- Proszę zapiąć pasy. Za chwilę podchodzimy do lądowania - usłyszałam komunikat rozchodzący się po całym samolocie i wraz z dziewczynami wykonałam polecenie. Po dziesięciu minutach odebrałyśmy walizki i zaczęłyśmy szukać któregoś z chłopaków.
- Kto miał przyjechać? - spytała Alex
- Nie wiem - powiedziałam zrezygnowana wypatrując kogoś znajomego
- A do kogo dzwoniłaś? - nie dawała za wygraną
- Do Zayna
- O której?
- No rano jak wylatywałyśmy - powiedziałam na co dziewczyny jęknęły i spuściły głowy. Po chwili uświadomiłam sobie to co one. Dzwoniąc do Zayna wcześniej niż przed jedenastą nic nie zdziałam bo on odbiera telefon jak lunatyk i potem nic nie pamięta z rozmowy.
- To idziemy do taksówki - zdecydowała Daniell i ruszyła w stronę wyjścia
- No dobrze a Mulata to zabiję - powiedziałam idąc za nią. Na nasze szczęście przed lotniskiem stała wolna taksówka do której wsiadłyśmy. Po pół godzinie zatrzymaliśmy się pod domem. Zapłaciłam za przejazd i opuściłyśmy pojazd. Weszłyśmy do domu i zaniemówiłyśmy. Dom był pięknie ozdobiony, nadając mu świątecznego charakteru. Chłopcy odwalili kawał dobrej roboty ale co do nich.... To po prostu są oni.
- Co tu się dzieje? -spytałam widząc przezabawny widok
- Dekorujemy dom! - krzyknął radośnie Niall
- Dom? Raczej siebie.... A Liam tak w ogóle to co się stało z twoimi włosami?
- Spytaj się Tomlinsona - warknął posyłając mu wściekłe spojrzenie. Już wiem dlaczego nie protestował gdy reszta wariatów robiła z Lou żywą choinkę
- Co się stało? - powtórzyłam patrząc tym razem na chłopaka
- No bo ten... - zaczął się jąkać - ja chciałem mu zrobić kawał jak zwykle tylko tym razem wyszło inaczej niż planowałem...ale też śmiesznie... Liam się kąpał więc chciałem posmarować klamkę klejem do tapet... Postawiłem odkręconą butelkę na ziemi i zacząłem smarować klamkę od drzwi... tyle że butelka się przewróciła i klej wylał na ziemię.... wziąłem pierwszy lepszy ręcznik i wytarłem go z ziemi.... odłożyłem na miejsce i uciekłem z łazienki..... a potem to już Zayn obcinał włosy Liamowi mamrocząc coś pod nosem że szkoda takich włosów. Prawie płakał
- Liam ciesz się że nie zacząłeś się wycierać od innej części ciała - powiedziałam klepiąc go po plecach i udałam się do swojego pokoju. On też został ozdobiony przez chłopaków. Wypakowałam rzeczy z walizki do szafy i schowałam wszystkie prezenty w skrytce w szafie ( "podłoga" szafy podnosiła się i była tam dość duża dziura gdzie chowałam zawsze prezenty bo chłopcy mieli tendencje szukania prezentów przed świętami.
- Jasne - powiedziałam siadając "po turecku" na łóżku
- Ja... - zaczął się jąkać - ja... chciałem spytać ... czy podjęłaś już decyzję - wiedziałam że o to zapyta ale ja nie chciałam odpowiadać
- Lou...nie możemy, to nam nie wyjdzie. Najlepiej będzie jak zapomnisz o tamtej nocy - powiedziałam odwracając wzrok, słyszałam jego przyspieszony oddech i to że stara się nie wybuchnąć
- Jasne. Rozumiem - powiedział i wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami
Położyłam się na łóżku i przytuliłam do mojego misia. Nie wiem ile tak leżałam, nie chciałam wychodzić, nie chiałam natknąć się na Lou i zobaczyć wyrazu jego twarzy, ale po jakimś czasie usłyszałam skrzypnięcie drzwi i na moje łóżko wskoczyła Nora
- Co jest młoda? - spytał Zayn
- Jestem od ciebie starsza - powiedziałam przechylając głowę w jego stronę
- Nie zmieniaj tematu. Co się stało
- Nic...
- Nic? To dlaczego Lou zaszył się u siebie w pokoju i nie chce wyjść nawet do Hazzy?
- Może mu się tak podoba?
- To spytam się inaczej. Dlaczego Lou zaszył się u siebie w pokoju zaraz po rozmowie z tobą?
- Bo powiedziałam mu żeby zapomniał o tamtej nocy - powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej
- Co?! - spytał siadając na łóżko koło mnie
- To co słyszałeś - wymamrotałam
- Dlaczego?!
