~ LOU ~
Obudziłem się dosyć późno, bo było po jedenastej. Zawsze to ja wstaje najwcześniej, Niall tylko przebudzał się na przekąski. Niechętnie wstałem z ciepłego łóżka i poszedłem się ogarnąć. Po niecałych dwudziestu minutach byłem gotowy. Zszedłem na dół. W salonie siedział Horan jedzący kanapki, Harry z telefonem w ręce i Liam ze swoją dziewczyną. Nigdzie nie było widać Zayna i Victorii. Może jeszcze śpią? A co mnie to interesuje, przecież nie jestem zazdrosny....
- A gdzie reszta? - spytałem przegrywając z ciekawością
- Nie wiem, Vic z samego rana wyciągnęła gdzieś Zayna - powiedział Daddy
To nie możliwe, Malik nie kręci z Victorią - powtarzałem sobie w myślach idąc do kuchni. Czy czułem zazdrość? Tak. Dlaczego? Bo kocham tą dziewczynę od kiedy ją poznałem. Próbowałem zapomnieć, udowodnić sobie że to tylko zauroczenie. To dlatego związałem się z Eleonor. Była ładna, przyjaźniliśmy się. Myślałem że dzięki niej zapomnę o siostrze przyjaciela. Niestety nie udało mi się. Cały czas porównywałem El do Vic. Dlaczego więc nie powiedziałem jej prawdy? Że ją kocham? Po pierwsze miała chłopaka z którym była szczęśliwa, po drugie Liam. Wiedziałem że jeżeli jakimś sposobem by nam nie wyszło zespół mógłby na tym ucierpieć. Li jest blisko ze swoją siostrą i nie wybaczyłby mi tego że ona cierpi. Postanowiłem dzisiaj pojechać do galerii i kupić jej coś na urodziny przecież ma już jutro. Zjadłem kilka kanapek i poszedłem do przyjaciół
- Co Hazzy nowa dziewczyna? - spytałem widząc jak SMS-uje
- Akurat nie - wyszczerzył swoje białe ząbki - załatwiam katering na bibę
- Bibę? - siadłem na oparciu fotela zainteresowany
- No imprezę niespodziankę dla Victorii. Ustaliliśmy wszystko jak ty spałeś - powiedziała Daniell dla wyjaśnienia
- Co jej kupujecie? - spytałem nie mając żadnego pomysłu na prezent
- Ja, Alex, Harry i Niall kupiliśmy jej bilet na Hawaje. Oczywiście ja i Alex lecimy z nią. Wylatujemy jutro popołudniu - powiedziała Dan
- Pytałem się przecież czy kupujesz prezent z nami ale powiedziałeś że nie - powiedział Harry
- Ja mam dla niej niespodziankę - powiedział Liam, na prawdę mi pomógł. Czyli tylko ja zostałem w kropce bo Zayn już pewnie coś ma.
- To ja lecę szukać prezentu - powiedziałem wystając. Założyłem buty, ciepłą kurtkę i czapkę. Gotowy wyszedłem z domu i udałem się do samochodu. Kierunek galeria.
Czy w tym mieście nie ma jakiegoś sklepu z idealnym prezentem urodzinowym?! - mówiłem, a raczej krzyczałem sam do siebie w myślach. Przez cztery godziny chodziłem po centrum i szukałem prezentu ale nic nie znalazłem. Zrezygnowany postanowiłem wrócić do domu. Stałem na światłach gdy zobaczyłem napis "SCHRONISKO". To moja ostatnia szansa. Skręciłem w prawo i zaparkowałem samochód. Wszedłem do budynku. Było tam pełno klatek z psami i kotami. Od kundli do rasowych. Od małych do dużych. Nigdy nie rozumiałem jak można kupić psa a potem oddać go do takiego miejsca bo komuś się znudził albo pogryzł kapcia. To chore.
- W czym mogę pomóc? - usłyszałem za sobą męski głos
- Chcę swojej przyjaciółce w prezencie urodzinowym dać psa
- Czy ma pan jakiegoś wybranego?
