prezentu ale nic nie znalazłem. Zrezygnowany postanowiłem wrócić do domu. Stałem na światłach gdy zobaczyłem napis "SCHRONISKO". To moja ostatnia szansa. Skręciłem w prawo i zaparkowałem samochód. Wszedłem do budynku. Było tam pełno klatek z psami i kotami. Od kundli do rasowych. Od małych do dużych. Nigdy nie rozumiałem jak można kupić psa a potem oddać go do takiego miejsca bo komuś się znudził albo pogryzł kapcia. To chore.
- W czym mogę pomóc? - usłyszałem za sobą męski głos
- Chcę swojej przyjaciółce w prezencie urodzinowym dać psa
- Czy ma pan jakiegoś wybranego?
- Nie, najlepiej jakby był to szczeniaczek ale jak dorośnie to żeby był duży
- Obecnie mamy tylko kilka szczeniaczków. Proszę za mną - poszedłem za facetem. Przeszliśmy do drugiego pomieszczenia. - Pieski z tej strony jak dorosną będą duże. Jeśli pan się zdecyduję będę w następnym pomieszczeniu - powiedział i zniknął za drzwiami
German_shepherd_by_vipkate_largePrzechodziłem się wzdłuż klatek do puki jeden piesek nie przykuł mojej uwagi. Poszedłem po mężczyznę i wskazałem wybrańca
- To jest owczarek niemiecki. Jego matka zginęła pod kołami   samochodu.
- Biorę go. Ile płace? - spytałem zadowolony że mam już prezent
- To schronisko i nie płaci się za zwierzęta - powiedział pracownik i wyciągnął pieska z klatki - proszę - podał mi go - trzeba jeszcze podpisać kilka dokumentów

 Po dziesięciu minutach siedziałem już z psiakiem w samochodzie. Po wypełnieniu papierów wypisałem jeszcze czek na potrzeby schroniska. Teraz wystarczy kupić wyposażenie dla małej. W tym celu pojechałem do sklepu zoologicznego. Wraz z psiakiem wszedłem do środka
- Dzień dobry - przywitała mnie kobieta po czterdziestce
- Dzień dobry. Właśnie adoptowałem pieska - wskazałem na szczeniaka - chce kupić jej całe wyposażenie
- A jeśli mogę spytać chce pan rzeczy z wyższej półki czy nie za drogie?
- Oczywiście że z najwyższej półki - kobieta zaczęła pokazywać mi  przeróżne rzeczy. Był tego taki multum że nie wiedziałem co wybrać. Najpierw kupiłem podstawowe rzeczy: karmę, szczotkę do czesania, miski na karmę i wodę, szampon. Na koniec przyszedł czas na smycz, obrożę, łóżeczko i zabawki. Legowisko chyba podobało mi się najbardziej bo wyglądało jak normalne łóżko tylko było mniejsze. Kupiłem jeszcze smakołyki i zapakowałem zakupy do samochodu. Postanowiłem zadzwonić do Zayna aby upewnić się że Victoria jeszcze nie wróciła do domu bo niespodzianka byłaby spalona
- Malik wróciliście już do domu? - spytałem przyjaciela gdy odebrał telefon
- Tak, ale Vic gdzieś znowu wybyła
- Czyli nie ma jej w domu? - spytałem aby się upewnić
- No tak a co?
- Nic, nic. A pro po gdzie wyście byli od samego rana?
- Vic stwierdziła że musi pogadać z Perrie skoro się pogodziliśmy a ja bałem się zostawić je same więc poszedłem z nimi
- I jak nie zjadły się?
- Nie Victoria przeżyła - powiedział śmiejąc się
- Jak jesteś w domu to wyjdź na podwórko bo ja zaraz podjadę to pomożesz wypakować mi rzeczy
- Okej - powiedział Mulat i rozłączył się. Właśnie wjeżdżałem do naszej dzielnicy. Po chwili zatrzymałem samochód na podwórku naszego domu.
- Coś ty nakupował? - spytał mnie Zayn
- Prezent dla Victorii
Chłopak nie skomentował tego tylko pomógł mi wszytko wnieść do domu. Legowisko i zabawki ustawiłem w pokoju dziewczyny a miski w kuchni. Do jednej nalałem wody a do drugiej wsypałem karmy. Wszystko było gotowe.
- Zayn zadzwoń do niej i spytaj się za ile wraca - powiedziałem do przyjaciela
- Nie muszę
- Dlaczego?
- Bo właśnie wchodzi przez furtkę
Szybko złapałem psa i pobiegłem do jej pokoju. Zamknąłem go w środku, po drodze na dół chwyciłem jakąś chustkę i czekałem na dziewczynę
- Hej! - krzyknęła wchodząc do domu
- Hej, hej - powiedziałem i podbiegłem do niej
- A ty co ćpałeś? - spytała przyglądając się mi uważnie
- Nic, idziemy - powiedziałem widząc że już ściągnęła buty i kurtkę. Zasłoniłem jej oczy i pokierowałem na górę
- Lou co ty do cholery robisz?! - spytała wkurzona i zdezorientowana
- Wiem że masz jutro urodziny ale mój prezent nie może czekać. - powiedziałem zatrzymując się przy drzwiach do jej pokoju. Wprowadziłem ją do środka i ściągnąłem opaskę z oczu  - Wszystkiego najlepszego - szepnąłem jej do ucha i odsunąłem się od niej
Na jej twarzy malował się szok. Piesek podbiegł do niej radośnie merdając ogonem. Wzięła go na ręce i odwróciła w moją stronę
- Dziękuję - powiedziała, całując mój policzek i przytulając mnie.