- Bo nie potrafię - powiedziałam podciągając kolana pod brodę
- A czy kiedykolwiek będziesz potrafiła?! Victoria! Cholera, wiem tęsknisz, rozumiem minął dopiero miesiąc ale do cholery nie odrzucaj bliskich Ci ludzi!
- Nie odrzucam! - również podniosłam głos
- Nie?! A co niby robisz?! Zastanów się!
- Ale... - brakowało mi argumentów a po moim policzku spłynęły pierwsze łzy. Chłopak widząc to szybko mnie przytulił
- Vic... przepraszam ale może powinnaś porozmawiać z kimś innym niż ja czy dziewczyny
- Co masz na myśli - spytałam ocierając oczy
- Psychologa... - powiedział niepewnie
- Myślałam o tym - szepnęłam
- To na co czekasz?
- Nie wiem... a tak właściwie wisisz mi za taksówkę i powinnam Cię zabić - powiedziałam zmieniając temat. dlaczego nie chciałam pójść do specjalisty? Czasem nawet mnie przerażają moje myśli a co dopiero pomyślałby jakiś psycholog... jeszcze zamknął by mnie w pokoju bez klamek i okien albo nafaszerował prochami
- Jak to?
- Nie odebrałeś nas z lotniska i musiałyśmy przyjechać taksówką
- Ja miałem po was przyjechać? - spytał oburzony
- Tak, dzwoniłam do ciebie przed wylotem i o to poprosiłam. Ty wymamrotałeś "Dobrze mamusiu" i się rozłączyłeś
- A tam, ja nic nie pamiętam - powiedział głupio się uśmiechając
- Kretyn - powiedziałam pokazując mu język
- Co powiedziałaś? - powiedział wstając
- Że jesteś kretynem
- Cofnij to
- Nie
- Cofnij! - powiedział podchodząc bliżej mnie
- Nie!
- Będziesz tego żałować! - powiedział i zaczął mnie łaskotać
- Zayn! Pro...sze, prz..est..ań! Bła....błagam!
- Przeproś!
- Prze...przepraszam - powiedziałam pomiędzy napadami śmiechu
- WSZYSCY NA DÓŁ!!! - usłyszeliśmy krzyk Liama. Wraz z Mulatem posłusznie zeszłam na dół
- Co jest? - spytałam siadając na fotelu i omijając wzrokiem Tomilnsona
- Dzwoniła Demi i pytała czy możemy przylecieć 3 stycznia na finał X Factor
- No jasne! - krzyknęła cała czwórka chłopców
- To tak. Po świętach wracacie 1 stycznia i 2 wylatujemy do Los Angeles - powiedział patrząc po kolei na wszystkich
- Dobra, róbcie co chcecie ja idę na spacer. - powiedziałam wstając
Założyłam ciepły, czarny płaszcz, kozaki, czapkę, szalik i byłam gotowa. Do uszu włożyłam słuchawki z których leciała moja ulubiona piosenka Demi Skyscraper. Gdy nie było w pobliżu Zayna czułam się gorzej. To on potrafił sprawić że na moment zapominałam o wszystkim, podobnie było przy Lou ale... Właśnie zawsze jest jakieś ale.. Tommo powodował u mnie coś jeszcze, przy nim czułam coś co wcześniej czułam tylko przy Davidzie, z jednej strony to wspaniałe uczucie i możliwe że nasz związek byłby udany ale mam wrażenie że nie powinnam. Przecież byłam z Davidem, który odszedł dopiero miesiąc temu. Jeżeli ja i Lou zostalibyśmy parą czułabym się jakbym zdradziła Davida. A może on by tego chciał....
- Wszystko w porządku? - usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Wyciągnęłam słuchawki i odwróciłam się w jej stronę
- Powiedzmy
- To mogę na tobie potrenować? - spytała siadając koło mnie na ławce
- Potrenować? - albo ja mam spóźniony zapłon jak Harry albo ta dziewczyna jest stuknięta
- A no tak! - walnęła się w czoło - musiało to głupio zabrzmieć. To może od początku? Mam na imię Kate i studiuję psychologie. Poćwiczyć w sensie wiesz, przeprowadzić taką rozmowę jak psycholog z pacjentem
- Ja jestem Victoria ale mów mi Vic. Jasne, nawet zastanawiałam się czy nie pójść do jakiegoś. To może chodźmy do jakiejś kawiarni
- No dobra
Siedziałyśmy dobre trzy godziny i rozmawiałyśmy. To naprawdę mi pomogło. Ona na całą sytuację spojrzała obiektywnie. Opowiedziałam jej o całym swoim życiu a ona mi o swoim. Kate jest w moim wieku. Sama nie znała swoich rodziców i wychowała się w domu dziecka. Teraz pracuje w kawiarni niedaleko uczelni do której uczęszcza. Dobrze mi się z nią rozmawiało i wiedziałam że możemy się zaprzyjaźnić. Pomogła znaleźć mi odpowiedzi na kilka pytań i doradziła w niektórych kwestiach. Ja jednak mimo wszytko upierałam się przy byciu singielką i skończeniu z pływaniem.
