HEJ! Dzisiaj ostatni dzień roku dlatego mam dla was prezent;) Poniżej znajduje się ONE SHOT. Mam nadzieję że prezencik się podoba i zostawicie po sobie ślad. Zapraszam do czytania :)
______________
ONE SHOT 1 - Stop the amity
Trzy miesiące temu zaczęłam nowe, lepsze życie. Można powiedzieć
że od początku zaczęło mi się układać. Już pierwszego dnia pobytu w Londynie
znalazłam niewielkie mieszkanie na przedmieściach i pracę w cichej spokojnej
kawiarence niedaleko mojego mieszkania. Właścicielką lokalu jest starsza pani o
imieniu Helen. Nie przeszkadzało jej to że nie mam żadnego doświadczenia w tej
branży, po prostu mnie przyjęła. W sumie (razem ze mną) pracują tam trzy osoby.
Właściciela, która głównie pracuje jako kucharka, Anna – 19 letnia kelnerka i ja. Możecie
zastanawiać się dlaczego zamieszkałam na obrzeżach serca Anglii zamiast w jego
środku. Otóż tą miejscowość zamieszkuje osoba której za wszelką cenę nie chcę
spotkać. Jest to mój były przyjaciel. Dlaczego były? Dwa lata temu urwał ze mną
kontakt. Możecie się też zastanawiać jak go poznałam. Otóż gdy miałam 13 lat
dostałam się na wymianę uczniowska między szkołami Polski i Wielkiej Brytanii.
Zamieszkałam z jego rodziną. Złapaliśmy świetny kontakt mimo iż był ode mnie
młodszy o dwa lata i nawet po moim powrocie do Polski nie straciliśmy kontaktu.
Tak było przez pięć lat. Potem on przestał się odzywać, odbierać moje telefony.
Z jednej strony rozumiałam. Poznał nowych przyjaciół, życie mu się układało.
Najbardziej jego brak odczułam gdy moje życie zaczęło się kompletnie
pieprzyć. On był moim jedynym
przyjacielem i nie było go kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Wygadać się,
wypłakać, po prostu poczuć się potrzebną. Jedyne co mi po nim zostało to
wspomnienia. Wyjechałam tu bo miałam dość wszystkiego. Rodziców którzy zaczęli
obwiniać się o śmierć Kasi i nie mogąc dojść do porozumienia rozwiedli się ,
ludzi którzy uważają mnie za zimną i nic nie wartą sukę. A dlaczego? Bo mam
swoje zdanie, jestem szczera do bólu, nigdy nie tłumie w sobie tego co mnie
gryzie i chyba najważniejsze. Nie jestem pustą barbie jak inne dziewczyny. Tu
mam zapewniony nowy start. Zero przeszłości. Zaczynam wszystko od nowa, jako
nowa osoba i nie chce tego zepsuć albo żeby ktoś to zepsuł.
W końcu doszłam do celu swojej podróży. Weszłam do środka. Było pusto. Przy ladzie siedziała Helen i czytała jakieś czasopismo
- Dzień dobry Helen – przywitałam się z kobietą. Zgodnie z
jej próbą zwracałam się do niej po imieniu bo jej zdaniem „pani” ją postarza.
- Witaj Olivio – powiedziała posyłając mi ciepły uśmiech –
stań za ladą a ja zacznę szykować jakieś lancze dla gości – powiedziała wstając
- Dobrze – odłożyłam torebkę na zapleczu ówcześnie wyjmując
z niej książkę. Siadłam za ladą i zaczęłam czytać. Po jakichś dwudziestu
minutach do lokalu weszła dziewczyna z burzą loków. Podeszła i siadła przy
barze. – Co podać? – spytałam starając
się brzmieć przyjaźnie
- Poproszę mrożoną kawę – powiedziała posyłają blady uśmiech
w moją stronę. Wiedziałam że był wymuszony. Bez słowa przyrządziłam napój i
postawiłam go przed dziewczyną po czym wróciłam do przerwanej lektury jednak
nie na długo.
- Czy związek na odległość ma sens? – spytała po chwili
szatynka
- Zależy – powiedziałam odkładając książkę
- Od tego jak te dwie osoby się kochają – powiedziałam
wzruszając ramionami. Zawsze łatwiej było mi doradzać w sprawach sercowych
komuś niż sobie – a jak jest w twoim przypadku?