~ VICTORIA~

Prezent od Lou jest niesamowity. Gdy usłyszałam historię tej suczki pokochałam ją jeszcze mocniej. Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Coraz mniej myślę o wypadku a coraz więcej o teraźniejszości. Zastanawiam się jednak czy to dobrze. Czy nie za wcześnie zaczęłam zapominać? Nie wiem i nie chce o tym myśleć. Dzisiaj są moje urodziny, czy powinnam się nimi cieszyć? Czy powinnam się cieszyć swoimi urodzinami z myślą że On już nigdy nie będzie świętował swoich? Wczoraj doszła do wniosku że tak. Po woli zaczynam rozumieć że to wszystko wydarzyło się z jakiejś przyczyny. Że tak miało się stać i nie było innej możliwości, że przeznaczenia nie da się oszukać. Wstałam dzisiaj wcześniej bo dziewczyny wyciągają mnie na dzień w SPA. Norą (bo tak nazwałam sunię) obiecał zająć się Lou. Tommo jest kochany. Wstałam z ciepłego łóżeczka i poszłam się ogarnąć. Gotowa założyłam na dół. Dziewczyny już na mnie czekały a po chłopcach ani śladu. Złożyły mi życzenia, zjadłam śniadanie i ruszyłyśmy do SPA
- Jak jest między tobą a Lou? - spytała Alex gdy leżałyśmy na masażu
- Nie rozumiem?
- Pamiętam że od zawsze Ci się podobał ale byłaś ze swoim chłopakiem którego naprawdę kochałaś. Ale teraz... teraz jesteś sama. Nie chciałbyś spróbować?
- Tak, Lou zawsze mi się podobał i kocham go w jakiś sposób
- To dlaczego nie zaryzykujesz? - spytała do tej pory cicho siedząca Dan
- Boje się że to za wcześnie. Przecież dopiero miesiąc temu straciłam chłopaka
- Nie, nie jest za wcześnie - powiedziała Dan - to że minął dopiero miesiąc nie ma znaczenia. Prędzej czy później musisz ruszyć z miejsca i przestać oglądać się wstecz inaczej utkniesz w martwym punkcie
- Może macie racje. Ale co z tego jeśli on nic do mnie nie czuje? - Dan i Alex wymieniły tylko przelotne spojrzenia. Czasem na prawdę się ich bałam. 

