niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 14

Wiele razy widzi się takie sceny na filmach. Widzi się jak najlepszy przyjaciel, chłopak który wie o tobie chyba wszystko, z którym dzielisz się każdym sekretem, wyznaje ci miłość. Ja nigdy nie kochałam Zayna w ten szczególny sposób, po prostu nie potrafiła. Za pewne wiele osób na moim miejscu bałoby się usłyszeć co ma im do powiedzenia, bo bałyby się, że to zniszczy ich przyjaźń. Ja się tego nie bałam. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale miałam stuprocentową pewność, że on nie powie tych dwóch słów, które mogłyby zaprzepaścić wszystko.
- Zayn co się dzieje? - spytałam się gdy chłopak nagle urwał i osunął się po ścianie windy, siadając na ziemi.
- Tydzień temu spotkałem Nicki Collins - To wszystko tłumaczyło. Nicki była pierwszą miłością Zayna. Nigdy nie poznałam jej osobiście a znałam tylko z opowiadań chłopaka. Zerwała z nim gdy zajęli trzecie miejsce w X Factor. Próbował się z nią skontaktować ale ona go ignorowała. Podłamał się, chciał nawet odejść z zespołu bo myślał, że to dlatego. Tak naprawdę nikt nie wie dlaczego ona go rzuciła. Bała się jego sławy? Rozłąki? - a wiesz co jest najgorsze? Że myślałem, że o niej zapomniałem ale... ale kiedy zobaczyłem ją, to wszystko wróciło. Chyba można to porównać do tego co ty czujesz do Davida tylko... z tą różnicą, że ona żyje i odeszła ode mnie z własnej woli.
- Gdzie ją widziałeś? - spytałam przytulając przyjaciela
- Tu
- Jak to tu? - spojrzałam na niego zdziwiona
- Przed ośrodkiem jak przyjechałem po ciebie. W pierwszej chwili chciałem do niej podjeść ale potem... po prostu nie mogłem
- Dlaczego?
- Bo podszedł do niej jakiś facet i ją przytulił - To właśnie w takich chwilach widać jaki Malik jest naprawdę. Fani, obcy ludzie a nawet niektórzy znajomi mają go za tego "niegrzecznego". Czasem wydaje mi się, że postrzegają go jako bezuczuciowego gwiazdora. Ale on taki nie jest. Jest zupełnym przeciwieństwem tego stereotypu - a tak właściwie to co robi u nas Kate? - spytał aby zmienić temat
- Zaproponowałam jej żeby z nami zamieszkała. Mam nadzieję że nie macie nic przeciwko? - spytałam się niepewnie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie spytałam o zdanie właścicieli domu.
- Nie, spokojnie - powiedział już weselszym głosem - wszyscy się ucieszyliśmy. Zawsze mało czasu z nią spędzaliśmy a teraz będziemy widywać się częściej. Martwię się tylko jednym
- Czym?
- Wiesz, czy ona z nami nie zawaruje?
-  No cóż, studiuje psychologię. Musi mieć jakąś zaprawę zanim zacznie pracować w tym zawodzie. Poza tym, ona wie, że my udajemy
- Co?! - spytał mnie zdziwiony
- Domyśliła się - wzruszyłam ramionami - obiecała, że nikomu nic nie powie - zapewniłam na koniec po czym uruchomiłam ponownie windę - muszę wracać do pracy
- Jasne - powiedział przytulając mnie - dziękuję - powiedział tuż nad moim uchem
- Za co?
- Za to że jesteś
- O, jak słodko! - powiedziałam ze śmiechem i opuściłam windę