- Mój chłopak wyjechał do USA
- Na długo?
- Wraca za miesiąc
- To przecież nie wyjechał na zawsze – powiedziałam nie
widząc w niczym problemu – za miesiąc wróci i wszystko będzie jak dawniej –
starałam się ją pocieszyć
- A co jeśli sobie kogoś tam znajdzie? Niby dzwoni, pisze
ale jak spodoba mu się inna?
- Jeśli kogoś sobie znajdzie to znaczy że nie był ciebie
wart. Poczekaj chwilę – poszłam do kuchni i nałożyłam świeżej napoleonki na talerzyk
po czym wróciłam do dziewczyny – trzymaj – postawiłam przed nią ciasto –na
poprawę nastroju
- Dziękuję. Tak w ogóle to mam na imię Danielle – powiedziała
podając mi rękę
- Olivia – uścisnęłam podaną przez nią dłoń
Kolejne dni nie mijały już tak monotonnie. Dan z którą swoją
drogą złapałam świetny kontakt codziennie wymyślała coś nowego. Kino, zakupy,
spacer, basen jednym słowem nie można było się nudzić. Ja cały czas miałam
wrażenie że skądś ją znam ale nie z pokazów mody. Dzisiaj mijał miesiąc od
kiedy się poznałyśmy i poprosiła mnie żebym pojechała z nią na lotnisko po jej
chłopaka i przyjaciół którzy wracali dzisiaj ze Stanów. Na początku nie
chciałam się zgodzić bo miałam złe przeczucia ale ze względu na to że miałam
dzisiaj urlop nie miałam żadnej wymówki. Ubrałam się standardowo w czerwone
rurki i bluzkę w biało-grantowe paski. Do tego conversy i byłam gotowa. Do
przybycia Dan zostało mi jeszcze piętnaście minut więc włączyłam MTV gdzie
leciał właśnie program w którym podawano newsy o gwiazdach.
- One Direction wracając dzisiaj do Londynu! – usłyszałam
słowa reporterki i od razu przełączyłam na inny program a mianowicie VIVA
POLSKA. Taa udało mi się w jakiś sposób załatwić polskie programy. Po jakimś
czasie bez pukania do mojego mieszkania wpadła Daniell
- Jedziemy?! – spytała podniecona
- Jasne – powiedziałam wstając i biorąc torbę. Wszyłyśmy z
mieszkania zamykając je na klucz i udałyśmy się do taksówki. Dan całą drogę
miała wielkiego banana na twarzy. Na lotnisko jechałyśmy jakieś czterdzieści
minut. Gdy się tam zatrzymałyśmy byłam w lekkim szoku. Na zewnątrz stało pełno
fanek z transparentami. „Pewnie od rana tu sterczą i czekają na swoich
zasranych idoli” przeszło mi przez myśl. Podszedł do nas jeden z ochroniarzy
lotniska i pomógł wejść do środka. Nie ma co modelki to mają dobrze. Weszłyśmy
do budynku i Dan zaczęła rozglądać się za swoim chłopakiem. Po chwili
usłyszałam jej pisk i zobaczyłam jak biegnie w stronę grupki chłopaków.
Poniosłam z ziemi jej torebkę którą upuściła po drodze do ukochanego i
niepewnie ruszyłam w ich stronę. W
połowie drogi stanęłam zszokowana i patrzyłam się na jednego z nich. Teraz do
mnie dotarło skąd znałam Dan. Wiele razy widziałam ją na zdjęciach z członkami zespołu One Direction. Jaka ja byłam
głupia, że się nie domyśliłam. W pierwszej chwili chciałam się wycofać ale było
za późno. Dani już mówiła coś chłopakom wskazując na mnie palcem po czym
ruszyli w moją stronę. Jak to się mówi „nadzieja matka głupich” . Już po chwili
rozpoznał mnie ten którego za wszelką cenę nie chciałam spotkać.