- Nie wyjdę tak! - powiedziałam patrząc w lustro
- Dlaczego? - jęknęła Alex 
- Bo ja jestem stworzona do jeansów i trampek a nie sukienek i szpilek.
- Daj spokój! To są twoje urodziny! - próbowała Dan
- Dobra ale jeśli się połamie przez te obcasy to was zabiję - warknęłam wychodząc z pokoju. 
FacebookGdy wróciłyśmy ze SPA okazało się że 1D zorganizowało imprezę niespodziankę. Przywitałam się z gośćmi i dziewczyny porwały mnie tu. Na szykowaniu mnie spędziły pół godziny i muszę przyznać że wyglądam jak nie ja czyli ślicznie. Dziewczyny ogarnęły się w piętnaście minut i wspólnie zeszłyśmy na dół. Tam impreza się rozkręcała. Wszyscy ręczyli mi prezenty. Od Liama dostała stary pamiętnik mamy i otwierany łańcuszek w kształcie serca a w środku z jednej strony zdjęcie mamy a z drugiej moje, od Zayna dużego misia. Po chwili zostałam sama. Udałam się do braku i przyrządziłam drinka. Potem drugiego i trzeciego. Mimo ilości drinków nie byłam upita bo były one z małą ilością alkoholu. Dawniej nie mogłam pić ze względu na to że pływałam i nie przywykłam do tego. Po jakimś czasie przysiadł się do mnie Lou
- Masz dość prawda? - spytał przekrzykując muzykę
- Tak 
- Chodź - powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc na górę. Po drodze złapał jeszcze butelkę wina
- Gdzie idziemy? 
- Z dala od imprezy - zaprowadził mnie do swojego pokoju.
- Co to? - spytałam wskazując na kartki rozrzucone po biurku chłopaka
- Stare wersje piosenki którą napisałem - powiedział zbierając kartki
- O Eleonor?
- Nie... - zawahał się - napiasłemjąotobie - powiedział szybko i niezrozumiale
- Co?
- Napisałem ją o tobie.
- O mnie? - zdziwiłam się
- O tym co do Ciebie czuję
- Zaśpiewasz? - spytałam z nadzieją
- Ale to piosenka dla całej piątki - bronił się
- To co. Zaśpiewasz sam, no proszę
- Dobrze - chwycił gitarę i zaczął śpiewać


Zayn:
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj to, to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach
I to wszystko ma dla mnie sens

Liam:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych kurzych łapek obok oczu, Gdy się uśmiechasz
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud
Dołeczków na twoich plecach na dole twojego kręgosłupa
Ale ja będę kochał je bez końca

Zayn & Liam:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to zrobię, 
To do ciebie, Och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach

Louis:
Nie możesz pójść do łóżka bez filiżanki herbaty
I może to dlatego mówisz przez sen
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam
Chociaż nie mają dla mnie żadnego sensu

Harry:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś swojego głosu na kasecie
Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy
Ale dla mnie jesteś idealna

Harry & Niall:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to prawda, to ty
To do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach

Niall:
Nigdy nie będziesz kochać siebie w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie
Ale chcę, by tak było
Jeśli dam ci znaći, że jestem przy tobie
Może będziesz kochać siebie tak jak ja kocham ciebie

Harry:
Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ponieważ to do ciebie, to do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach

Wszyscy:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to prawda, to ty
To do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i we wszystkich twoich małych rzeczach


Podszedł do mnie i nasze usta złączyły się w pocałunku pełnym miłości i pożądania. Chłopak błądził ręką po moich plecach, a po chwili ściągnął moją sukienkę. Nie chcąc być gorsza zaczęłam odpinać guziki jego koszuli , która już za chwile leżała gdzieś na środku w pokoju. Chłopak odważnie odpiął mój stanik i zrzucił go. Całował mnie delikatnie po biuście zjeżdżając na dół. Odpięłam rozporek jego spodni. Jakimś cudem obróciłam go na plecy i pocałowałam namiętnie, widziałam, że chłopak jeszcze bardziej się napalił. Zaczął całować mnie od bioder zjeżdżając na dół. Zębami zdjął moje koronkowe majtki to samo robiąc ze swoimi bokserkami, tyle, że rękami. Wszedł we mnie delikatnie a zarazem ostro. Nie widziałam czy się zabezpieczył, no ale pewnie tak. Pojękiwałam cicho, tak samo jak Lou. Teraz poruszał się już coraz szybciej w górę i w dół. Jęknęłam przeciągle jego imię, i oboje zmęczeni opadliśmy na poduszki.