~LOU~

Obudziły mnie promienie słońca. Mogłem opuścić wczoraj te pieprzone rolety. Głowa mi pękała a światło potęgowało ból. Każdy, nawet najcichszy, dźwięk był nie do zniesienia. Kac. Skutek uboczny wspaniałych chwil stanu nieświadomości w jakim znajdowałem się wczoraj pod wpływem zakamuflowanego alkoholu Malika. Niechętnie wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Ściągnąłem bokserki służące mi za piżamę i wszedłem pod prysznic. Puściłem ciepłą wodę, która miała za zadanie mnie uspokoić i sprawić bym poczuł się rozluźniony. Umyłem moje ciało i włosy po czym dokładnie spłukałem pianę. Następnie wyszedłem z kabiny i wytarłem się ręcznikiem. Na suche ciało założyłem czyste bokserki, szare spodnie dresowe i biały podkoszulek. Włosy zostawiłem wilgotne. Gotowy zszedłem na dół gdzie panowało totalne zamieszanie.
- Co tu się dzieje? - spytałem Nialla niosącego jakieś wielkie kartonowe pudło
- Kate się wprowadza - odpowiedział za niego Harry, stojący za moimi placami
- Supcio - powiedziałem kierując się do kuchni
- Nie masz nic przeciwko? - spytała Kate siedząca przy wyspie w kuchni
- Błagam ciszej i nie mam nic przeciwko - powiedziałem szykując sobie kanapkę. Gdy posiłek był gotowy zabrałem talerz ze sobą i udałem się do mojego pokoju. 
- Nie ma jej - na schodach zatrzymał mnie Hazza - zjedz chodź raz z nami
- Nie mam ochoty - powiedziałem wymijając go
- Nie udawaj że nie istnieje - powiedział wchodząc za mną do pokoju
- Nie udaje - powiedziałem opadając na łóżko - mnie z nią nic nie łączy
- Mówisz, że masz ją w dupie, ale na dźwięk jej imienia skręca Ci kiszki - Podsumował Harry


~ZAYN~

Czy jest możliwe, że  kocha się kogoś równie mocno pomimo upływu lat? Pomimo, że ta osoba jasno dała ci do zrozumienia, że z wami koniec? Wcisnąłem guzik z cyfrą "0" i winda ruszyła w dół. Cieszyłem się, że mam przy sobie Vic. Tylko ona rozumiała mnie tak naprawdę. To jej mogłem powiedzieć o wszystkim. Naszych stosunków nie zmienił nawet udawany związek. Wysiadając z windy zderzyłem się z jakimś chłopakiem. Na jego twarzy widniał kilkudniowy zarost. Na sobie miał garnitur i wyglądał na przygaszonego. 
- Przepraszam - powiedział patrząc na mnie
- Nic się nie stało - powiedziałem posyłając mu uśmiech. Nie wyobrażam sobie co on musiał czuć. Zapewne szedł do kogoś z rodziny, do kogoś kogo kocham, na kim mu zależy, do kogoś kto leży na sali chory na raka. Nagle za sobą usłyszałem tak dobrze znany mi głos 
- Paul! Zaczekaj! - chłopak z którym się zderzyłem stanął tak aby zablokować drzwi windy - patrz co kupiłam naszemu aniołkowi - pomachała ręką w której trzymała pluszowego delfina. Szybko opuściłem klinikę nie oglądając się za sobą. Nicki miała nowe życie. Chłopaka, dziecko i była szczęśliwa. 

Do domu wróciłem akurat na obiad przygotowany przez dziewczyny. 
- Hej Zayn - przywitała się Dan - Byłeś u Vic?
- Hej, tak, tak
- Jedliście coś?
- Nie, miała dużo pracy - powiedziałem siadając do stołu w jadalni. 
- Lou, Harry! - wydarł się Li na cały dom. Po chwili, o dziwo, zbiegli obaj na dół
- Dzwonił Paul - powiedział gdy wszyscy siedzieli już przy stole i zjadali się naleśnikami zrobionymi przez dziewczyny
- Czego chciał? 
- Jak to czego? Kończy nam się urlop. Wracamy do pracy
- Trasa? - spytał Hazza ukradkiem patrząc na Alex 
- Na razie nagrywamy w studiu i rusza praca nad filmem który skończy się równo z powrotem do domu po trasie. Na razie nagrywamy wszystko w studio - wyjaśnił wszystko. 
- Aha - powiedział Niall z zapchaną buzią. Odkąd zacząłem "chodzić" z Victorią, właśnie tak wyglądały nasze rozmowy. Sprawy służbowe i w sumie nic więcej. Gdybym wiedział że tak będzie nie zgodził bym się na to. Już sto razy bardziej wolę gdy to fani mają mnie za dupka a nie przyjaciele. 