- Witaj – powiedziałam chłodno
- Jak ja się stęskniłem! – powiedział i chciał mnie przytulić
na co ja odsunęłam się od niego na bezpieczna odległość
- Stęskniłeś?! – podniosłam głos jednocześnie zwracając na
nas uwagę innych ludzi znajdujących się na terenie lotniska w tym kilka fanek
które otoczyły nas ze wszystkich stron – jak tak bardzo się stęskniłeś to czemu
nie zadzwoniłeś do cholery?! Kontaktowałeś się ze mną jak byłam Ci potrzebna, a
jak zaczęło ci się układać i nie potrzebowałeś już mojego wsparcia to urwałeś
kontakt! Kto do cholery przed każdym twoim występem w xFaktor dzwonił do ciebie
i cię wspierał?! A czy ty zadzwoniłeś jak Cię potrzebowałam?! Nie! Urwałeś
kontakt gdy poznałeś chłopaków bo po co ci była jakaś nic nie znacząca Polak,
prawda?! – spytałam dając Dan jej torebkę i kierując się w stronę wyjścia.
Wybiegłam szybko z budynku i wsiadłam do taksówki. Podam adres i pół godziny
potem znajdowałam się w swoim azylu. Czemu gdy zaczęło mi się układać coś albo
KTOŚ musiał to rozjebać?! Włączyłam muzykę i położyłam się na łóżku z laptopem
na kolanach. Otworzyłam Worda i zaczęłam pisać. Tak, chyba zapomniałam wspomnieć
że od jakiegoś roku próbuję napisać książkę i już mam 275 stron więc powoli
zbliżam się do końca. Pisanie naprawdę mi pomaga. Między mną a główną
bohaterką można odnaleźć wiele wspólnych cech a to dlatego że zawsze przelewam
w tą historie wszystkie swoje emocje.
Wyłączyłam telefon który co chwila dzwonił i zatraciłam się w pisaniu.
Gdy obudziłam się następnego ranka miałam nadzieję ze
wczorajsze wydarzenia były tylko złym snem niestety…. Włączyłam telefon i
zobaczyłam 30 nieodebranych połączeń od Dan i 60 od nieznanego numeru.
Domyśliłam się że to był numer Skończonego idioty. Poszłam do łazienki żeby
doprowadzić się do porządku. Po zimnym prysznicu wysuszyłam włosy, ubrałam się
i zrobiłam lekki makijaż. Następnie poszłam do kuchni zjeść pożywne śniadanie. Przelotni zerknęłam na zegarek i mało co nie
zadławiłam się kanapką. Byłam już spóźniona do pracy 20 minut! Wypiłam szybko
herbatę i biegiem udałam się do kawiarni.
- Helen przepraszam za spóźnienie ale zaspałam –
powiedziałam na wstępie.
- Nic się nie stało – powiedziała posyłając mi uśmiech –
zdążyłaś przynajmniej coś zjeść?
- Tylko wypić herbatę
- Olivia! Wiesz że nie powinnaś tak postępować w twoim
stanie! Zaraz ci coś przyszykuję, poczekaj – powiedziała znikając w kuchni. Po
chwili wróciła z kanapkami z pełnoziarnistego chleba. Podziękowałam jej i
zaczęłam konsumować posiłek.
- Dziękuje – zwróciłam się do kobiety odnosząc brudne
naczynia
- Nie masz za co. Musisz o siebie dbać wiesz przecież o tym
dobrze
- Tak wiem. Muszę iść bo chyba ktoś przyszedł – powiedziałam
słysząc dzwonek u drzwi. Chwile potem miałam ochotę wrócić do kuchni bo do
kawiarni przyszła Dan, całe szczęście bez chłopaków
- Olivia! Martwiłam się o ciebie. Nie odbierałaś telefonu –
powiedziała oskarżycielko
- Przepraszam nie miałam nastroju. – mruknęłam siadając
- A co tak właściwie się stało? Ty znasz Harry’ego? –
spytała siadając naprzeciw mnie
- Taaa…. Pamiętasz jak opowiadałam Ci o idiocie który był
kiedyś moim przyjacielem?
- No tak. Ale co z tym wszystkim ma wspólnego Hazza?