______________________
____________

Mamy 4 rozdział ... Co do niego ? Momentami chciałam go skasować ale wiem że nic lepszego nie dałbym rady napisać ...  Mam nadzieję że chociaż trochę Wam się spodoba bo ten rozdział ja zaliczam do najgorszych... Mimo wszystko rozdział uratowała   która napisała ostatni fragment rozdziału na który ja nie miałam pomysłu za co jestem jej ogromnie wdzięczna;*
PS: Dziękuję za taką liczbę komentarzy pod ostatnim postem i mam nadzieję że pod tym rozdziałem będzie podobna ilość ;)
Do następnego XoXo

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 3

- Pomóż mi - powiedział Zayn wpadając do mojego pokoju. I moje plany użalania się nad swoim życiem legły w gruzach. Cała czwórka nie pozwalała mi i Liamowi się nudzić. Nie mogę posiedzieć sama w pokoju dłużej niż pół godziny bo już ktoś wpadał do środka i mnie gdzieś zabierał. To samo było z Alex i Dan. Ciągle organizowały jakieś wypady na zakupy czy babskie wieczory. Miałam już tego dość.
- Czego tym razem?! - spytałam wstając z łóżka
- Po mnie! Już nie żyję! Cholera, już po mnie! - powtarzał chodząc w tą i z powrotem. Wkurzona podeszłam do chłopaka i dałam siarczystego policzka. Od razu się otrząsnął - To bolało! - krzyknął przykładając dłoń do czerwonego policzka
- Co się stało? - spytałam tym razem spokojnie
- Dzisiaj mam rocznicę z  Perrie a o tym kompletnie zapomniałem
- Jakoś teraz pamiętasz mówiąc mi o tym - chyba nigdy go nie zrozumiem
- Liam mi przed chwilą przypomniał. Zapytał co dla niej mam. A ja nic nie mam! - powiedział zrozpaczony
- To jej coś kup - powiedziałam znów kładąc się na łóżku
- Ale nie wiem co - powiedział w końcu przystając - a ty co robisz?
- No leżę? - powiedziałam zdezorientowana. Jego jest trudniej zrozumieć niż jakąkolwiek kobietę
- Ale ty idziesz ze mną! - krzyknął zaciągając mnie z łóżka
- Po co? - spytałam wstając
- No jak to po co?! Trzeba przecież jej coś kupić a ja nie wiem co!
- A co ja mam do tego? - nie dawałam za wygraną
- Jesteś dziewczyną i moją najlepszą przyjaciółką - powiedział robiąc słodkie oczka. Zazwyczaj byłam na nie odporna ale dzisiaj im uległam

Pojechaliśmy do galerii. Odwiedzaliśmy wszystkie sklepy po kolei szukając idealnego prezentu. W końcu trafiliśmy do jubilera. Zayn zaczął przeglądać wisiorki i bransoletki a ja pierścionki. Spędziliśmy tu prawię godzinę. Malik jest bardzo wybredny. Zawsze coś mu nie pasowało. Myślałam że mnie tam szlak trafi. W końcu moje prośby zostały wysłuchane.
- Zobacz ten - wskazał na piękny pierścionek
- Jest cudny - powiedziałam
- Podaj dłoń
- Co? - popatrzyłam na niego jak na wariata
- Trzeba zobaczyć jak wygląda na dłoni - podałam mu dłoń a on umieścił pierścionek na palcu. Leżał idealnie
- Biorę go - powiedział do sprzedawczyni
- Można na nim coś wygrawerować? - wtrąciłam się
- Oczywiście - powiedziała miła blondynka
- Proszę wygrawerować Na zawsze razem. Perrie & Zayn 6.XII
- Będzie gotowe za godzinkę
- Dobrze - powiedzieliśmy wychodząc ze sklepu. Wskoczyłam chłopakowi na barana i kazałam iść do McDonald's coś przekąsić. Ja zamówiłam średnią colę, McWrap'a i duże frytki a Zayn dużą colę, kurczakburgera i duże frytki. Wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy. Był moim przyjacielem i mówiłam mu o wszystkim. Jeśli ktoś mówi że przyjaźń damsko-męska nie istnieje to po prostu jeszcze jej nie poznał.
- Od kiedy i jak długo? - spytał patrząc na moje nadgarstki. Były tam ledwo co widoczne blizny po cięciach
- Od dnia gdy dowiedziałam się że zginęli. Przerwałam na czas pogrzebu. Po tym jak wyjechaliście jeszcze trwało to tydzień, potem zrozumiałam że nie powinnam - byłam mu wdzięczna. Nie krzyczał, nie miał do mnie pretensji czy wyrzutów. Po prostu mnie przytulił.