~VICTORIA~

Było po siedemnastej gdy opuszczałam mury kliniki. To chwile spędzone w tym miejscu uświadamiają mi że nie tylko ja dostałam kopa od życia. Że na świecie jest pełno cierpiących ludzi. Ale dzisiaj uświadomiłam sobie coś jeszcze. Każdy w swoim życiu odnajduje coś, co daje mu siłę do walki. A właśnie tą, jakże ważną rzecz uświadomiła mi sześcioletnia dziewczynka. Przed budynkiem czekał na mnie Zayn w swoim samochodzie. 
- Nie sądziłam, że po mnie przyjedziesz - powiedziałam witając się z nim całusem
- Zabieram swoją dziewczynę na kawę i ciacho 
- Czyli innymi słowy bombę kaloryczną? Z wielką chęcią! - powiedziałam siadając na miejscu pasażera. 

Resztę dnia spędziłam w jego towarzystwie. Opowiedział mi o ponownym spotkaniu Nicki a ja zastanawiałam się jak mogę mu pomóc. Jest moim przyjacielem a ja w tej sytuacji czułam się bezradna. Zastanawialiśmy się też, co zrobimy z trasą która ma nadejść. Bo jeśli przez cały czas będziemy odgrywać zakochanych to powinnam na niej być. Zayn odkrył, że jego zapasy najlepszego alkoholu zaczęły stopniowo maleć i oboje wiedzieliśmy kto jest tego sprawcą.  Lou ostatnio zaczął nadmiernie pić ale ani Zayn, ani ja nie chcemy zwracać mu o to uwagi bo oboje dobrze wiemy, że przyniosłoby to odwrotny skutek. Przyszedł czas aby poważnie porozmawiać z Harrym.  

- W przyszłym tygodniu lecę do domu - oznajmiłam gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie. O dziwo odłączył do nas Lou i czuję, że to sprawka Harry'ego który sprawiał wrażenie wyraźnie zadowolonego z siebie.
- Przecież jesteś w domu - powiedział po chwili zastanowienia Loczek
- Nie Hazza, chodziło mi o mój rodzinny dom
- Ale po co? - zainteresowała się Alex 
- Dziesiątego marca są urodziny Davida. Chcę tam być
- Chcesz żebym pojechał z tobą? - spytał Zayn a w jego głosie dało się wyczuć troskę 
- Nie Zayn, muszę pojechać tam sama a poza tym wy zaczynacie pracę nad płytą 

Muszę tam pojechać aby wszystko przemyśleć. Poukładać sobie w głowie co dalej. Coraz bardziej oswajam się z myślą, że on odszedł na zawsze a ja muszę zacząć żyć na nowo. Wiele razy przekonałam się, że życie nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina filmu. W filmie ludzie grają według scenariusza i wiedzą co będzie za chwilę a tu, w prawdziwym życiu, trzeba cieszyć się chwilą bo za chwile to szczęście może zniknąć, pęknąć niczym bańka mydlana zabierając ze sobą całe szczęście. Tego dni nauczyłam się jednego. Tak jak ja jestem światełkiem w tunelu dla sześcioletniej Emmy tak Liam, Zayn, Lou i reszta naszej paczki są tym światełkiem dla mnie i nie mogę ich odtrącać  Nie mogę pozwolić aby przeze mnie Lou znienawidził Zayna. Po powrocie, ostatecznym pożegnaniu z Davidem, postaram się wszystko naprawić. 


______________________
_____________
Hej! Powiem wam jedno. To chyba najgorszy rozdział jaki napisała.... kompletnie nie miałam weny i musiałam się zmusić aby tu cokolwiek naskrobać.... 
Ostateczną krytykę pozostawiam wam

PS: Trójkę nowych bohaterów znajdziecie <tu>
Macie pytania? To zadawajcie je w komentarzach a na pewno odpowiem. Możecie pytać mnie, albo któregokolwiek z bohaterów ;)  


XoXo

5 komentarzy:

  1. Aaaa kocham cie. Ulzylo mi ze on sie w niej nir zakochal. Oj louis sie wykonczy

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu boski rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;*
    Czekam na nexta ;)
    Życzę weny xd

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM <3 DODAJ SZYBKO NASTĘPNY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział! czemu ja o nim nic nie wiedziałam? zayna mi szkoda :(

    OdpowiedzUsuń