- Nie, najlepiej jakby był to szczeniaczek ale jak dorośnie to żeby był duży
- Obecnie mamy tylko kilka szczeniaczków. Proszę za mną - poszedłem za facetem. Przeszliśmy do drugiego pomieszczenia. - Pieski z tej strony jak dorosną będą duże. Jeśli pan się zdecyduję będę w następnym pomieszczeniu - powiedział i zniknął za drzwiami
Przechodziłem się wzdłuż klatek do puki jeden piesek nie przykuł mojej uwagi. Poszedłem po mężczyznę i wskazałem wybrańca
- To jest owczarek niemiecki. Jego matka zginęła pod kołami samochodu.
- Biorę go. Ile płace? - spytałem zadowolony że mam już prezent
- To schronisko i nie płaci się za zwierzęta - powiedział pracownik i wyciągnął pieska z klatki - proszę - podał mi go - trzeba jeszcze podpisać kilka dokumentów
Po dziesięciu minutach siedziałem już z psiakiem w samochodzie. Po wypełnieniu papierów wypisałem jeszcze czek na potrzeby schroniska. Teraz wystarczy kupić wyposażenie dla małej. W tym celu pojechałem do sklepu zoologicznego. Wraz z psiakiem wszedłem do środka
- Dzień dobry - przywitała mnie kobieta po czterdziestce
- Dzień dobry. Właśnie adoptowałem pieska - wskazałem na szczeniaka - chce kupić jej całe wyposażenie
- A jeśli mogę spytać chce pan rzeczy z wyższej półki czy nie za drogie?
- Oczywiście że z najwyższej półki - kobieta zaczęła pokazywać mi przeróżne rzeczy. Był tego taki multum że nie wiedziałem co wybrać. Najpierw kupiłem podstawowe rzeczy: karmę, szczotkę do czesania, miski na karmę i wodę, szampon. Na koniec przyszedł czas na smycz, obrożę, łóżeczko i zabawki. Legowisko chyba podobało mi się najbardziej bo wyglądało jak normalne łóżko tylko było mniejsze. Kupiłem jeszcze smakołyki i zapakowałem zakupy do samochodu. Postanowiłem zadzwonić do Zayna aby upewnić się że Victoria jeszcze nie wróciła do domu bo niespodzianka byłaby spalona
- Malik wróciliście już do domu? - spytałem przyjaciela gdy odebrał telefon
- Tak, ale Vic gdzieś znowu wybyła
- Czyli nie ma jej w domu? - spytałem aby się upewnić
- No tak a co?
- Nic, nic. A pro po gdzie wyście byli od samego rana?
- Vic stwierdziła że musi pogadać z Perrie skoro się pogodziliśmy a ja bałem się zostawić je same więc poszedłem z nimi
- I jak nie zjadły się?
- Nie Victoria przeżyła - powiedział śmiejąc się
- Jak jesteś w domu to wyjdź na podwórko bo ja zaraz podjadę to pomożesz wypakować mi rzeczy
- Okej - powiedział Mulat i rozłączył się. Właśnie wjeżdżałem do naszej dzielnicy. Po chwili zatrzymałem samochód na podwórku naszego domu.
- Coś ty nakupował? - spytał mnie Zayn
- Prezent dla Victorii
Chłopak nie skomentował tego tylko pomógł mi wszytko wnieść do domu. Legowisko i zabawki ustawiłem w pokoju dziewczyny a miski w kuchni. Do jednej nalałem wody a do drugiej wsypałem karmy. Wszystko było gotowe.
- Zayn zadzwoń do niej i spytaj się za ile wraca - powiedziałem do przyjaciela
- Nie muszę
- Dlaczego?