- Bo tymi idiotom jest właśnie Harry
- CO?! – krzyknęła zrywając się z krzesła
- To co słyszałaś – mruknęłam
- Ale nie zerwiesz ze mną kontaktów przez niego… Prawda? –
spytała patrząc mi w oczy
- Nie…
- To świetnie bo chłopaki organizują dzisiaj imprezę niespodziankę
dla mnie
- Z jakiej okazji?
- Mam dzisiaj urodziny
- Naprawdę?! Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałaś?!
- Nie było potrzeby
- A tam, jak ci się mogę zrewanżować?
- Po pierwsze ZAKUPY! A po drugie przyjdziesz na imprezę
- Jasne, ale coś mi tu nie pasuje…. Skoro to impreza
NIESPODZIANKA to skąd ty o niej wiesz?
- Bo oni wbrew wszystkiemu są naprawdę kiepskimi aktorami.
Przyjdę po ciebie o 14 i idziemy na podbój sklepów kupić coś na imprezę –
powiedziała i zniknęła mi z oczu. Pokiwałam tylko z politowaniem głową i
włączyłam swojego laptopa. Na każdej stronie plotkarskiej widziałam swoje
zdjęcia z lotniska a pod spodem pełno
negatywnych komentarzy. Gdyby te dziewczyny znały prawdę na pewno miałyby do
tego inne podejście. Pokręciłam głową i obsłużyłam nowych
klientów. Gdybym tylko wiedziała że Dan go zna… że jest jej przyjacielem… To
co? Nie zaprzyjaźniłabym się z nią? Straciła szansę na prawdziwą przyjaźń? Nie
bo pomimo naszej krótkiej znajomości zdążyłam ją pokochać. Pójdę na tą imprezę
dla niej ale będę unikała Harry’ego. Zapewne będzie tyle ludzi że się w ogóle
nie spotkamy. Uśmiechnęłam się pod nosem poprawiając sobie humor.
***
- Skończyłaś zmianę? – spytała Danielle wpadając do
kawiarni.
- Tak, jakieś pięć minut temu
- To idziemy – powiedziała ciągnąc mnie za rękę – I uśmiech
proszę bo idziemy na podbój sklepów! – krzyknęła śmiejąc się
- Już, już tylko się uspokój
Poszłyśmy najpierw do
mojego mieszkania gdzie odświeżyłam się po pracy i przebrałam w wygodne
ciuchy. Potem pojechałyśmy do centrum handlowego na zakupy. Spędziłyśmy tam
chyba cztery godziny. No ludzie! Ile można kupować ciuchy. Ja wchodzę do sklepu
kupuję to co mi się podoba i wychodzę. Za to moja przyjaciółka… po prostu brak
słów. Do jednego sklepu wchodziła dziesięć razy, przymierzała z pięćdziesiąt
ciuchów i na koniec nic nie kupowała! Myślałam że oszaleję. Na dodatek gdy
usłyszał że nie mam żadnej sukienki na imprezę zmusiła mnie do kupienia jednej.
Do tego dobrała buty na obcasie na którym na 100% się zabiję.
- Dan błagam wracajmy - jęknęłam pomagając jej nieść torby z
zakupami
- W sumie masz rację – powiedziała zawracając w stronę
wyjścia – przecież jeszcze trzeba się wyszykować na imprezę. Jedziemy do mnie
uszykować się na balangę! – powiedziała ciągnąc mnie w stronę taksówki.
- Możemy wpaść jeszcze do mnie? – spytałam z nadzieją.
- Jasne. Proszę nas zawiść na Fulham Road 23 – podała kierowcy
adres i już jechaliśmy do mojego mieszkania – a po co chcesz tam jechać?
- Muszę zostawić te torby i zabrać parę drobiazgów
- Ok, tylko musisz się pospieszyć
- Jasne
***
- Zaraz wracam – rzuciłam w stronę Danielle i Liama którego
swoją drogą polubiłam. Do dwóch godzin byłyśmy na imprezie i miałam to cholerne
szczęście że na mojej drodze ani razu nie stanął Harold. Znalazłam łazienkę i opadłam
na ziemię. Nie wiem ile tak siedziałam ale zaczęłam się coraz gorzej czuć a ręce
trzęsły mi się okropnie więc wyciągnęłam strzykawkę z torebki przygotowałam
zastrzyk i wbiłam igłę w brzuch. Pieprzone szczęście chciało że w tej właśnie
chwili drzwi się otworzyły i do środka weszła Dan a za nią Liam.