- Z kim spędzasz święta? - spytałam w pewnej chwili
- Jak co roku sama a co?
- Bo ja i Liam postanowiliśmy zostać tu w Londynie chociaż chłopcy nas zapraszali i pomyślałam sobie że może przyłączysz się do nas. Nikt nie powinien spędzać świat samotnie
- Nie chciałabym przeszkadzać - powiedziała zakłopotana moją propozycją
- No co ty! Nie będziesz przeszkadzać. Przyjdziesz 24 i zostaniesz na noc do 25. Co ty na to?
- Mi się podoba ale co na to twój brat?
- Na pewno się zgodzi. A zresztą chodź spytamy się - powiedziałam wstając i ciągnąć za rękę dziewczynę.
__________________________
______________
Powiem tak. Czuję się zawiedziona. Z rozdziału na rozdział liczba komentarzy i odwiedzin spada. Pod ostatnim rozdziałem miało być 12 kom a było 5 ( 8 komentarzy dodała jedna osoba... nie liczy się to Medicatus_hope :* ) Co w związku z tym? Zawieszenie bloga byłoby nie fair w stosunku do stałych czytelników więc znalazłam inne wyjście, blog będzie miał mało rozdziałów i epilog pojawi się dość szybko a nie tak jak planowałam wcześniej. Początkowo blog miał przekraczać 20 rozdziałów ale.... Dobra znowu się rozpisuję ;) Mam nadzieję że rozdział się podobał i zostawicie po sobie ślad.
PS: Pojawiły się pogłoski że nie przepadam za Perrie. I tu was zdziwię. Lubię ją ale w opowiadaniu musi być jakiś czarny charakter i padło na nią ;P
PS2: Notka dedykowana wszystkim stałym czytelnikom ;* Kocham was i dziękuję że ze mną jesteście ;)
______________
Katherine (Kate) Montgomery (12 października 1992 ) - chociaż studiuje psychologie jest dość mocno pokręcona. Żyje chwilą i potrafi być wierną przyjaciółką chociaż do tej pory nie miała komu tego pokazać. W głębi serca wrażliwa jednak przez lata ciężkich doświadczeń przybrała gruby pancerz. Czy ktoś zdoła go przebić? |
PS: Pojawiły się pogłoski że nie przepadam za Perrie. I tu was zdziwię. Lubię ją ale w opowiadaniu musi być jakiś czarny charakter i padło na nią ;P
PS2: Notka dedykowana wszystkim stałym czytelnikom ;* Kocham was i dziękuję że ze mną jesteście ;)
Swietny!
OdpowiedzUsuńAle myślałam w pewnym momencie, że ta rozmowa jej pomoże i jednak postanowi związać się z Lou... No cóż. Mam przynajmniej nadzieję, żr tak stanie się w najblizszym czasie!
Ej no! Ja chcę duuuuuuuużo rozdziałów!!!
No trudno... *wzdycha* twoja decyzja. ;<
Czekam niecierpliwie na następny rozdział i zapraszam na moje blogi!
no w końcu to opublikowałaś !!!!! musiałam odwołaś pingwiny co szły do ciebie.... no wiesz... miały cię poprosić a jak to by nie pomoglo to po prostu zadziałałyby siłą! ej ja jestem zawiedziona tym że Vic mu odmówiła (piszę mu bo wiesz że ich mylę .... nieważne) rozpisalabym się ale byłyby to niemiłe słowa na temet tego pod rozdziałem, więc pozostawię to rozmową na gg, bo boję się że mi ocenzurują komentarz i go nie będzie :( ale i tak będzie ponad 20 rozdziałów... bo wiesz... paszteciku
OdpowiedzUsuńProszę Cię! Bez jaj. ona nie może go odrzucić. Muszą być razem. Dlaczego mi to robisz? ;c
OdpowiedzUsuńNiech w święta stanie się coś magicznego i oni się zejdą! Tak musi być.
Aww świetny rozdział ;) Bardzo, ale to bardzoo bardzo mi się podoba ;) No i ona ma być z Lou... Biedaczek jest smutny..
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Ładna ta Kate! A rozdział zajefajny.
OdpowiedzUsuńsuper jak zwykle x
OdpowiedzUsuńcudowny *_*
OdpowiedzUsuń