- Bo właśnie wchodzi przez furtkę
Szybko złapałem psa i pobiegłem do jej pokoju. Zamknąłem go w środku, po drodze na dół chwyciłem jakąś chustkę i czekałem na dziewczynę
- Hej! - krzyknęła wchodząc do domu
- Hej, hej - powiedziałem i podbiegłem do niej
- A ty co ćpałeś? - spytała przyglądając się mi uważnie
- Nic, idziemy - powiedziałem widząc że już ściągnęła buty i kurtkę. Zasłoniłem jej oczy i pokierowałem na górę
- Lou co ty do cholery robisz?! - spytała wkurzona i zdezorientowana
- Wiem że masz jutro urodziny ale mój prezent nie może czekać. - powiedziałem zatrzymując się przy drzwiach do jej pokoju. Wprowadziłem ją do środka i ściągnąłem opaskę z oczu - Wszystkiego najlepszego - szepnąłem jej do ucha i odsunąłem się od niej
Na jej twarzy malował się szok. Piesek podbiegł do niej radośnie merdając ogonem. Wzięła go na ręce i odwróciła w moją stronę
- Dziękuję - powiedziała, całując mój policzek i przytulając mnie.
- A gdzie reszta? - spytałem przegrywając z ciekawością
- Nie wiem, Vic z samego rana wyciągnęła gdzieś Zayna - powiedział Daddy
To nie możliwe, Malik nie kręci z Victorią - powtarzałem sobie w myślach idąc do kuchni. Czy czułem zazdrość? Tak. Dlaczego? Bo kocham tą dziewczynę od kiedy ją poznałem. Próbowałem zapomnieć, udowodnić sobie że to tylko zauroczenie. To dlatego związałem się z Eleonor. Była ładna, przyjaźniliśmy się. Myślałem że dzięki niej zapomnę o siostrze przyjaciela. Niestety nie udało mi się. Cały czas porównywałem El do Vic. Dlaczego więc nie powiedziałem jej prawdy? Że ją kocham? Po pierwsze miała chłopaka z którym była szczęśliwa, po drugie Liam. Wiedziałem że jeżeli jakimś sposobem by nam nie wyszło zespół mógłby na tym ucierpieć. Li jest blisko ze swoją siostrą i nie wybaczyłby mi tego że ona cierpi. Postanowiłem dzisiaj pojechać do galerii i kupić jej coś na urodziny przecież ma już jutro. Zjadłem kilka kanapek i poszedłem do przyjaciół
- Co Hazzy nowa dziewczyna? - spytałem widząc jak SMS-uje
- Akurat nie - wyszczerzył swoje białe ząbki - załatwiam katering na bibę
- Bibę? - siadłem na oparciu fotela zainteresowany
- No imprezę niespodziankę dla Victorii. Ustaliliśmy wszystko jak ty spałeś - powiedziała Daniell dla wyjaśnienia
- Co jej kupujecie? - spytałem nie mając żadnego pomysłu na prezent
- Ja, Alex, Harry i Niall kupiliśmy jej bilet na Hawaje. Oczywiście ja i Alex lecimy z nią. Wylatujemy jutro popołudniu - powiedziała Dan
- Pytałem się przecież czy kupujesz prezent z nami ale powiedziałeś że nie - powiedział Harry
- Ja mam dla niej niespodziankę - powiedział Liam, na prawdę mi pomógł. Czyli tylko ja zostałem w kropce bo Zayn już pewnie coś ma.
- To ja lecę szukać prezentu - powiedziałem wystając. Założyłem buty, ciepłą kurtkę i czapkę. Gotowy wyszedłem z domu i udałem się do samochodu. Kierunek galeria.
Czy w tym mieście nie ma jakiegoś sklepu z idealnym prezentem urodzinowym?! - mówiłem, a raczej krzyczałem sam do siebie w myślach. Przez cztery godziny chodziłem po centrum i szukałem prezentu ale nic nie znalazłem. Zrezygnowany postanowiłem wrócić do domu. Stałem na światłach gdy zobaczyłem napis "SCHRONISKO". To moja ostatnia szansa. Skręciłem w prawo i zaparkowałem samochód. Wszedłem do budynku. Było tam pełno klatek z psami i kotami. Od kundli do rasowych. Od małych do dużych. Nigdy nie rozumiałem jak można kupić psa a potem oddać go do takiego miejsca bo komuś się znudził albo pogryzł kapcia. To chore.