- Co tu się dzieje?! – pisnęła Danielle
- Dan, to nie tak jak myślisz – niejednokrotnie ci którzy
widzieli jak robię sobie zastrzyk zakładali błędnie że jestem uzależniona
- Zaraz wrócę – szepnął Li i opuścił pomieszczenie. Po
chwili słyszałam jak przez mikrofon ogłasza że impreza dobiegła końca a w
następnej sekundzie cały zespół znalazł się w łazience
- O co to wielkie zamieszanie?! – spytałam wkurzona
- Ty się pytasz o co?! – powiedziała przez łzy moja
przyjaciółka
- Chyba musisz nam to wyjaśnić – powiedział Lou
- Dobra dajcie mi pięć minut muszę się ogarnąć
Wszyscy opuścili łazienkę a ja przemyłam twarz wodą i
poprawiłam makijaż. Gotowa udałam się do salonu gdzie wszyscy na mnie czekali
- Słuchamy – powiedział Mulat i pokazując abym usiadła
- Wiem co mogliście sobie pomyśleć ale ja nie ćpam…
- Tak?! A co to było?
- Dan jak nie będziesz mi przerywać to się dowiesz
- To była jedna z moich małych tajemnic bo nikt nie musi o
tym wiedzieć. Jestem chora na cukrzyce a ten zastrzyk to był lek bo gorzej się poczułam.
Insulinę musze podawać sobie dość często
- Jesteś chora?! Dlaczego nic nie powiedziałaś?! – odezwał
się po raz pierwszy Harry
- Ciebie to chyba najmniej obchodzi! – powiedziałam podnosząc
się z miejsca
- Obchodzi i to dużo! W końcu jesteśmy przyjaciółmi!
- Chyba tylko w twoim mniemaniu! My BYLIŚMY przyjaciółmi ale
nimi nie jesteśmy i to była twoja decyzja!
- Chciałem Cię chronić?!
- I co?! Myślisz że chroniłeś mnie w ten sposób?!
- Wszystko jest lepsze niż paparazzi i fanki obrażające cię
przy każdej nadarzającej się okazji!
- Jesteś pewien? Bo wyobraź sobie że ja bym wolała żebyś był
ze mną na pogrzebie mojej siostry, podczas rozwodu rodziców i wizyt u lekarza
kiedy dowiedziałam się o chorobie! –
wykrzyczałam mu w twarz
- Przepraszam – powiedział już spokojnie – myślałem że cię w
ten sposób chronię. Gdybym znał prawdę wsiadłbym w pierwszy samolot do Polski –
powiedział przytulając mnie
***8 lat później***
Wydawało mi się że spotkanie Harry’ego było najgorszą rzeczą
jaka mogła mnie spotkać a okazało się najlepszą. To dzięki niemu i Dan poznałam
najlepszych przyjaciół i przyszłego męża. Od sześciu lat jestem panią Tomilson.
Jednak nie zawsze mamy tak kolorowo. Cztery lata temu zmarło nasze
pierwsze dziecko. Długo nie mogliśmy pozbierać się po stracie i myślałam że
nasz związek tego nie przetrwa jednak udało nam się uporać ze stratą i
spróbować od nowa. Wielkie wsparcie dostaliśmy wtedy od najbliższych. Pewnie
zastanawiacie się co z innymi. Li nadal jest z Dan i od siedmiu lat tworzą
szczęśliwe małżeństwo z trójką słodkich rozrabiaków. Harry poznał Elenę, Haron w końcu przelał swoje uczucia z jedzenia na dziewczynę o imieniu Margaret a Zayn związał się z Perrie. Każdy z nich jest szczęśliwy w swoim
związku. Co do zespołu to nadal istnieje ale ze względu na rodziny
przystopowali. Teraz wiem że nic nie dzieje
się bez przyczyny i nie ważne jak bardzo życie ci dokopie i ile razy upadniesz
musisz się podnieść i walczyć o lepsze jutro bo do puki walczysz jesteś
zwycięzcą.
KONIEC :)