   ~~~~
Przyjaźń nie potępia w chwilach trudnych, nie odpowiada zimnym rozumowaniem: gdybyś postąpił w ten czy tamten sposób... Otwiera szeroko ramiona i mówi: nie pragnę wiedzieć, nie oceniam, tutaj jest serce, gdzie możesz spocząć.
    ~~~~


Do domu wróciliśmy o czwartej. Byłam padnięta. Zastaliśmy tam resztę domowników. Siedzieli w salonie i oglądali ulubiony film mojego brata. 
- Gdzie wyście byli tak długo? - spytał z pełną buzią Niall 
- Tu i tam - powiedziałam opadając na kanapę koło Danielle - a wy co robiliście przez cały dzień?
- Chłopcy rzucili hasło "maraton filmowy" a Liam się uparł żeby oglądnąć wszystkie części Toy Story. W międzyczasie Niall zjadł 20 paczek popcornu a Lou z 5 kilogramów marchewek wspominając o jakimś worku od Ciebie. Ja przez cały czas siedzę tutaj, patrzę na to wszytko i zastanawiam się jak trafiłam do tego domu wariatów. O nie zapomnijmy o Harrym który przez smsa jakieś pół godziny temu rzucił dziewczynę. - zaśmiałam się tylko i zaczęłam śledzić losy głównych bohaterów filmu. Po jakimś czasie do domu bez pukania wpadła rozwścieczona Perrie. Dziwne bo Zayn miał po nią jechać za dwie godziny i zabrać na kolację.
- Z nami koniec! - krzyknęła na wstępie
- Co?! - poderwał się z kanapy zdezorientowany Mulat
- To co słyszałeś! Jak mogłeś?! Jak mogłeś mnie zdradzić i to dzisiaj?! - wszyscy łącznie z Zaynem patrzyliśmy na nią zdezorientowani z oczami jak pięciozłotówki - a może to trwa dłużej?! Ile?! - kontynuowała swoje oskarżenia
- Nie ufasz mi? - spytał spokojnie chłopak choć ja znałam go wystarczająco długo by wiedzieć że w środku się gotuje
- Po tym co zobaczyłam w internecie już nie potrafię! - powiedziała wściekła
- Wierzysz portalom plotkarskim a nie mi?! - podniósł głos
- Tak! - Mulat już nic nie powiedział. Wyją z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem i rzucił nim w blondynkę, po czym wyszedł z salonu. Nikt z obserwatorów nie wiedział co się dzieje. Jako pierwsza odzyskałam trzeźwy umysł.
- Nie wiem co chodzi ci po tej blond główce - zaczęłam szturchając ją  w ramię - ale zanim coś powiesz czy oskarżysz kogoś z moich przyjaciół, pomyśl dwa razy albo i więcej - powiedziałam podniesionym głosem i pobiegłam za przyjacielem 

Zayn Malik chociaż jest nazywany Bad Boy'em tak naprawdę był wrażliwym facetem. Gdy było mu źle ukrywał to za alkoholem i papierosami. To była jego ucieczka od problemów. Niejednokrotnie był załamany gdy fani zespołu właśnie jego akceptowali najmniej. Często martwiliśmy się czy sobie z tym poradzi i staraliśmy się go wesprzeć ale właśnie najbardziej pomogła mu Perrie i właśnie najbardziej druzgoczące były oskarżenia wyrzucane z jej ust. Wiedziałam że chłopak teraz mnie potrzebuje. Bez namysłu pobiegłam do swojego pokoju. Było tylko jedno miejsce gdzie mógł uciec. Do naszej wspólnej samotni. miejsca gdzie nikt inny nie miał wstępu. Wyszłam na balkon i wspięłam się na dach. Zobaczyłam siedzącego tyłem Zayna palącego papierosa. Podeszłam i usiadłam koło niego.