- W czym mogę pomóc? - usłyszałem za sobą męski głos
- Chcę swojej przyjaciółce w prezencie urodzinowym dać psa
- Czy ma pan jakiegoś wybranego?
- Nie, najlepiej jakby był to szczeniaczek ale jak dorośnie to żeby był duży
- Obecnie mamy tylko kilka szczeniaczków. Proszę za mną - poszedłem za facetem. Przeszliśmy do drugiego pomieszczenia. - Pieski z tej strony jak dorosną będą duże. Jeśli pan się zdecyduję będę w następnym pomieszczeniu - powiedział i zniknął za drzwiami
Przechodziłem się wzdłuż klatek do puki jeden piesek nie przykuł mojej uwagi. Poszedłem po mężczyznę i wskazałem wybrańca
- To jest owczarek niemiecki. Jego matka zginęła pod kołami samochodu.
- Biorę go. Ile płace? - spytałem zadowolony że mam już prezent
- To schronisko i nie płaci się za zwierzęta - powiedział pracownik i wyciągnął pieska z klatki - proszę - podał mi go - trzeba jeszcze podpisać kilka dokumentów
Po dziesięciu minutach siedziałem już z psiakiem w samochodzie. Po wypełnieniu papierów wypisałem jeszcze czek na potrzeby schroniska. Teraz wystarczy kupić wyposażenie dla małej. W tym celu pojechałem do sklepu zoologicznego. Wraz z psiakiem wszedłem do środka
- Dzień dobry - przywitała mnie kobieta po czterdziestce
- Dzień dobry. Właśnie adoptowałem pieska - wskazałem na szczeniaka - chce kupić jej całe wyposażenie
- A jeśli mogę spytać chce pan rzeczy z wyższej półki czy nie za drogie?
- Oczywiście że z najwyższej półki - kobieta zaczęła pokazywać mi przeróżne rzeczy. Był tego taki multum że nie wiedziałem co wybrać. Najpierw kupiłem podstawowe rzeczy: karmę, szczotkę do czesania, miski na karmę i wodę, szampon. Na koniec przyszedł czas na smycz, obrożę, łóżeczko i zabawki. Legowisko chyba podobało mi się najbardziej bo wyglądało jak normalne łóżko tylko było mniejsze. Kupiłem jeszcze smakołyki i zapakowałem zakupy do samochodu. Postanowiłem zadzwonić do Zayna aby upewnić się że Victoria jeszcze nie wróciła do domu bo niespodzianka byłaby spalona
- Malik wróciliście już do domu? - spytałem przyjaciela gdy odebrał telefon
- Tak, ale Vic gdzieś znowu wybyła
- Czyli nie ma jej w domu? - spytałem aby się upewnić
- No tak a co?
- Nic, nic. A pro po gdzie wyście byli od samego rana?
- Vic stwierdziła że musi pogadać z Perrie skoro się pogodziliśmy a ja bałem się zostawić je same więc poszedłem z nimi
- I jak nie zjadły się?
- Nie Victoria przeżyła - powiedział śmiejąc się
- Jak jesteś w domu to wyjdź na podwórko bo ja zaraz podjadę to pomożesz wypakować mi rzeczy
- Okej - powiedział Mulat i rozłączył się. Właśnie wjeżdżałem do naszej dzielnicy. Po chwili zatrzymałem samochód na podwórku naszego domu.
- Coś ty nakupował? - spytał mnie Zayn
- Prezent dla Victorii
Chłopak nie skomentował tego tylko pomógł mi wszytko wnieść do domu. Legowisko i zabawki ustawiłem w pokoju dziewczyny a miski w kuchni. Do jednej nalałem wody a do drugiej wsypałem karmy. Wszystko było gotowe.
- Zayn zadzwoń do niej i spytaj się za ile wraca - powiedziałem do przyjaciela
- Nie muszę
- Dlaczego?
- Bo właśnie wchodzi przez furtkę
Szybko złapałem psa i pobiegłem do jej pokoju. Zamknąłem go w środku, po drodze na dół chwyciłem jakąś chustkę i czekałem na dziewczynę
- Hej! - krzyknęła wchodząc do domu
- Hej, hej - powiedziałem i podbiegłem do niej
- A ty co ćpałeś? - spytała przyglądając się mi uważnie
- Nic, idziemy - powiedziałem widząc że już ściągnęła buty i kurtkę. Zasłoniłem jej oczy i pokierowałem na górę
- Lou co ty do cholery robisz?! - spytała wkurzona i zdezorientowana
- Wiem że masz jutro urodziny ale mój prezent nie może czekać. - powiedziałem zatrzymując się przy drzwiach do jej pokoju. Wprowadziłem ją do środka i ściągnąłem opaskę z oczu - Wszystkiego najlepszego - szepnąłem jej do ucha i odsunąłem się od niej
Na jej twarzy malował się szok. Piesek podbiegł do niej radośnie merdając ogonem. Wzięła go na ręce i odwróciła w moją stronę
- Dziękuję - powiedziała, całując mój policzek i przytulając mnie.
~ VICTORIA~
Prezent od Lou jest niesamowity. Gdy usłyszałam historię tej suczki pokochałam ją jeszcze mocniej. Wczorajszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Coraz mniej myślę o wypadku a coraz więcej o teraźniejszości. Zastanawiam się jednak czy to dobrze. Czy nie za wcześnie zaczęłam zapominać? Nie wiem i nie chce o tym myśleć. Dzisiaj są moje urodziny, czy powinnam się nimi cieszyć? Czy powinnam się cieszyć swoimi urodzinami z myślą że On już nigdy nie będzie świętował swoich? Wczoraj doszła do wniosku że tak. Po woli zaczynam rozumieć że to wszystko wydarzyło się z jakiejś przyczyny. Że tak miało się stać i nie było innej możliwości, że przeznaczenia nie da się oszukać. Wstałam dzisiaj wcześniej bo dziewczyny wyciągają mnie na dzień w SPA. Norą (bo tak nazwałam sunię) obiecał zająć się Lou. Tommo jest kochany. Wstałam z ciepłego łóżeczka i poszłam się ogarnąć. Gotowa założyłam na dół. Dziewczyny już na mnie czekały a po chłopcach ani śladu. Złożyły mi życzenia, zjadłam śniadanie i ruszyłyśmy do SPA
- Jak jest między tobą a Lou? - spytała Alex gdy leżałyśmy na masażu
- Nie rozumiem?
- Pamiętam że od zawsze Ci się podobał ale byłaś ze swoim chłopakiem którego naprawdę kochałaś. Ale teraz... teraz jesteś sama. Nie chciałbyś spróbować?
- Tak, Lou zawsze mi się podobał i kocham go w jakiś sposób
- To dlaczego nie zaryzykujesz? - spytała do tej pory cicho siedząca Dan
- Boje się że to za wcześnie. Przecież dopiero miesiąc temu straciłam chłopaka
- Nie, nie jest za wcześnie - powiedziała Dan - to że minął dopiero miesiąc nie ma znaczenia. Prędzej czy później musisz ruszyć z miejsca i przestać oglądać się wstecz inaczej utkniesz w martwym punkcie
- Może macie racje. Ale co z tego jeśli on nic do mnie nie czuje? - Dan i Alex wymieniły tylko przelotne spojrzenia. Czasem na prawdę się ich bałam.
- Nie wyjdę tak! - powiedziałam patrząc w lustro
- Dlaczego? - jęknęła Alex
- Bo ja jestem stworzona do jeansów i trampek a nie sukienek i szpilek.
- Daj spokój! To są twoje urodziny! - próbowała Dan
- Dobra ale jeśli się połamie przez te obcasy to was zabiję - warknęłam wychodząc z pokoju.