- Wyjaśnicie sobie wszystko i będzie dobrze - odezwałam się aby podnieść go na duchu
- Wiesz co mnie najbardziej zadziwia? - zadał pytanie retoryczne ignorując moją wcześniejszą wypowiedź - to że ona nadal mi nie ufa. To że obcy ludzie, media uważają mnie za tego złego, to rozumiem. Nie znają mnie a to że publicznie palę nie poprawia mojego wizerunku. Ale ci którzy mnie poznali wiedzą jaki jestem na prawdę. A to że MOJA DZIEWCZYNA oskarża mnie o romans z moją najlepszą przyjaciółką tylko dla tego że w internecie krążą takie plotki jest czymś dziwnym. Jak ona mogła pomyśleć że ją zdradzam tylko na podstawie zdjęć na których widać jak świetnie się bawimy na zakupach. Nie jestem Harrym który zmienia dziewczynę raz na tydzień - powiedział kręcąc głową - zastanawiam się w ogóle czy związek bez zaufania ze strony jednego z partnerów ma sens
- Zayn - zaczęłam widząc że skończył swój monolog i zaczęłam swój - w każdym związku zdarzają się kłótnie. Bez tego związek byłby nudny. Owszem trzeba sobie ufać ale nie można mieć bezgranicznego zaufania. Perrie rzeczywiście przesadziła ale postaw się na jej miejscu. Zobacz jak my się zachowujemy względem siebie. Wielu obserwatorów mogłoby wyciągnąć pochopne wnioski. Ja wiem że ty ją kochasz całym sercem. Nie popełniaj błędu i wybacz jej jeśli poprosi o drugą szansę. Kłótnie wbrew wszystkiemu zbliżają ludzi do siebie. Myślisz że ja i David się nie kłóciliśmy? Już nie pamiętam ile razy. Ale nie ważne o co nam poszło i tak prędzej czy później się godziliśmy. Mogę powiedzieć ci jeszcze jedno. Nie żałuję ani jednej kłótni bo dzięki nim poznawaliśmy się lepiej.
- Masz racje - powiedział biorąc łyk szkockiej whisky i podając mi butelkę. Zrobiłam niewielkiego łyczka i oparłam głowę o ramię chłopaka. Kolejną godzinę przesiedzieliśmy w ciszy. Nie musieliśmy rozmawiać alby się wspierać wystarczy że byliśmy i milczeliśmy w swojej obecności. I to właśnie jest najpiękniejsze w przyjaźni.  



___________________
__________

Kolejny rozdział już jest ;) Po pierwszym rozdziale myślałam że blog się wam spodobał bo było aż sześć komentarzy. Niestety pod drugim były tylko cztery komentarze ( piąty to informacja o nn na blogu ). Zastanawiam się co takiego zrobiłam źle że już na samym początku straciłam czytelników. Rozdział dodaje dzisiaj chociaż miało być po ośmiu komentarzach. Zmotywowała mnie do tego Debby ♥ której dziękuję ;*
PS: Schodzę z ceny i 5 komentarzy = nn 
Proszę poświęćcie mi minutkę i po przeczytaniu rozdziału skomentujcie. Wam zajmie to chwilkę wolnego czasu a na mojej twarzy wywoła ogromny uśmiech i  pokaże że warto pisać dalej.
XoXo