Gdy wróciłyśmy ze SPA okazało się że 1D zorganizowało imprezę niespodziankę. Przywitałam się z gośćmi i dziewczyny porwały mnie tu. Na szykowaniu mnie spędziły pół godziny i muszę przyznać że wyglądam jak nie ja czyli ślicznie. Dziewczyny ogarnęły się w piętnaście minut i wspólnie zeszłyśmy na dół. Tam impreza się rozkręcała. Wszyscy ręczyli mi prezenty. Od Liama dostała stary pamiętnik mamy i otwierany łańcuszek w kształcie serca a w środku z jednej strony zdjęcie mamy a z drugiej moje, od Zayna dużego misia. Po chwili zostałam sama. Udałam się do braku i przyrządziłam drinka. Potem drugiego i trzeciego. Mimo ilości drinków nie byłam upita bo były one z małą ilością alkoholu. Dawniej nie mogłam pić ze względu na to że pływałam i nie przywykłam do tego. Po jakimś czasie przysiadł się do mnie Lou
- Masz dość prawda? - spytał przekrzykując muzykę
- Tak
- Chodź - powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc na górę. Po drodze złapał jeszcze butelkę wina
- Gdzie idziemy?
- Z dala od imprezy - zaprowadził mnie do swojego pokoju.
- Co to? - spytałam wskazując na kartki rozrzucone po biurku chłopaka
- Stare wersje piosenki którą napisałem - powiedział zbierając kartki
- O Eleonor?
- Nie... - zawahał się - napiasłemjąotobie - powiedział szybko i niezrozumiale
- Co?
- Napisałem ją o tobie.
- O mnie? - zdziwiłam się
- O tym co do Ciebie czuję
- Zaśpiewasz? - spytałam z nadzieją
- Ale to piosenka dla całej piątki - bronił się
- To co. Zaśpiewasz sam, no proszę
- Dobrze - chwycił gitarę i zaczął śpiewać
Podszedł do mnie i nasze usta złączyły się w pocałunku pełnym miłości i pożądania. Chłopak błądził ręką po moich plecach, a po chwili ściągnął moją sukienkę. Nie chcąc być gorsza zaczęłam odpinać guziki jego koszuli , która już za chwile leżała gdzieś na środku w pokoju. Chłopak odważnie odpiął mój stanik i zrzucił go. Całował mnie delikatnie po biuście zjeżdżając na dół. Odpięłam rozporek jego spodni. Jakimś cudem obróciłam go na plecy i pocałowałam namiętnie, widziałam, że chłopak jeszcze bardziej się napalił. Zaczął całować mnie od bioder zjeżdżając na dół. Zębami zdjął moje koronkowe majtki to samo robiąc ze swoimi bokserkami, tyle, że rękami. Wszedł we mnie delikatnie a zarazem ostro. Nie widziałam czy się zabezpieczył, no ale pewnie tak. Pojękiwałam cicho, tak samo jak Lou. Teraz poruszał się już coraz szybciej w górę i w dół. Jęknęłam przeciągle jego imię, i oboje zmęczeni opadliśmy na poduszki.
- Co to? - spytałam wskazując na kartki rozrzucone po biurku chłopaka
- Stare wersje piosenki którą napisałem - powiedział zbierając kartki
- O Eleonor?
- Nie... - zawahał się - napiasłemjąotobie - powiedział szybko i niezrozumiale
- Co?
- Napisałem ją o tobie.
- O mnie? - zdziwiłam się
- O tym co do Ciebie czuję
- Zaśpiewasz? - spytałam z nadzieją
- Ale to piosenka dla całej piątki - bronił się
- To co. Zaśpiewasz sam, no proszę
- Dobrze - chwycił gitarę i zaczął śpiewać
Zayn:
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj to, to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach
I to wszystko ma dla mnie sens
Liam:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych kurzych łapek obok oczu, Gdy się uśmiechasz
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud
Dołeczków na twoich plecach na dole twojego kręgosłupa
Ale ja będę kochał je bez końca
Zayn & Liam:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to zrobię,
To do ciebie, Och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Louis:
Nie możesz pójść do łóżka bez filiżanki herbaty
I może to dlatego mówisz przez sen
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam
Chociaż nie mają dla mnie żadnego sensu
Harry:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś swojego głosu na kasecie
Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy
Ale dla mnie jesteś idealna
Harry & Niall:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to prawda, to ty
To do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Niall:
Nigdy nie będziesz kochać siebie w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie
Ale chcę, by tak było
Jeśli dam ci znaći, że jestem przy tobie
Może będziesz kochać siebie tak jak ja kocham ciebie
Harry:
Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ponieważ to do ciebie, to do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Wszyscy:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to prawda, to ty
To do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i we wszystkich twoich małych rzeczach
Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie
Ale zapamiętaj to, to było nam przeznaczone
I łączę kropki z piegami na twoich policzkach
I to wszystko ma dla mnie sens
Liam:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś tych kurzych łapek obok oczu, Gdy się uśmiechasz
Nigdy nie lubiłaś swojego brzucha ani swoich ud
Dołeczków na twoich plecach na dole twojego kręgosłupa
Ale ja będę kochał je bez końca
Zayn & Liam:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to zrobię,
To do ciebie, Och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Louis:
Nie możesz pójść do łóżka bez filiżanki herbaty
I może to dlatego mówisz przez sen
I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam
Chociaż nie mają dla mnie żadnego sensu
Harry:
Wiem, że nigdy nie lubiłaś swojego głosu na kasecie
Nigdy nie chciałaś wiedzieć, ile ważysz
Nadal musisz wciskać się w swoje dżinsy
Ale dla mnie jesteś idealna
Harry & Niall:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to prawda, to ty
To do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Niall:
Nigdy nie będziesz kochać siebie w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie
Ale chcę, by tak było
Jeśli dam ci znaći, że jestem przy tobie
Może będziesz kochać siebie tak jak ja kocham ciebie
Harry:
Właśnie pozwoliłem, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ponieważ to do ciebie, to do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i w tych małych rzeczach
Wszyscy:
Nie pozwolę, by te małe rzeczy opuściły moje usta
Ale jeśli to prawda, to ty
To do ciebie, och, to do ciebie się odnoszą
Jestem w tobie zakochany i we wszystkich twoich małych rzeczach
______________________
____________
Mamy 4 rozdział ... Co do niego ? Momentami chciałam go skasować ale wiem że nic lepszego nie dałbym rady napisać ... Mam nadzieję że chociaż trochę Wam się spodoba bo ten rozdział ja zaliczam do najgorszych... Mimo wszystko rozdział uratowała ~ Cece ♥ która napisała ostatni fragment rozdziału na który ja nie miałam pomysłu za co jestem jej ogromnie wdzięczna;*
PS: Dziękuję za taką liczbę komentarzy pod ostatnim postem i mam nadzieję że pod tym rozdziałem będzie podobna ilość ;)
Do następnego XoXo
Ten rozdział podoba mi się najbardziej ze wszystkich. Jest taki magiczny. Achhh i romantyczny. Już jest to moje najulubieńsze opowiadanie o 1D ! Przepraszam EWA jeszcze raz !!!!!!! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńommomomooo*___*
OdpowiedzUsuńOni razem<3
Całują Się<333
Awww<333 A ten piesek ; ) Kocham cię no po prostu ; )
i czekam na NN : )
To było takie słodkie :) Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńawww, wspomniałaś o mnie w notce <3 rozdział jak zwykle super x
OdpowiedzUsuńjuż kocham tego psa, ale i tak się na ciebie fochnę bo nie "zaadoptował" kundla, rozdział mi się bardzo podoba i nic nie gadaj że najgorszy, bo wszystkie są wspaniałe,
OdpowiedzUsuńAaa ! Każdy kolejny rozdział pisany przez ciebie jest coraz lepszy ! Jesteś świetna ;)
OdpowiedzUsuń+ Jak chcesz to wpadnij do mnie na nowy rozdział z perspektywy Lucy.
www.sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com
AAAa Super rozdział ;) Genialnie piszesz! No to już są ze sobą?? Szybko się dzieje akcja, nawet dobrze ;) No i fajnie, że Louis kupił Victorii pieska ;) I to jeszcze ze schroniska :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/